Polska buduje własną „ścianę dla dronów”

Niezależność, bezpieczeństwo i przyszłość wschodniej flanki Europy


Read this article: in English


W nocy z 9 na 10 września 2025 roku nad wschodnią granicą Polski pojawiło się ponad dwadzieścia wrogich dronów, które naruszyły polską przestrzeń powietrzną. Według doniesień, prawdopodobnie były to w większości drony typu Gerbera wywodzące się od irańskich Shahedów.

Rosyjski dron typu Gerbera (Źródło: Wikipedia)

Ze zdjęć oraz komunikatów prokuratury wynika, że drony, które spadły lub zostały zestrzelone w Polsce, nie miały głowic bojowych ani aparatury rozpoznawczej. Część dronów została zestrzelona przez polską armię z pomocą sojuszników z NATO. To pierwszy raz w nowoczesnej historii Polski, kiedy w przestrzeni powietrznej kraju Siły Powietrzne - polskie F-16 i holenderskie F-35 - użyły uzbrojenia. Podczas zestrzeliwania dronów we wsi Wyryki został uszkodzony dom, prawdopodobnie przez polską rakietę-niewypał wystrzeloną z F-16. W kolejnych tygodniach znajdowano szczątki bezzałogowców w kilku województwach, najwięcej w lubelskim.

Sam incydent miał w sumie niewielką skalę, jednak jego znaczenie geopolityczne było ogromne. Pokazało ono, jak bardzo zmienił się charakter współczesnych zagrożeń i jak łatwo tanie, bezzałogowe systemy mogą przenikać granice państw NATO. Przebywałem wówczas osobiście w Polsce i obserwowałem zarówno medialną histerię, oraz pojawiające się jak przysłowiowe "grzyby po deszczu" teorie spiskowe, przedziwnie zresztą zgodne z narracją Kremla.

Reakcja Warszawy

10 września Polska zwróciła się z wnioskiem do NATO o uruchomienie art. 4 Paktu Północnoatlantyckiego (pilne konsultacje w przypadku poczucia zagrożenia). W ramach tego formatu konsultacje odbyły się jeszcze tego samego dnia. Dzień później prezydent Karol Nawrocki zwołał Radę Bezpieczeństwa Narodowego, a 12 września na wniosek Polski odbyło się nadzwyczajne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ.

Reakcja Warszawy na dłuższą metę była zdecydowana: Polska zbuduje własną „ścianę dronów”, nie czekając na decyzje Brukseli. System ma powstać szybko — pierwsze komponenty w ciągu kilku miesięcy, a pełna architektura w ciągu około dwóch lat. Jest to wyraz nie tylko troski o bezpieczeństwo, ale również dowód na to, że państwa znajdujące się na linii frontu europejskiego bezpieczeństwa muszą czasami działać szybciej niż reszta kontynentu.

Decyzja Polski o ominięciu unijnego muru przeciw dronom nie jest wyłącznie pragmatyczna – to druzgocący akt oskarżenia przeciwko Brukseli, który pokazuje, że nie jest ona w stanie dotrzymać kroku współczesnym zagrożeniom.

Czy to były drony rosyjskie?

Choć większość komentatorów politycznych i wojskowych wskazuje na Rosję jako najbardziej prawdopodobnego sprawcę wrześniowego incydentu, publicznie udostępnione dane nie pozwalają na 100-procentową pewność. Analiza zdarzenia opiera się więc na połączeniu poszlak, kontekstu geopolitycznego oraz oceny technicznej dostępnych informacji. Stąd pojawiło się mnóstwo różnych teorii podważających tezę o ich rosyjskim pochodzeniu.

1. Trajektorie lotu – analiza niejednoznaczna

Zachodni analitycy podkreślali, że naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej miało miejsce na odcinkach granicy szczególnie narażonych na aktywność rosyjską oraz białoruską. Jednakże nie opublikowano danych radarowych, które jednoznacznie wskazywałyby trajektorię lotu dronów od momentu startu do naruszenia granicy. Brak takich informacji jest typowy — zarówno NATO, jak i państwa członkowskie rzadko publikują surowe dane z radarów wojskowych.

W efekcie, choć prawdopodobieństwo rosyjskiego lub białoruskiego pochodzenia dronów jest bardzo duże, opinia publiczna nie posiada twardych dowodów, które można by jednoznacznie przeanalizować.

