„Amerykanie przyjdą z pomocą” — w to wierzymy…?

„Umiesz liczyć, licz na siebie!”— polskie powiedzenie


Read this article: in English


Z najnowszego sondażu CBOS dla „Dziennika Gazety Prawnej” wynika, że aż prawie dwie trzecie (63,8 proc.) Polaków jest przekonanych, iż w przypadku rosyjskiego ataku zbrojnego na Polskę Stany Zjednoczone udzieliłyby Polsce militarnego wsparcia. Tylko około 25,8 proc. respondentów (z tysiącosobowej badanej grupy) nie liczy na taką pomoc.

To stwierdzenie pokazuje, jak głęboko zakorzeniona jest w Polakach wiara w amerykański parasol bezpieczeństwa – być może głębiej niż nakazywałby realizm geopolityczny. Skłania to do pytania: czy to nadzieja realistyczna, czy raczej iluzja strategiczna? I co to znaczy dla Polski w obecnym układzie globalnym?

Co mówi sondaż — i dlaczego to ważne?

Kilka szczegółów:

  • Najsilniejsze przekonanie o pomocy USA mają respondenci o poglądach prawicowych — aż 71,4 proc. z tej grupy spodziewa się interwencji amerykańskiej.
  • Równie wysoki poziom optymizmu odnotowano wśród najmłodszych grup wiekowych — ponad 70 proc. młodych ludzi mówi „tak, pomogą”.
  • Z kolei sceptycy najbardziej pojawiają się w grupach średniego wieku, wśród osób bardzo zainteresowanych polityką oraz wśród elektoratu lewicowego — tam odsetek „nie liczę na pomoc” sięga ponad 30 proc.

Z drugiej strony, ocena relacji polsko-amerykańskich w ogóle nie jest już entuzjastyczna. W kwietniu 2025 r. CBOS odnotował, że 52 proc. Polaków uważa, że stosunki Polski i USA „nie są ani dobre, ani złe”, tylko 31 proc. ocenia je pozytywnie. W porównaniu z danymi sprzed 2 lat — gdy pozytywne oceny relacji sięgały 80 proc. — nastąpił dramatyczny spadek.

To rozbieżność: z jednej strony silna wiara w amerykańskie gwarancje, z drugiej — chłodne praktyczne oceny relacji. Kto ma rację?

Sojusze to nie zobowiązania automatyczne

Przekonanie, że „USA przyjdą nam na ratunek”, to częsty temat dyskursu publicznego. Ale sojusze — nawet formalne — nigdy nie gwarantują natychmiastowej reakcji militarnej w każdej sytuacji. Muszą zaistnieć warunki strategiczne, opłacalność, interesy oraz gotowość polityczna i wojskowa.

Źródło: Pexels, Foto: Art Guzman

Słynny artykuł V Traktatu Północnoatlantyckiego (podpisanego w 1949 roku w Waszyngtonie), na którym opiera się cały system bezpieczeństwa Zachodu, zawiera klauzulę, która sprawia, że nie jest automatycznym przyciskiem „wojna”, lecz raczej politycznym zobowiązaniem do rozważenia reakcji. Nie ma w nim automatycznego nakazu natychmiastowej obrony militarnej. Jego kluczowe zobowiązanie wobec sygnatariuszy-sojuszników to „podejmie działania, jakie uzna za konieczne” (such action as it deems necessary).

Z perspektywy geopolitycznej, Polska nie może polegać wyłącznie na cudzym ramieniu. Interwencja USA wymagałaby analizy takich czynników jak: czas mobilizacji, logistyka, zasoby strategiczne, ryzyko eskalacji i kontekst globalny. Gwarancje są ważne jako przeszkoda odstraszająca — ale nie mogą zastąpić własnej siły.

Sygnał dla Rosji i NATO

Taki poziom społecznego przekonania — że sojusznicy nas nie opuszczą — przekazuje dwie wiadomości:

  1. Rosji — że ewentualna agresja spotka się z oporem nie tylko ze strony Polski, ale i potencjalnie wielkiej potęgi za morzem. To może działać jako element odstraszający – o ile Rosja uzna tę groźbę za realną.
  2. NATO / Stanom Zjednoczonym — że Polacy oczekują konkretnego wsparcia i będą rozliczać swoich sojuszników w warstwie symbolicznej oraz politycznej (a może nawet wyborczej) – jeśli to ma dla nich jakiekolwiek znaczenie.

Jednak te sygnały są związane z dużą niepewnością — czy Stany Zjednoczone będą skłonne do działań militarnych w Europie Środkowej w krytycznym momencie? To zależy od ich interesów globalnych (Chiny, Bliski Wschód, strefy Pacyfiku), od kosztów i przewidywanego zysku strategicznego.

Polska w pozycji dwuznacznej

Dla Polski to swego rodzaju proszenie o gwarancję — ale także ryzyko uzależnienia strategicznego. Jeśli percepcja wsparcia stanie się fundamentem polityki bezpieczeństwa i dominować będzie nad wysiłkami wewnętrznymi, może to doprowadzić do zaniechania budowy własnych zdolności obronnych.

W realiach XXI wieku sojusz to partnerstwo, nie parasol zapewniający niezniszczalność. Polska musi być w stanie działać autonomicznie, gdy kolej sojuszników się zawiedzie lub opóźni.

Refleksje i ostrzeżenia fachowców

W debacie geopolitycznej mocno eksponowaną postacią jest Jacek Bartosiak, autor wielu analiz strategicznych i publicysta. Jego spojrzenie może rzucić światło na to, co oznacza przekonanie Polaków o wsparciu USA.

