Dzisiaj przypada 85 rocznica sowieckiej agresji na Polskę. 17 września 1939 r. nad ranem Związek Sowiecki zbrojnie zaatakował Polskę. W ten sposób Stalin wywiązał się z sierpniowego, tajnego porozumienia z Hitlerem (pakt Ribbentrop-Mołotow), które przewidywało wspólną agresję na Rzeczpospolitą, zajęcie i podział jej terytorium oraz faktyczną likwidację państwa polskiego.
Gdybyśmy chcieli postawić monument w kształcie prostego muru, na którym znalazłyby się imiona, nazwiska i miejsce pochodzenia osób, które zginęły na Kresach Wschodnich w wyniku II wojny światowej i okupacji sowieckiej, bądź zostały deportowane i nigdy nie wróciły do kraju, wybudowalibyśmy największy pomnik na świecie. Jednak nawet tak prostego monumentu nie możemy postawić, bo po prawie 100 latach od tamtych wydarzeń, nie znamy nazwisk i imion ofiar tamtych wydarzeń.
Ogromną część mordowanych i represjonowanych przez reżim sowiecki, stanowili przedstawiciele inteligencji. Oszacowanie skali strat poniesionych przez inteligencję polską na Kresach Wschodnich podczas II wojny światowej jest bardzo trudnym przedsięwzięciem. Wynika to przede wszystkim z faktu, że nie dysponujemy pełnymi spisami osobowymi osób utraconych. Samo „utracenie” nie jest też kategorią jednorodną. Obok osób zamordowanych, których policzenie jest nieco prostsze, mamy całą masę tych, którzy zostali deportowani w głąb Związku Sowieckiego, gdzie zginęli w rozmaitych okolicznościach, bądź – jeśli mieli więcej szczęścia – przetrwali do momentu, gdy żołnierze gen. Władysława Andersa wyprowadzili ich na Zachód. Część z nich nigdy nie wróciła do Polski, co jest stanem permanentnym i wskazuje na niejednorodność pojęcia „strat” w kontekście inteligencji.
Mając to na względzie łatwiej zrozumieć skalę wyzwań stojących przed badaczami, którzy próbują szacować straty poniesione przez polską inteligencję na Kresach Wschodnich podczas II wojny światowej. To praca nie tylko historyczna, ale i archeologiczna. Dokumenty z epoki były celowo niszczone. To, co pozostało zawdzięczamy w dużej mierze przypadkowi; to jedynie element całego materiału źródłowego i nie ma dziś szansy na odzyskanie reszty – ona już po prostu nie istnieje. Pewne rzeczy jesteśmy w stanie odtworzyć porównując stan sprzed wybuchu wojny do realiów późniejszych, ale nie pozwoli to skutecznie oszacować całości strat.
Inteligencja była tą grupą społeczną, której Sowieci obawiali się najbardziej. Pełniła funkcję swoistego serca narodu. Bez niej społeczeństwo było bardziej podatne na wynarodowienie i ideologizację – podstawowe działania nowej władzy. Naród rolników i robotników – choć to niezwykle ważne i potrzebne profesje – pozbawiony inteligencji, nie przetrwa. Sowieci liczyli, wobec tego, na likwidację narodu „od ręki” za sprawą zniszczenia najważniejszych ośrodków inteligencji polskiej na wschodzie. W związku z tym działania sowieckie były wymierzone np. w środowisko lwowskie skupione wokół Uniwersytetu Jana Kazimierza oraz innych placówek, które wspólnie stanowiły najważniejszy polski ośrodek naukowy w dwudziestoleciu międzywojennym. Równać się z nim mogła jedynie Warszawa.
Lwów słynął z genialnej szkoły matematycznej, o której pamiętamy do dziś. Mniej osób zdaje sobie sprawę, że funkcjonowało tam również doskonałe środowisko humanistyczne. We Lwowie prowadzono także znakomite i pionierskie badania lekarskie, np. nad tyfusem. Ów fantastyczny ośrodek inteligencki został nie tylko zniszczony, ale wyparty na wiele dziesiątków lat z naszej świadomości. Sowiecki plan całkowitego wymazania ośrodka lwowskiego z pamięci Polaków na szczęście się nie powiódł, lecz straty poniesione na skutek polityki ZSRR były wielowymiarowe i zwielokrotnione latami utrwalania.
Warto pochylić się jeszcze nad specyfiką prowincji w województwach wschodnich II Rzeczpospolitej. Poziom cywilizacyjny był tam niewysoki. Szkoły pełniły często funkcję jedynych ośrodków lokalnej kultury inteligenckiej, a uniwersytety we Lwowie i w Wilnie były dwoma latarniami o szczególnym znaczeniu. Sowieci byli tego świadomi, dlatego w pierwszej kolejności uderzyli właśnie w te ośrodki. Zlikwidowali uniwersytety, usunęli wszystkich profesorów, odebrali im mieszkania i wygnali z miast, skazując na pauperyzację. Na dalszym etapie uderzyli w nauczycieli gimnazjów i szkół niższego szczebla. Rabowali majątek placówek oświatowych, dewastowali ich mienie, niszczyli zasoby biblioteczne. Skala zniszczeń była ogromna.
W kontekście zbrodni sowieckich popełnianych na ziemiach polskich podczas II wojny światowej, ważny jest również aspekt świadomości współczesnego społeczeństwa o owych działaniach. Nie ulega wątpliwości, że zbrodnia zawsz pozostaje zbrodnią, a swoista licytacja, który z reżimów – sowiecki czy hitlerowski – wyrządził Polsce więcej szkód, to działanie bezcelowe. Zarówno Niemcy, jak i Rosjanie, postępowali w sposób brutalny i nieznajdujący usprawiedliwienia. Wiedza na temat zbrodni niemieckich jest jednak wśród Polaków szerzej rozpropagowana, co wynika głównie z faktu, że w czasach PRL można było o nich swobodnie mówić oraz prowadzić na ich temat badania naukowe, zaś w przypadku zbrodni sowieckich było odwrotnie – cenzura skutecznie blokowała wszelkie przejawy podejmowania tego wątku w przestrzeni publicznej. Istniał oczywiście drugi obieg, gdzie owa tematyka była obecna, jednak oficjalne kanały informacyjne były dla tych kwestii zablokowane. Z biegiem czasu społeczeństwo przywykło do tego stanu rzeczy.
Z punktu widzenia polskich historyków sprawa wygląda podobnie. Przez dziesięciolecia nie mieli oni dostępu do dokumentów i innego rodzaju źródeł na temat postępowania Sowietów ze środowiskiem inteligenckim na Kresach Wschodnich. Działało we Lwowie Archiwum Obwodowe (Państwowe) gromadzące owe materiały, jednak kolejne pokolenia badaczy nie tylko nie miały do niego dostępu, ale – szczególnie w przypadku młodszej generacji – nie wiedziały nawet, na co można tam trafić. W związku z tym pamięć o sowieckich zbrodniach dopiero współcześnie jest stopniowo odtwarzana. Historycy próbują przywrócić im status równorzędny do zbrodni niemieckich w społecznej świadomości; uzmysłowić, jak bardzo wpłynęły na polski naród i jego kulturę. To zadanie ważne, długoterminowe i bardzo potrzebne.