Ferdynand Antoni Ossendowski to autor 77 książek wydanych w 150 przekładach na 20 języków. W okresie międzywojennym, najwięcej nowych książek, które się ukazywały były jego autorstwa. Przez pewien czas należał do pięciu najbardziej poczytnych pisarzy na świecie, a łączny nakład jego książek sięgnął 80 mln egzemplarzy. W przekładach na języki obce, zajął wówczas drugie miejsce po Henryku Sienkiewiczu i do dziś nikomu nie udało się w tej kategorii osiągnąć lepszego wyniku. Po II wojnie światowej przestano go wydawać. Wpisany na listę autorów zakazanych, zniknął z rejestru pisarzy polskich, a wszystkie jego książki usunięto z bibliotek. Dlaczego?
Urodził się 27 maja 1878 roku w carskiej Rosji, w guberni witebskiej (dzisiejsze tereny Białorusi), zmarł 6 stycznia 1945 roku w Grodzisku Mazowieckim. Jego życie to okres wypełniony jakby scenariuszem gotowym na film z kategorii „płaszcza i szpady”.
Był synem lekarza. Rodzina miała korzenie szlacheckie, tatarskie. Często, w zależności od wiatrów politycznych, zmieniała miejsce zamieszkania. Po urodzeniu się siostry Ferdynanda, rodzina Ossendowskich przeniosła się do guberni pskowskiej, skąd pochodził ojciec, a w 1884 roku przeprowadziła się do Kamieńca Podolskiego. Tam Antoni-Ferdynand zaczął uczęszczać do rosyjskiego gimnazjum, które ukończył – po kolejnej przeprowadzce – w Petersburgu. W Petersburgu też zaczął studia na wydziale matematyczno-przyrodniczym, w czasie których wziął udział w wyprawach naukowych na Kaukaz, nad Dniestr, nad Jenisej i w okolice jeziora Bajkał. Dotarł również do Chin, Japonii, na Sumatrę i do Indii. Ciekawość świata, zachwyt różnorodnością i pięknem przyrody, matematyczne zdolności do logicznego analizowania zjawisk i lekkość pióra, zmobilizowały go do opisywania swoich wrażeń. Wrażenia z podróży po Indiach były podłożem jego pierwszej powieści „Chmury nad Gangesem”.
W 1899 roku musiał opuścić Rosję i wyjechał do Paryża, gdzie na Sorbonie studiował fizykę i chemię. Pobyt na Sorbonie był niesamowitą przygodą. Poznał wtedy Marię Skłodowską-Curie i wielu innych znanych i interesujących ludzi nauki.
Po powrocie do Rosji pracował naukowo na Uniwersytecie Technicznym w Tomsku. Nie pozostał jednak długo na uczelni, gdyż jego pasją były podróże.
W 1905 roku, po wybuchu wojny rosyjsko-japońskiej, został wysłany do Mandżurii, gdzie prowadził badania geologiczne w poszukiwaniu surowców niezbędnych dla armii. Za organizowanie w Harbinie protestów przeciw rosyjskim represjom w Królestwie Kongresowym, został aresztowany i skazany na karę śmierci. Tylko dzięki szczęśliwym zbiegom okoliczności nie stracił życia, ale to wcale nie zniechęciło go do szukania przygód. Wkrótce został wybrany przewodniczącym Rewolucyjnego Komitetu Naczelnego, który przez pewien czas sprawował władzę w Mandżurii. Za tę działalność został oskarżony i skazany na półtora roku pobytu w twierdzy. Więzienne doświadczenia stały się kanwą wydanej w 1911 roku książki „W ludzkim pyle”, którą bardzo przychylnie ocenił wielki pisarz rosyjski Lew Tołstoj.
W latach 1909 -1918 Ossendowski zajął się dziennikarstwem. Był korespondentem, a potem redaktorem polskojęzycznego „Dziennika Petersburskiego”. W 1918 roku opuścił stolicę rewolucji październikowej i wyjechał do Omska. W czasie wojny domowej w Rosji znowu znalazł się w centrum politycznych wydarzeń. Każdego dnia naocznie przekonywał się, jak rewolucja zmienia świat, więc czynnie zaczął współpracować z dowództwem Białych. Był jednym z doradców admirała Kołczaka.
