Kamienica przy Freta 16 na Starym Mieście w Warszawie, gdzie od 1967 roku – od setnej rocznicy urodzin Marii Skłodowskiej-Curie – działa poświęcone jej muzeum – jest miejscem narodzin wielkiej polskiej naukowczyni. To tam przyszło na świat pięcioro dzieci Marianny i Władysława Skłodowskich, z których Maria była najmłodsza. Rodzina nie tylko mieszkała pod tym adresem, ale też Marianna prowadziła tu pensję dla panien, a Władysław uczył matematyki i fizyki. Oboje przekazali dzieciom miłość do nauki i umiejętność uczenia się, co Marię ostatecznie doprowadziło do tytułu profesorskiego na Sorbonie, czym wcześniej nie wyróżniono żadnej kobiety, do dwóch Nagród Nobla, do kilkunastu tytułów doktora honoris causa.
Zanim to wszystko mogło się stać, najpierw Maria ukończyła w Warszawie, w 1883 roku ze Złotym Medalem III Żeńskie Gimnazjum Rządowe. Pierwsze badania przeprowadzała w pracowni fizycznej w Muzeum Przemysłu i Rolnictwa. Studia musiała podjąć poza krajem, bo władze carskie nie dopuszczały kobiet w „Kraju Nadwiślańskim” do wyższych uczelni. Z siostrą Bronką postanowiły studiować w Paryżu, ale nie miały dość funduszy. Umówiły się, że pierwsza wyjedzie starsza, a młodsza znajdzie pracę i będzie przesyłać siostrze pieniądze, po czym Maria wyruszy do Paryża, a Bronka pomoże jej w starcie. Tak się stało. Maria została guwernantką w Szczukach koło Ciechanowa.
W 1891 roku dotarła do stolicy Francji. Znosiła tam trudy codzienności, bo w jej skromnym mieszkaniu, w mansardzie, było gorąco latem, zimą – lodowato, podobne warunki panowały też w laboratorium, ale nie zwracała na to uwagi pochłonięta studiami i nauką języka francuskiego. Dobrze wykształcona, jak na warunki, w których żyła, w stosunku do studentów francuskich musiała nadrobić zaległości. Pracowała w dwójnasób. U profesora Józefa Wierusza-Kowalskiego poznała swego przyszłego męża, fizyka Pierre’a Curie. W podróż poślubną latem 1895 roku wyruszyli na rowerach.
Razem badali zjawisko promieniotwórczości. Odkryli dwa pierwiastki – polon i rad. W 1903 roku otrzymali Nagrodę Nobla z fizyki. Niespełna trzy lata później 47-letni Pierre zginął w wypadku drogowym. Maria pozostała z dwiema małymi córkami, Irène, w przyszłości Juliot-Curie, także noblistą w dziedzinie chemii i Ève ‒ Curie Labouisse, dziennikarką, pisarką, dyplomatką.
Marzeniem Marii był Instytut Radowy w Paryżu – nowoczesny ośrodek badawczy i jednocześnie szpital dla chorych na nowotwory leczonych za pomocą promieniowania. Odkrywczyni radu nie stać było na jego zakup. Przemysłowy proces wydobycia promieniotwórczego pierwiastka był bardzo drogi, a małżonkowie Curie zrzekli się opatentowania opracowanej przez siebie formuły, bo uznali, że należy ona do całej ludzkości. Pomogła społeczność w Stanach Zjednoczonych, w tym Polonia. Organizatorką zbiórki pieniędzy została dziennikarka Marie Maloney.
Budowa Instytutu zakończyła się tuż przed wybuchem pierwszej wojny światowej, więc z uwagi na trudne okoliczności – jego otwarcie wstrzymano. Maria, nie mogąc pomóc bezpośrednio swojej ojczyźnie w odzyskaniu niepodległości, zaangażowała się w walkę dla Francji. Zorganizowała mobilne laboratoria rentgenowskie i pojechała wraz z córką Ireną na front ratować rannych żołnierzy.
Nigdy nie zapomniała o korzeniach, podkreślała swoją polskość. Od wczesnej młodości była patriotką. Już w czasie pracy w Szczukach prowadziła dla poddawanych rusyfikacji dzieci wiejskich tajne komplety. Nie rozważała studiów w Petersburgu, choć była taka możliwość. Po zakończeniu studiów na Sorbonie próbowała podjąć pracę w Katedrze Fizyki Uniwersytetu Jagiellońskiego, ale drzwi tej uczelni wciąż były zamknięte dla kobiet. Polon nazwała tak celowo, wskazując na swoją ojczyznę. Był to, mówiąc dzisiejszym językiem, bardzo dobry PR-owski pomysł. W Muzeum Marii Skłodowskiej-Curie jest tablica z układem okresowym pierwiastków używana w zaborze pruskim, w którym polon wymazano. Prusacy bali się, że wśród Polaków będzie rozniecać uczucia patriotyczne.
Po powstaniu Instytutu Radowego w Paryżu Maria chciała uruchomić jego odpowiednik w Polsce. W 1929 roku pojechała kolejny raz do Ameryki po donację. Wcześniej rodacy w Polsce także zaangażowali się w zdobywanie funduszy. Kupowali drogie obligacje, ale też drobne znaczki i inne „cegiełki” – każdy chciał mieć udział w dziele wielkiej uczonej. Przyjazd noblistki na uroczystość otwarcia Instytutu w Warszawie w maju 1932 roku okazał się jej ostatnim pobytem w Polsce.
Miała dwie ojczyzny: jedną z urodzenia, drugą, która ją „adoptowała”. Zawdzięczała Francji wykształcenie wyższe, możliwość badań i dokonywania odkryć. Tam założyła rodzinę i mogła wychować córki. Francja uhonorowała ją pochówkiem w paryskim Panteonie – mauzoleum wybitnych Francuzów. Od Polski pośmiertnie otrzymała zaś w setną rocznicę odzyskania niepodległości Order Orła Białego. Jest patronką wielu szkół, ulic, uczelni, bohaterką książek, spektakli, filmów.
Mówmy o Marii jako o najsłynniejszej Polce i warszawiance na świecie, uczonej wszech czasów. Mija właśnie sto lat od przyznania jej tytułu honorowej obywatelki Warszawy. Powołujmy się na nią. Zostawiła wiele dokonań i słów, które dodają otuchy, jak na przykład to zdanie: „W życiu niczego nie należy się bać, należy to tylko zrozumieć”. Dla współczesnych jest uniwersalnym wzorem odważnego i wrażliwego człowieka.
Do poświęconego jej Muzeum przybywają goście z całego świata. Świetnie przygotowani do zwiedzania są zwłaszcza Japończycy i Chińczycy. Biografia Marii jest lekturą obowiązkową i częstym prezentem, jaki otrzymują koreańscy nastolatkowie wkraczający w dorosłość.
Muzeum Marii Skłodowskiej-Curie popularyzuje biografię uczonej oprowadzając po domu jej urodzenia, organizuje lekcje edukacyjne i spacery varsavianistyczne śladami noblistki. Szykuje się także do otwarcia nowej wystawy stałej.
Aktualnie prowadzi cykl konferencji popularno-naukowych o jej osiągnięciach i wpływie, wydaje okolicznościowe kartki pocztowe, współorganizuje wystawę plenerową w Galerii Łazienek Królewskich i kampanię popularyzującą dawstwo szpiku kostnego. Maria Skłodowska-Curie nie jest postacią z pomnika, ale kimś wciąż żywym. Próbujmy być tacy jak ona.