2. Brak potwierdzenia charakterystyki technicznej dronów

Kolejnym problemem jest fakt, że żaden z dronów, które naruszyły przestrzeń powietrzną, nie został odzyskany w stanie pozwalającym na identyfikację producenta, systemów awioniki lub unikalnych komponentów elektronicznych. W podobnych przypadkach z przeszłości ustalano pochodzenie urządzeń na podstawie:

  • numerów seryjnych podzespołów,
  • protokołów komunikacyjnych,
  • użytego firmware’u,
  • charakterystycznych elementów konstrukcyjnych.

Tutaj jednak takich danych nie ujawniono — co może oznaczać, że albo ich nie odnaleziono, albo są objęte tajemnicą operacyjną, albo nie przyniosły jednoznacznych rezultatów.

3. Brak dowodów SIGINT dostępnych publicznie

W incydentach dronowych kluczową rolę odgrywa SIGINT (Signals Intelligence), czyli przechwytywanie sygnałów radiowych i telemetrii. To one pozwalają identyfikować protokoły sterowania, użyte modulacje, częstotliwości charakterystyczne dla rosyjskich systemów, czy kierunek nadawania.

W przypadku incydentu z września żadne państwo NATO ani sama Polska nie ujawniły przechwyconych danych SIGINT, choć zwykle jest to jedna z najważniejszych ścieżek dowodowych.

Reuters odnotował, że w początkowej fazie incydentu „polskie władze badają pochodzenie dronów”, ale nie wskazano twardych wyników śledztwa.

4. Wskazanie na Rosję — logiczne, ale wciąż pośrednie

Wiele wskazuje na Rosję jako sprawcę. Po pierwsze, czas i miejsce incydentu skorelowane z intensywną aktywnością dronową Rosji w regionie. Po drugie, Rosja ma strategiczny interes w testowaniu obrony NATO i bez wątpienia kontynuuje podobne działania w państwach bałtyckich, w tym na przykład w Danii, czy koło bazy NATO Reedo w Estonii (18 października).

Jednak, jak podkreśla ekspert OSW, Andrzej Wilk:

Rosyjskie pochodzenie jest najbardziej prawdopodobne, ale nie potwierdzone dowodami przedstawionymi publicznie.” (Analiza OSW — incydenty dronowe na wschodniej flance, 2025)

Oznacza to, że opinia publiczna opiera się obecnie głównie na analizie kontekstu, a nie na ujawnionych danych technicznych.

5. Białoruś jako alternatywna hipoteza

Niektórzy analitycy wskazują, że incydent mógł być przeprowadzony z terytorium Białorusi — samodzielnie lub na zlecenie Moskwy. Białoruś posiada zarówno zdolności do operowania dronami, jak i zaplecze logistyczne do działań poniżej progu wojny. Znane też są wcześniejsze epizody prowokacji granicznych. Jednak również tutaj nie ma dowodów publicznych, a jedynie analizy strategiczne.

6. Jeśli już rosyskie, to przypadkowo doleciały

Sekretarz generalny NATO Mark Rutte powiedział w październiku w telewizji Fox News, że naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej przez - jednak według niego - rosyjskie drony we wrześniu nie było działaniem celowym ale, na tyle, na ile są w stanie ustalić, nie było intencjonalne, a co najwyżej lekkomyślne.

Równie chyba przypadkowe jak zdarzające się co i rusz naruszenia przestrzeni powietrznej innych krajów NATO.

A może jednak rosyjskie...

O rosyjskim pochodzeniu dronów nad Polską, paradoksalnie, świadczyć może aktywność... rosyjskich służb informacyjnych. Sam incydent stał się katalizatorem szeroko zakrojonej operacji propagandowej prowadzonej przez prorosyjskich agentów wpływu, których celem było zaciemnienie obrazu sytuacji i wprowadzenie chaosu informacyjnego.

Zespół Google Threat Intelligence Group (GTIG) przeanalizował działania dezinformacyjne, które pojawiły się niemal natychmiast po naruszeniu polskiej przestrzeni powietrznej. Raport wskazuje jednoznacznie, że Rosja, korzystając z sieci powiązanych portali i fałszywych tożsamości — takich jak Portal Kombat, Doppelganger czy Niezależny Dziennik Polityczny (NDP) — rozpoczęła kampanię obliczoną na zrzucenie odpowiedzialności z siebie, uderzenie w polski rząd oraz podważenie zaufania do NATO i zachodnich sojuszników.