W jednym z wywiadów Bartosiak stwierdził:

„Gdyby Kijów upadł w 2022 roku, Polska znalazłaby się pod ogromną presją – militarną, polityczną i psychologiczną… Moskwa zażądałaby redefinicji ładu bezpieczeństwa w Europie, ograniczenia obecności NATO w regionie … W praktyce byłby to powrót do stref wpływów sprzed 1989 roku.”

To przestrzeżenie: że upadek Ukrainy przekierowałby front tak blisko Polski, iż przerwa sojusznicza stałaby się dramatem codzienności. Bartosiak zasugerował również, że wojna nie toczy się już tylko klasycznie — że „nowy ‘atom’ już tu jest” w postaci algorytmów, danych i systemów cyfrowych.

Z kolei w rozmowie z „Polityką” podkreślił sceptycyzm co do ciągłego angażowania USA w Europie Środkowo-Wschodniej:

„Trump uważa, że Stany Zjednoczone padły ofiarą zglobalizowanego handlu (…) Amerykanie narzucali swoje reguły, płacąc za to wojskowo i gwarantując bezpieczeństwo. Środowisko Trumpa doszło do wniosku, że to już przebrzmiała postawa strategiczna.”

Innymi słowy: według Bartosiaka, malejąca gotowość Waszyngtonu do ponoszenia ciężaru globalnego przywództwa i roli hegemona może osłabić determinację Ameryki do stałych misji militarnych poza swoim regionem.

Bartosiak często postuluje, by Polska budowała „siłę przeciwną” — nie jedynie oczekiwała wsparcia, ale sama kreowała równowagę. W jego ujęciu kluczem staje się zdolność kompleksowego działania systemowego, cybernetycznego, informacyjnego i logistycznego — a nie tylko tradycyjne siły zbrojne.

Wnioski

  1. Społeczne przekonanie to nie jest gwarancja działania Wysoki poziom wiary w amerykańskie wsparcie to cenny kapitał psychologiczny, ale nie przekuwa się on na realne zdolności wojskowe ani polityczne gwarancje. Polska nie może opierać obrony wyłącznie na obietnicach sojuszniczych.
  2. Realizm strategiczny musi iść w parze z aspiracjami Polityka bezpieczeństwa może zakładać warstwę „magiczną” — że sojusznicy mogą się pojawić — ale musi zabezpieczyć także „mechaniczną” — że własne zdolności obronne są fundamentem. Problem jest wtedy, gdy warstwę "magiczną" traktuje się jako fundament. Ile warte są gwarancje zachodnie powinniśmy, jako naród, wiedzieć od 1939 r.
  3. Zmienna rola Ameryki Utrzymanie amerykańskiej obecności w Europie wymaga, by interes USA był stale uzasadniony strategicznie. Priorytety globalne Ameryki (np. Azja, rywalizacja z Chinami) mogą powodować, że Europa - a w szczególności Europa Środkowo-Wschodnia - będzie traktowana peryferyjnie.
  4. Rosja obserwuje — i kalkuluje Dla Moskwy to też test: czy wiara Polaków w rolę USA zostanie przekuta w realne reakcje i czy potencjalne podporządkowanie państw regionu może być opóźnione.
  5. Potrzeba nowej strategii Polskiej Polska musi myśleć własną strategią, nie tylko oczekiwać gwarancji z zewnątrz. Musi inwestować w technologie, cyfryzację, zdolność wywiadowczą, obronę hybrydową — tak by by dla sojuszników być partnerem, nie tylko beneficjentem.

Na zakończenie

Sondaż CBOS z jednej strony odsłania – niezbyt w dzisiejszej sytuacji uzasadnioną – pewność społeczną wobec roli USA jako gwaranta bezpieczeństwa Polski. Z drugiej — wskazuje na rozbieżność między pozytywnym nastawieniem społeczeństwa, a pragmatyczną oceną sojuszy przez geopolitycznych analityków. Pokazuje, jak silna – stanowczo zbyt silna – jest w Polakach wiara w automatyczną pomoc Stanów Zjednoczonych w razie zagrożenia. Czas się obudzić. w najlepszym wypadku, USA realizują politykę korzystną dla Stanów Zjednoczonych, niekoniecznie dla Polski.

W erze zmiennej równowagi sił, geopolitycznych przesunięć i technologicznych transformacji, Polska potrzebuje nie tylko nadziei — ale solidnej strategii. I ta strategia musi zakładać, że wsparcie sojusznicze może być opóźnione lub ograniczone. To polska rzeczywistość, którą trzeba zaakceptować i odpowiednio się przygotować — jeśli naprawdę chcemy przetrwać jako suwerenne i skuteczne państwo.




Źródła/Bibliografia:


Polska, stojąca dziś w centrum europejskiego bezpieczeństwa, musi na nowo zdefiniować swoją rolę w świecie, w którym Stany Zjednoczone zmieniają priorytety strategiczne. Kraj, który stał się filarem NATO i symbolem demokratycznej determinacji, może wzmocnić swoją pozycję poprzez współpracę z potężną, lecz uśpioną Polonią amerykańską.

Czytaj dalej...

Niektórzy są zdania, że nie będzie żadnej Federacji Rosyjskiej za kilka lat. Według tej koncepcji, bez względu na to, kto będzie zasiadał w Białym Domu, nie powstrzyma to upadku przegniłego imperium i jego skostniałych fundamentów.

Czytaj dalej...
Bezpieczeństwo, głupcze!
Waldemar Biniecki

Prezydent Duda powinien odkurzyć „okrągły stół” i przy nim po raz kolejny powinno dojść do ponadpartyjnego kompromisu w sprawie bezpieczeństwa państwa.

Czytaj dalej...