Poza polskim parlamentem i poza głównymi mediami toczy się debata na temat bezpieczeństwa Polski, jak na przykład ta stoczona miedzy prof. Bogdanem Góralczykiem i Markiem Budziszem ze „Strategy & Future” na temat „Kierunek: Konflikt? Kto wygra w wielkim starciu mocarstw?”.
W innej debacie, „Ekstremalny scenariusz. W ciągu 3-5 lat Polsce może grozić wojna z Rosją”, Andrew Michta przekonywał Polaków, że bezpieczeństwo powinno być najważniejszym priorytetem dla strategii Polski. Powtarza to samo Jacek Bartosiak i wielu innych ekspertów spoza oficjalnego establishmentu.
Przypominam, że polityka zagraniczna Rosji zarzuca nam: „zapewnianie sobie całkowitej dominacji w regionie poprzez przejęcie kontroli nad państwami położonymi pomiędzy Warszawą a Moskwą i wypchnięcia Rosji z Europy", jak napisał były prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew w "Rossijskaja Gazieta", a jego przekaz w podobnym stylu został wzmocniony wieloma wypowiedziami innych rosyjskich polityków.
Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera ocenia opinię Niemieckiej Rady Stosunków Zagranicznych wyrażonego raportem, w którym to stwierdza się, że „krajom Zachodu pozostało od 5 do 9 lat na przygotowanie się na odparcie ataku Rosji”. Jednak jak mówi Siewiera: „widełki czasowe przedstawione przez niemieckich analityków są zbyt optymistyczne.” I mówi dalej:” Jeśli chcemy uniknąć wojny, to kraje NATO znajdujące się na wschodniej flance powinny przyjąć krótszy, 3–letni horyzont czasowy na przygotowanie się do konfrontacji.”
Nakłady na polskie wojsko osiągnęły ok. 6 proc. PKB, co daje trzeci co do wielkości budżet zbrojeniowy na świecie. Jednak kilka dni temu Putin podpisał budżet na 2024 r. Wynika z niego, że jedna trzecia wszystkich wydatków będzie skierowana na utrzymanie armii i przemysłu zbrojeniowego. Polska powinna zdecydowanie przyspieszyć modernizację armii. Wiemy, że Prezydent RP Andrzej Duda złożył projekt ustawy nadającej nowy kształt polskim siłom zbrojnym. Został on złożony pod koniec poprzedniej kadencji Sejmu. Tak więc sytuacja jest napięta. Na najwyższych szczeblach państwa trwa dziwna gra, przypominająca jak żywo historię z wiersza Jana Brzechwy pt. „Ryby, żaby i raki”. Oto fragment: „Zważcie sami, zwłaszcza, że przecież ryby płakały tylko na niby, żaby na aby-aby, a rak byle jak.”
Polityka bezpieczeństwa Państwa powinna mieć ponadpartyjny charakter i być odseparowana od partyjnej polityki. Przypominam, że za rok w Stanach Zjednoczonych odbędą się wybory, które mogą wywrócić stolik polityczny. Jak podaje Wall Street Journal wyniki sondażowe w partii republikańskiej w chwili obecnej przedstawiają się następująco: Donald Trump 59%, Nikki Haley 15%, Ron DeSantis 14%. Debata w Alabamie miała niezwykle gorący charakter przy nieustającym ataku Rona DeSantis i Vivek Ramaswamy na Nikki Haley. Tak więc wszystko wskazuje, że to Donald Trump będzie kandydatem GOP na Prezydenta Stanów Zjednoczonych.
W amerykańskiej debacie wojna na Ukrainie przy działaniach Kongresu i Senatu idzie w kierunku zamrożenia tego konfliktu i przesunięcia środków finansowych na potencjalny konflikt z Chinami i wsparcia Izraela w wypadku eskalacji konfliktu na Bliskim Wschodzie.
W badaniach sondażowych Biden-Trump przewaga Trumpa jest widoczna w swing states takich jak: Nevada, Georgia, Arizona, Michigan, Pensylwania, jedynie poza Wisconsin, gdzie Biden posiada ciągle minimalną przewagę. W skali całych Stanów Zjednoczonych, według Fox News badania wynoszą: 50% dla Trumpa i 46% dla Bidena. Tak więc przed świętami wszystko wskazuje, że w 2024 prezydentem USA może zostać Donald Trump.
Wyborcy w Stanach Zjednoczonych postrzegają coraz częściej Joe Bidena jako prezydenta słabego, którego wrogowie Ameryki próbują ogrywać na każdym kroku. Od Chin, po Wenezuelę, kraje BRICS, Azję i Afrykę, wszyscy i wszędzie próbują zepchnąć Amerykę na margines. Do tego dochodzi kryzys na granicy południa Stanów Zjednoczonych, lawinowo rosnąca przestępczość i upadek największych miast Ameryki, których centra przypominają coraz częściej slumsy krajów trzeciego świata. Bezradność Prezydenta Bidena i odpowiedzialnej bezpośrednio za sytuację na południowej granicy Kamali Harris będzie przysłowiowym gwoździem do trumny w wyborach prezydenckich.
Ostatni pozytywny aspekt tej kadencji Bidena – czyli polityka zagraniczna USA – zaczyna powoli staczać się po równi pochyłej. Nie wiemy co może obiecać Donald Trump Putinowi za zakończenie wojny na Ukrainie.
Nasz interes narodowy wymaga, aby polska dyplomacja zajęła się na poważnie budowaniem projektu Międzymorza. Wymaga to skoordynowanych działań w obszarze państw Międzymorza, Skandynawii i głębokiego południa wliczając także Turcję. Jeśli dalej będziemy zachowywali się jak grzeczni chłopcy w krótkich spodenkach, możemy znaleźć się w strefie rosyjskiej „bliskiej zagranicy”, w której nie będziemy mieli nic do powiedzenia, bo zrobią to za nas inni. Marcowe rozmowy Biden-Scholz, prowadzone w cztery oczy, prawdopodobnie dały Niemcom wolną rękę do prowadzenia swojej polityki w Europie. Tak, że działajmy szybko, ale z rozwagą, bo sytuacja za rok może już nie być dla nas tak pomyślna.
Moim zdaniem Prezydent Duda powinien odkurzyć ten słynny okrągły stół i przy nim po raz kolejny powinno dojść do ponadpartyjnego kompromisu w sprawie bezpieczeństwa państwa. Za sprawą reformy armii powinny w ten sam sposób zostać podjęte sprawy służb specjalnych i polskiej dyplomacji. W tej chwili, jako Polska, nie mamy żadnego wpływu na to co mówi się w Waszyngtonie, pomimo że w USA mamy 10 milionową diasporę, która mogłaby mieć realny wpływ na politykę amerykańską.
Tak więc organizujmy konferencje o Międzymorzu, promujmy projekty biznesowe, infrastrukturalne. Przedstawmy i promujmy duże projekty a zwłaszcza CPK, Via Carpatia, Via Baltica, organizujmy wokół nich debaty fachowców. Budujmy polskie think tanki i polskie lobby w strategicznych dla nas krajach. Wymaga to jednak ponadpartyjnej polityki i łączenia wszystkich Polaków. Taka szansa dla Polski zdarza się raz na 300 lat. Budujmy silne państwo, silną gospodarkę i adresujmy wszystkim Pax Polonica –Zbudujmy w końcu polską narrację kraju solidarności i umiłowania wolności.