Mapa miejsc upadku dronów na terenie Polski, wrzesień 2025 (Źródło: Wikipedia)

Według analizy Google, narracje rozpowszechniane po incydencie nosiły wszystkie znamiona klasycznych operacji wpływu Kremla. W jednym nurcie próbowano wybielić działania Moskwy, sugerując, że drony „z definicji” nie mogły pochodzić z Rosji. W innym — oskarżano NATO i Polskę o rzekomą prowokację wymierzoną w rozmowy strategiczne z USA. Równolegle podważano legitymację polskiego rządu, przedstawiając go jako odpowiedzialnego za eskalację i domniemany brak stabilności wewnętrznej.

Do tego dołożono jeszcze czwarty wątek: narrację, że to Ukraina mogła celowo zorganizować incydent, aby „wciągnąć Polskę do wojny”. Była to próba wbicia klina między Warszawę a Kijów, osłabienia solidarności polsko-ukraińskiej i wywołania podejrzeń wobec partnera walczącego z rosyjską agresją. Jest to technika dobrze znana z wcześniejszych operacji wpływu — kiedy Kreml nie jest w stanie wiarygodnie zaprzeczyć swoim działaniom, stara się przynajmniej rozproszyć uwagę, tworząc liczne, alternatywne, emocjonalnie chwytliwe wersje wydarzeń.

W sumie powstała mozaika zmanipulowanych narracji, które miały jeden cel: osłabić reakcję Polski, podważyć jedność Zachodu i odwrócić uwagę od oczywistego faktu, że incydent z dronami — niezależnie od jego szczegółów technicznych — był testem odporności państwa NATO i w ogóle by się nie zdażył, gdyby nie wcześniejsza agresja Rosji.

Trzeba zawsze pamiętać, że wiele informacji podawanych przez rosyjskie media lub przedstawicieli władzy to element propagandy. Takie doniesienia są częścią wojny informacyjnej prowadzonej przez Federację Rosyjską.

Tak, czy inaczej, choć do dziś nie przedstawiono publicznie jednoznacznych, namacalnych dowodów potwierdzających, że drony, które we wrześniu naruszyły polską przestrzeń powietrzną były wprost pochodzenia rosyjskiego, sam incydent okazał się wystarczającym impulsem do zdecydowanej mobilizacji po stronie Polski.

Niepewność co do źródła ataku nie zmniejszyła jego znaczenia operacyjnego — wręcz przeciwnie, uświadomiła władzom w Warszawie, że nawet działania o niejasnym źródle mogą realnie testować odporność państwa i mechanizmy reagowania. To właśnie ta niejednoznaczność, połączona z ryzykiem dalszych naruszeń, skłoniła Polskę do natychmiastowego przyspieszenia budowy własnej „ściany dronów” i wzmocnienia systemów obrony powietrznej, traktując incydent jako ostrzeżenie, którego nie wolno zignorować.

Nowa era zagrożeń

Wojna w Ukrainie w ogóle zmieniła myślenie o nowoczesnym polu walki. Drony stały się jednym z najważniejszych jego elementów:

  • prowadzą rozpoznanie
  • kierują ogniem artylerii
  • atakują pojazdy, umocnienia i obiekty infrastrukturalne
  • działają w rojach
  • kosztują ułamek ceny tradycyjnych systemów uzbrojenia
  • nie opłaca się ich zwalczać tradycyjnymi metodami (np. drogimi rakietami ziemia-powietrze)

Jednocześnie są trudne do wykrycia i neutralizacji. Zdolność do przeciwdziałania tego rodzaju zagrożeniom stała się jednym z najważniejszych wyzwań dla obronności państw NATO, zwłaszcza - jak Polska - tych położonych na wschodniej flance.

Incydent z września 2025 roku ujawnił trzy fakty:

  1. Polska granica wymaga natychmiastowego wzmocnienia na poziomie antydronowym.
  2. Drony nie podlegają klasycznym zasadom eskalacji — trudno odpowiedzieć na nie symetrycznie.
  3. Europejskie mechanizmy reagowania są zbyt powolne wobec dynamicznych zagrożeń.

