Niemieccy kaci zrobili wiele, by zatrzeć ślady swych zbrodni w chojnickiej Dolinie Śmierci. Po wielu latach wydobyliśmy szczątki ofiar z bezimiennych dołów i zapewniamy im godny pochówek.
Na obrączce, która przeleżała kilkadziesiąt lat w chojnickiej ziemi, zachowały się wygrawerowane inicjały C.S. i data ślubu: 20 października 1938 r. Te skąpe informacje wystarczyły, by ustalić tożsamość właścicielki metalowego przedmiotu. Okazała się nią Irena Szydłowska, kurierka Armii Krajowej. Z zeznań świadków wynika, że 17 stycznia 1945 r. została aresztowana w Grudziądzu przez funkcjonariuszy Gestapo. Kilka dni później Niemcy wywieźli ją w stronę Bydgoszczy i wszelki ślad po niej zaginął. Miała zaledwie 25 lat i niespełna pięcioletniego syna.
Szydłowska to jedna z wielu polskich ofiar, których szczątki udało się odnaleźć na Polach Igielskich na północnych obrzeżach Chojnic – w miejscu znanym dziś jako Dolina Śmierci. Dwukrotnie, podczas krwawej jesieni 1939 r. i ponownie u schyłku okupacji, Niemcy dopuścili się tu masowych mordów na Polakach.
„Z największą surowością”
Wojna rozpętana przez Niemcy 1 września 1939 r. od początku miała zbrodniczy charakter. Intencją władz w Berlinie było nie tylko zniszczenie państwa polskiego, lecz także podbitego narodu. „Bądźcie bez litości! Bądźcie brutalni! […] Trzeba postępować z największą surowością. […] Ta wojna jest wojną unicestwienia” – nakazywał już 22 sierpnia 1939 r., w przemowie do najwyższych dowódców wojskowych, przywódca Rzeszy Adolf Hitler. Z kolei szef Służby Bezpieczeństwa i Policji Bezpieczeństwa Reinhard Heydrich instruował na początku września: „Ludzi należy rozstrzeliwać lub wieszać natychmiast, bez dochodzenia. Szlachta, duchowieństwo i Żydzi muszą zostać zlikwidowani”.
Jesienią 1939 r. wytyczne te ze szczególną gorliwością były realizowane na Pomorzu. Duży udział miał w tym Selbstschutz – paramilitarna organizacja złożona z miejscowych Niemców, dowodzonych przez esesmanów przysłanych z Rzeszy, takich jak Ludolf von Alvensleben, zaufany człowiek szefa SS Heinricha Himmlera.
Ofiarami Selbstschutzu i innych niemieckich formacji padali przedstawiciele polskich elit, członkowie Polskiego Związku Zachodniego, ale też liczni rolnicy, robotnicy, ludność żydowska oraz pacjenci szpitali psychiatrycznych. Minimalną liczbę ofiar zbrodni pomorskiej 1939 r. – jak nazywa się dziś tę masową akcję eksterminacyjną – historyk Tomasz Ceran ocenia na 14–16 tys., w tym - w samym powiecie chojnickim – ok. pięciuset. Rzeczywiste liczby są z pewnością wyższe. Niemieccy sprawcy starannie zacierali bowiem ślady swoich zbrodni, niszcząc dokumentację, a także paląc ciała pomordowanych.
Nie inaczej było w styczniu 1945 r., gdy chojnicka Dolina Śmierci ponownie spłynęła krwią. Niemcy wymordowali tu wówczas więźniów z kolumny ewakuacyjnej pędzonej na zachód. Były to głównie osoby aresztowane na przełomie lat 1944–1945 w Bydgoszczy, Grudziądzu i Toruniu. Historyk Czesław Madajczyk liczbę ofiar oceniał aż na 1,5 tys.
Godny pochówek
Władze w Berlinie wiele dziś mówią o moralnej odpowiedzialności za przeszłość, ale jak ognia unikają poważnej dyskusji o finansowym zadośćuczynieniu za straty i krzywdy wyrządzone Polsce. Zamiast wielomiliardowych reparacji były gotowe – jak wynika z przecieków prasowych – zaoferować ledwie 200 milionów euro dla żyjących jeszcze „ofiar narodowego socjalizmu”. Dla osób takich jak wnuczki Ireny Szydłowskiej nie ma miejsca w tych rachunkach, choć z moralnego punktu widzenia trudno to usprawiedliwić.
Tak jak to, że reparacje chce oddać walkowerem obecny rząd w Warszawie. Jest jednak jeszcze Instytut Pamięci Narodowej – i konsekwentnie realizuje swe ustawowe zadania. W ciągu ostatnich trzech lat prokuratorzy IPN odnaleźli w chojnickiej Dolinie Śmierci kilka masowych mogił, a w nich szczątki ok. siedmiuset obywateli polskich pomordowanych przez Niemców oraz liczne przedmioty należące do ofiar, takie jak obrączki, różańce czy klucze od mieszkań.
85 lat po wybuchu II wojny światowej czas wreszcie zapewnić naszym rodakom godny pochówek. W poniedziałek, 2 września 2024 r., w Chojnicach odbył się państwowy pogrzeb ofiar zbrodni niemieckich z Doliny Śmierci, organizowany przez IPN we współpracy z Urzędem Miejskim. Po mszy św. odprawionej w Bazylice Mniejszej szczątki zostały odprowadzone na miejscowy cmentarz Ofiar Zbrodni Hitlerowskich. Sto kilkadziesiąt trumien będzie wymownym krzykiem historii, która nigdy się nie skończyła.