Po upadku Kołczaka, znany ze swojej antykomunistycznej postawy, Ossendowski był poszukiwany przez bolszewicką policję polityczną. Dzięki niezwykłym doświadczeniom zdobytym w czasie licznych podróży, udało mu się przedostać do Mongolii, w której, został doradcą Barona von Ungern-Sternberg walczącego przy pomocy zorganizowanej przez siebie Azjatyckiej Dywizji Konnej z bolszewikami. Ossendowski mógł być bardzo użytecznym doradcą, znał bowiem biegle 7 języków obcych, w tym chiński i mongolski. Dane na temat roli, jaką odegrał w Mongolii, są okryte tajemnicą. Istnieje teza, jakoby stał się depozytariuszem wiedzy o ogromnym skarbie, ukrytym przez „Krwawego Barona” Ungerna gdzieś w mongolskich stepach, a który to skarb, miałby posłużyć do sfinansowania kolejnej wojny z komunistami.
Wspomnienia z ucieczki z Krasnojarska, z Rosji ogarniętej chaosem rewolucyjnym, zimy w tajdze, przeprawy do Mongolii i pobytu w niej u boku barona Ungerna, zapisał w formie nieco sfabularyzowanej, w książce „Zwierzęta, ludzie i bogowie”, która przyniosła mu światową sławę. Wydana była najpierw w języku angielskim pod tytułem „Beasts, Men and Gods”. Na przełomie 1920 i 1921 roku ukazała się w Nowym Jorku, w 1922 w Londynie, a w roku 1923 w Warszawie. Osiągnęła ona rekordową liczbę dziewiętnastu tłumaczeń na języki obce.
Ossendowski początkowo pisał w języku rosyjskim, następnie w angielskim, a dopiero piątą książkę wydał po polsku. Bohaterami wielu jego książek są polscy zesłańcy, uczestnicy walk o niepodległość. Autor patrzy jednak na ich zesłanie nie tylko przez pryzmat dramatu, cierpienia, tęsknoty za ojczyzną i bliskimi, ale pokazuje ich siłę w walce z przyrodą o przetrwanie, przyjaźń z tubylcami, szacunek dla ludzkiego wysiłku, pracy, umiejętności w walce o pożywienie i pokorę wobec przyrody. Te wartości odnajdujemy w takich powieściach jak „Długi cień wschodu”, „Złoto czerwonych skał”, a szczególnie „Mocni ludzie”.
Jedne z najbardziej cennych cech ludzkich, jakie możemy znaleźć w powieściach Ossendowskiego, to niewątpliwie poczucie wolności, duma, odwaga granicząca często z szaleństwem i okrucieństwem. Takimi bohaterami są lisowczycy — oddziały niezrównanej lekkiej kawalerii sformowanej i dowodzonej przez Aleksandra Józefa Lisowskiego w XVII wieku. W powieściach Ossendowskiego czytelnik może znaleźć wszystko: przygodę, romans, wydarzenia społeczne, historię, piękne i interesujące opisy niezwykłej przyrody Syberii i Dalekiego Wschodu. Z takimi walorami swojej twórczości powinien znajdować chętnego czytelnika również dziś, gdyż nawet w dobie internetu lubimy czytać. Zapewne wielu czytelników sięgnęłoby po taką lekturę, gdyby cokolwiek o tym pisarzu wiedziało.
Niestety, długi cień komunizmu dosięgnął go po napisaniu obszernej biografii wodza rewolucji, która wstrząsnęła bryłą świata. „Lenin” napisany i wydany w latach 30-tych dwudziestego wieku, już wtedy budził wiele kontrowersji, rewolucja miała bowiem tylu zwolenników, co zagorzałych przeciwników. Ossendowski obserwował ludobójstwo, które rewolucja spowodowała. Pokazał wodza rewolucji jako człowieka z krwi i kości, który „jak każdy inny trochę jadł, pił, oszukiwał, trochę kochał, mylił się, cofał, zabawiał się z kobietami, lecz przecież nie nazywa się mocarzami takich typów rozpoczynających nową historie ludzkości”, który przygotował się do roli przywódcy tłumu i realizacji okrutnego celu. Był tyranem przedkładającym rewolucję ponad jakiekolwiek kompromisy polityczne. Czerwony terror dotykał wszystkich, tworzył biedę i bezprawie gorsze niż za najokrutniejszych czasów carskich. Autor odsłaniał również kulisy polityczne rewolucji. Mówił kto i za czyje pieniądze robił rewolucję. Wykazywał, że Lenin i bolszewicy byli płatnymi agentami wywiadu niemieckiego, a działalność partii bolszewickiej finansowana była za niemieckie pieniądze. Fakt pomocy udzielonej Leninowi przez Niemieckie Naczelne Dowództwo jest pewny.