W tym kontekście decyzja Polski o budowie własnej „ściany dronów” jawi się jako pragmatyczna i konieczna.

Polska działa szybciej niż Unia Europejska

Polska zapowiedziała budowę systemu w dwóch etapach:

  1. Szybkie wdrożenie zdolności wykrywania i zakłócania dronów — w ciągu miesięcy.
  2. Zbudowanie wielowarstwowej, kompleksowej „ściany dronów” — w ciągu dwóch lat.

Sekretarz Stanu Ministerstwa Obrony Narodowej Cezary Tomczyk podkreślił, że Polska nie zamierza czekać na dopracowanie unijnej koncepcji wspólnej tarczy antydronowej.

Pomysł UE, choć ambitny, obejmuje skomplikowane finansowanie wielostronne, unifikację procedur, podział przemysłowy między państwa członkowskie, oraz wdrożenie jednolitej architektury dowodzenia i kontroli. To proces rozłożony na lata.

Tymczasem, Polska potrzebuje ochrony natychmiast — nie tylko dla własnych granic, ale również dla wojsk NATO stacjonujących na jej terytorium.

Czym jest „ściana dronów”?

Wbrew potocznemu wyobrażeniu nie chodzi o jedną linię instalacji, lecz o zintegrowany system wielu warstw, oparty na czterech filarach:

1. Wczesne wykrywanie i fuzja sensorów

Pierwszą warstwą systemu jest wczesne wykrywanie i fuzja sensorów, obejmująca współpracę radarów aktywnych i pasywnych, detektorów sygnałów radiowych, kamer elektrooptycznych i podczerwieni (EO/IR) oraz systemów akustycznych, których dane są następnie integrowane i analizowane przez algorytmy sztucznej inteligencji w celu precyzyjnej klasyfikacji zagrożeń.

2. Walka radioelektroniczna

Druga warstwa to walka radioelektroniczna — zakłócanie sygnału sterującego i zagłuszanie systemów nawigacji GPS/GNSS, próby przejmowania kontroli nad wrogimi platformami oraz wykorzystanie mobilnych platform zakłócających, wszystko po to, by osłabić możliwość koordynacji i nawigacji przeciwnika oraz skutecznie przeciwdziałać rojom dronów.

3. Warstwa „hard‑kill”

Trzecia warstwa to element „hard-kill” — fizyczne neutralizowanie zagrożeń przy użyciu pocisków antydronowych i amunicji programowalnej, systemów bardzo krótkiego zasięgu (np. PILICA+) oraz, w kolejnych etapach rozwoju, technologii takich jak lasery czy broń mikrofalowa.

4. Integracja dowodzenia i kontroli

Polska już posiada jedne z najlepszych w Europie systemów C4ISR (Command/dowodzenie, Control/kierowanie, Communications/łączność, Computers/informatyka, Intelligence/rozpoznanie/wywiad, Surveillance/nadzór/obserwacja, Reconnaissance/rozpoznanie operacyjne/taktyczne) — m.in. od Grupy WB — które integrują artylerię, rozpoznanie i obronę powietrzną. „Ściana dronów” zostanie zintegrowana właśnie z tymi systemami, wraz z Patriotami, NAREW, F‑35 oraz strukturami NATO.

Wymiar przemysłowy — Polska stawia na własne firmy

Warszawa nie ukrywa, że projekt ma również wymiar strategiczny i gospodarczy. Sekretarz Tomczyk jasno zadeklarował:

Co najmniej połowa zamówień musi trafić do polskich firm.

Taki wymóg zapewnia:

  • niezależność operacyjną - nikt nie może "wyłączyć" nam tego systemu lub zabronić jego używania,
  • niezależność modernizacyjną,
  • możliwość natychmiastowych poprawek i modyfikacji,
  • rozwój polskich technologii,
  • wzrost potencjału eksportowego przemysłu zbrojeniowego.

Wśród głównych beneficjentów znajdą się:

  • PIT-RADWAR – radary i systemy dowodzenia,
  • PGZ – elementy integracji i systemy obrony powietrznej,
  • WB Group – komunikacja i integracja na poziomie pola walki,
  • Advanced Protection Systems – systemy antydronowe,
  • Griffin Group – mobilne rozwiązania zakłócające.

Polska już dziś eksportuje systemy antydronowe do wielu państw NATO — budowa „ściany dronów” tylko przyspieszy ten trend.

Dlaczego wschodnia flanka jest kluczowa?

Polska graniczy z silnie zmilitaryzowanym Obwodem Kaliningradzkim, z Białorusią pełniącą funkcję operacyjnego zaplecza militarnego Rosji oraz z Ukrainą — krajem ogarniętym pełnoskalową wojną i nieustannie poddawanym zmasowanym atakom dronów oraz rakiet dalekiego zasięgu. W efekcie jest to najbardziej wrażliwy odcinek NATO, na którym zbiegają się interesy trzech różnych stref bezpieczeństwa: rosyjskiej, białoruskiej i euroatlantyckiej. Każda z nich wykorzystuje coraz bardziej zaawansowane technologie bezzałogowe, a granice państwowe przestają stanowić realną barierę dla tanich i mobilnych systemów rozpoznawczych.

Na tym terenie potencjalny przeciwnik ma możliwość prowadzenia działań poniżej progu wojny, dysponując zdolnością do użycia dronów startujących niemal „z ręki” — z cywilnych samochodów, niewielkich pojazdów terenowych, improwizowanych platform lub przenośnych wyrzutni ukrytych w zalesionych, trudno dostępnych obszarach. Tego rodzaju środki mogą zostać uruchomione w dowolnej chwili, a ich wykrycie i neutralizacja wymaga często reakcji liczonych w sekundach lub minutach, co wyklucza poleganie wyłącznie na wielostronnych, czasochłonnych procedurach NATO czy Unii Europejskiej.

Właśnie dlatego państwa graniczne — Polska, Litwa, Łotwa i Estonia — muszą mieć zdolność do natychmiastowego działania, a zintegrowane systemy antydronowe stają się jednym z fundamentów bezpieczeństwa całego Sojuszu.

Koszt i skala systemu

Szacunkowy koszt projektu wynosi 2,5–5 mld USD. W kontekście polskiego budżetu obronnego — sięgającego ponad 5% PKB (PKB Polski jest szacowany na 850–900 mld dolarów, 5% to około 45 mld), a więc — jest to inwestycja jak najbardziej racjonalna.

Dla porównania:

  • zakup F‑35 kosztuje ponad 6 mld USD,
  • program Patriot ponad 10 mld USD,
  • programy Krab, Abrams, HIMARS — kolejne miliardy.

Tymczasem „ściana dronów” wypełnia najważniejszą - jak to wykazała wojna w Ukrainie - lukę we współczesnej obronie powietrznej — ochronę przed tanimi, masowymi i trudnymi do wykrycia zagrożeniami.

Wymiar europejski — Polska jako lider NATO

W połowie października sekretarz generalny NATO poinformował, że Sojusz ściśle współpracuje z Unią Europejską nad stworzeniem tzw. muru dronowego — zintegrowanego systemu ochrony antydronowej dla państw członkowskich.

Unia Europejska pracuje nad własną koncepcją „tarczy antydronowej”, jednak projekt ten jest skomplikowany politycznie, trudny logistycznie, powolny decyzyjnie, uzależniony od zgody wielu państw i pozbawiony poczucia pilności, które cechuje Polskę oraz państwa bałtyckie.

Polska, budując własny system szybciej, pokazuje kierunek, w którym Europa powinna podążać. To przykład praktycznego przywództwa.

NATO traktuje polski projekt pozytywnie, widząc w nim znaczące wzmocnienie wschodniej flanki Sojuszu, zapewnienie lepszej ochrony dla stacjonujących w Polsce i regionie wojsk sojuszniczych oraz stworzenie dodatkowej warstwy rozpoznania, która uzupełnia istniejące systemy obserwacji i wczesnego ostrzegania. Jednocześnie inicjatywa ta zwiększa zdolności odstraszania — pokazuje potencjalnemu przeciwnikowi, że próby testowania granic NATO za pomocą tanich, bezzałogowych systemów spotkają się z natychmiastową i wielowarstwową reakcją, a tym samym podnoszą koszt prowadzenia działań hybrydowych przeciwko państwom Sojuszu.