Człowiek, który tak odbrązowił monumentalną postać wodza rewolucji, zrobił komunistom ogromną szkodę i musiał być przez komunistów wymazany z pamięci społeczeństw, skazany na ostracyzm i niepamięć. I tak się też stało. Po II wojnie, kiedy Polska znalazła się w strefie wpływów Związku Sowieckiego, Antoniego Ferdynanda Ossendowskiego wykreślono z rejestru pisarzy, a jego dzieła usunięto z bibliotek.
Ossendowski do Polski powrócił w 1922 roku. Rozwiódł się ze swoją pierwszą żoną, Rosjanką i poślubił Zofię, swoją młodzieńczą miłość, która była profesorem Warszawskiego Konserwatorium Muzycznego. Podróżował i pisał. W lutym 1943 roku, wstąpił do konspiracyjnego Stronnictwa Narodowego.
Nie można wykluczyć, że pisarz był tajnym agentem wywiadu, może angielskiego, choć niektórzy przypuszczają, że może amerykańskiego. Sam o tym niewiele mówił, tajemnice zabrał ze sobą do grobu. Nigdy nie ujawnił żadnych szczegółów swojej działalności polityczno-wywiadowczej. Archiwum zostało skrupulatnie zniszczone przed jego śmiercią, która nastąpiła 2 stycznia 1945 roku. Pochowany został w Milanówku. Po wkroczeniu Armii Czerwonej do Polski, grób został przez czerwonoarmistów splądrowany. Stwierdzano, czy aby autor Lenina na pewno umarł, czy jest w nim pochowany. Może szukano też jakiegoś kodu do skarbu barona Ungerna ukrytego na stepach Mongolii…?
Człowiek, który tak ogromną krzywdę zrobił wyobrażeniu o wodzu rewolucji i o dobrodziejstwie jakie miała nieść ze sobą – przewidywał, że wszystko skończy się katastrofą — musiał być przez komunistów ukarany, wymazany z pamięci społeczeństw, skazany na ostracyzm i niepamięć. I tak też się stało. Po II wojnie, kiedy Polska znalazła się w strefie wpływów Związku Sowieckiego, Ossendowskiego wykreślono z rejestru pisarzy, a jego wszystkie książki usunięto z bibliotek.
Wiele jest jeszcze tajemnic związanych z działalnością tego niezwykłego pisarza-podróżnika, z którego powinniśmy być dumni, gdyż był najlepszym, niemianowanym ambasadorem polskości na świecie wtedy, kiedy Polski na mapie nie było i wtedy, gdy znowu się na niej znalazła i obecnie, gdy znowu o nas na świecie głośniej się mówi. Pisarz wraca z zapomnienia. Jego książki zaczynają być wydawane i wierzę głęboko będą coraz powszechniej czytane.
Za życia A.F. Ossendowski nagrodzony został:
- Oficerskim Orderem Legii Honorowej.
- Kawalerskim Orderem Legii Honorowej.
- Złotym Wawrzynem Akademickim.
Od redakcji:
Nasz Dziennik, w artykule Powolny powrót z otchłani zapomnienia napisał 27 maja 2014 r.:
Można by się spodziewać, że w wolnej Polsce nastąpi wielki powrót Ossendowskiego i że wreszcie zajmie on należne mu miejsce w świadomości rodaków oraz na listach lektur szkolnych. Niestety, cienie komunizmu nadal snują się nad naszym krajem. Młodzież nie zna dzieł Ossendowskiego, zaś komuniści zajadle, na ile tylko mogą, fałszują niewygodną prawdę. 3 stycznia 2005 r., w 60. rocznicę śmierci pisarza, na warszawskiej Ochocie miała się pojawić tablica upamiętniająca „pisarza, podróżnika, antykomunistę”. Jednak wspólnota mieszkaniowa zdominowana przez beneficjentów komunistycznego reżimu uniemożliwiła jej odsłonięcie tego dnia, a następnie ocenzurowała jej treść. Ku oburzeniu inicjatorów przedsięwzięcia oraz twórcy tablicy – Ryszarda Kozłowskiego zaangażowani ideowo mieszkańcy kamienicy wymusili usunięcie słowa „antykomunista”. Przy ulicy Grójeckiej 27 nadal wisi ocenzurowana wersja tablicy.