Pozostaje jedynie zadbać o pełną interoperacyjność systemu z architekturą IAMD NATO — a to jest kwestia techniczna, nie polityczna.

Konkluzja

„Ściana dronów” to nie tylko projekt techniczny, ale również symboliczny. Pokazuje, że Polska bierze odpowiedzialność za własne bezpieczeństwo, a jednocześnie wzmacnia bezpieczeństwo całej Europy. W świecie, w którym tanie drony mogą destabilizować państwa i prowokować eskalację, państwa położone na granicy cywilizacji zachodniej muszą działać szybko i zdecydowanie.

Decyzja Polski nie jest aktem sprzeciwu wobec Unii Europejskiej — jest wezwaniem, by Europa obudziła się i zaczęła działać na serio. W historii nie wystarczy obserwować — trzeba uczestniczyć. Polska właśnie to robi.




Źródła/Bibliografia:

  1. Poland Wants Its Own Drone Wall to Counter Russian Threat, Zosia Wanat, Agnieszka Barteczko, Bloomberg, 2025-11-03
  2. As Russia menaces NATO skies, E.U. plans to build a shield against drones, Ellen Francis, The Washington Post, 2025-10-01
  3. Russian drone incursion ‘tactically stupid and counterproductive’ says Polish minister, Dan Sabbagh & Jennifer Rankin, The Guardian, 2025-10-15
  4. EU Commission proposes expanding 'drone wall' plan to protect more areas, sources say, Andrew Gray & Lili Bayer, Reuters, 2025-10-14
  5. Poland Won’t Wait For EU’s Stalled Drone Wall, Launches Independent Counter-Drone System After Russian Incursions, Haye Kesteloo, DroneXL, 2025-11-04
  6. Poland Announces Ambitious Plan To Build Comprehensive Unmanned Military Force By 2025, Haye Kesteloo, DroneXL, 2024-12-03
  7. Tusk pokazał zniszczone bezzałogowce. "Tak skończy każdy wrogi dron", Dorota Hilger, Interia Wydarzenia, 2025-11-03
  8. Po zestrzeleniu rosyjskich dronów nad Polską NATO wzmacnia obronę, Laura Gozzi, BBC News Polska, 2025-09-11
  9. Rosyjskie drony nad Polską. Eksperci weryfikują fakty i teorie spiskowe, Bankier.pl, 2025-09-11
  10. Rosyjskie drony i dezinformacja. „Narracja przyszła z rosyjskich kont w serwisie Telegram”, Artur Bartkiewicz, Rzeczpospolita, 2025-09-16
  11. Co z dalszymi poszukiwaniami rozbitych dronów? Wojsko podjęło decyzję, TVN24, 20245-10-31
  12. Google pokazał, co Rosjanie wyprawiają w Polsce. Przerażające, Marcin Kusz, Spider's Web, 2025-10-22
  13. Drony nad bazą NATO. Reakcja była błyskawiczna, Marcin Kusz, Spider's Web, 2025-10-30

Z najnowszego sondażu CBOS dla „Dziennika Gazety Prawnej” wynika, że aż prawie dwie trzecie (63,8 proc.) Polaków jest przekonanych, iż w przypadku rosyjskiego ataku zbrojnego na Polskę Stany Zjednoczone udzieliłyby Polsce militarnego wsparcia.

Czytaj dalej...

Polska, stojąca dziś w centrum europejskiego bezpieczeństwa, musi na nowo zdefiniować swoją rolę w świecie, w którym Stany Zjednoczone zmieniają priorytety strategiczne. Kraj, który stał się filarem NATO i symbolem demokratycznej determinacji, może wzmocnić swoją pozycję poprzez współpracę z potężną, lecz uśpioną Polonią amerykańską.

Czytaj dalej...

Niektórzy są zdania, że nie będzie żadnej Federacji Rosyjskiej za kilka lat. Według tej koncepcji, bez względu na to, kto będzie zasiadał w Białym Domu, nie powstrzyma to upadku przegniłego imperium i jego skostniałych fundamentów.

Czytaj dalej...
Bezpieczeństwo, głupcze!
Waldemar Biniecki

Prezydent Duda powinien odkurzyć „okrągły stół” i przy nim po raz kolejny powinno dojść do ponadpartyjnego kompromisu w sprawie bezpieczeństwa państwa.

Czytaj dalej...