Naród, który traci pamięć przestaje być narodem — staje się jedynie zbiorem ludzi zajmujących czasowo dane terytorium. — Józef Piłsudski
Polacy mają prawo do rozwoju
Przez dziesiątki lat do Stanów Zjednoczonych ciągnęły i ciągną miliony osób, które przybywają tutaj wabione możliwościami rozwoju i pomyślnego życia. Doskonałym przykładem mogą być polscy chłopi z Galicji, którzy często zamienili chaty z klepiskiem na nowoczesne domy z drewnianą podłogą i elektrycznością. W „pasie rdzy” jest pełno takich domów, a w Milwaukee domy takie noszą nawet charakterystyczną nazwę: „Polish flats” (suterena do zamieszkania, góra na wynajem).
Ze wsi pod Rzeszowem przybył do Stanów Zjednoczonych prosty chłop — Walenty Pienkoś, aby zapoczątkować całą dynastię Pieńkosiów: profesorów, doktorów medycyny i prawników rozsianych po całych Stanach. Eksplozja rozwoju cywilizacyjnego miała miejsce na wsiach i w miastach, gdzie w stodołach i garażach eksperymentowano nad rozmaitymi wynalazkami. To w garażu, Steve Wozniak zbudował pierwszy komputer Apple.
10 milionów amerykańskich Polaków stanowi 3% całej populacji. To wielka siła polityczna i finansowa, po którą nie są w stanie sięgnąć polskie elity, które w wyniku swojej nieudolności stworzyły nad Wisłą narrację o skłóconej Polonii. Przez 30 lat polskie elity nie były w stanie wykonać żadnego wysiłku w kierunku, aby polska diaspora mogła stworzyć możliwości rozwojowe dla odtworzenia polskich elit.
Teraz, kiedy Polska i jej przedsiębiorcy w końcu zaczęli budować w kraju dobrobyt, o czym pisze w celny sposób prof. Marcin Piątkowski z Waszyngtonu w swojej książce "Europe's Growth Champion: Insights from the Economic Rise of Poland" (Europejski mistrz wzrostu: wnioski ze wzrostu gospodarczego Polski) wydanej przez Oxford University Press, nowy rząd pragnie zastopować większość inwestycji rozwojowych tak potrzebnych dla odtworzenia polskich elit. Aby sprostać nowym wymaganiom młodego społeczeństwa o poglądach od prawa do lewa, konieczne są inwestycje rozwojowe: CPK, porty przeładunkowe, elektrownie atomowe, modernizacja armii, rozwój nauki i szkolnictwa, inwestycje w sztuczną inteligencję, komputery kwantowe, rozwój infrastruktury w najszerszym pojęciu. Wszystko po to, aby można było w kraju budować lepsze jutro dla przyszłych pokoleń.
Promowanie słynnego "polskiego hydraulika" było największą hańbą polskiego państwa, które po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej, wypychało na emigrację największy polski skarb – młode, twórcze pokolenie, zamiast tworzyć im warunki dla rozwoju w Polsce.
W Polsce musi nastąpić skok cywilizacyjny, którego celem nie może być ograniczanie podstaw programów nauczania. Nie możemy porównywać się z tymi, którym nie chce się zdobywać wiedzy. Wiedzą to dobrze politycy w Chinach, Korei Południowej i innych azjatyckich krajach, gdzie edukacja młodzieży jest jednym z ważniejszych priorytetów. Wysyła się ich na studia do USA. Nawet małe Węgry, przysyłają swoich zdolnych absolwentów na praktyki do waszyngtońskich think thanków.
Jak rozumieć podstawę programową?
Każda społeczność (rodzina, ród, plemię, państwo), aby zachować swoją tożsamość i kod kulturowy, aby przetrwać, odpowiednio przygotowywała swoich następców do kontynuowania działań ważnych dla tych społeczności. Młode pokolenia były odpowiednio ćwiczone fizycznie do obrony swego terytorium i edukowane moralnie do obrony najwyższych wartości, które decydowały o sile tych społeczności. Nie zapisywano tych wytycznych w żadnych dokumentach, gdyż wtedy nie znano pisma, ale przekazywano je w postaci tradycji rodzinnych, plemiennych i symboli religijnych. Była to swoista podstawa programowa w edukacji tamtych historycznych czasów informująca, a nawet nakazująca w jakim celu, czego i jak uczyć młode pokolenia. Oczywiście cały system edukacyjny był i jest zależny od wielu uwarunkowań między innymi środowiskowych i geopolitycznych.
W miarę rozwoju cywilizacji, rodziły się różne koncepcje edukacyjne, uwzględniające założenia filozoficzne epok, potrzeby ekonomiczne i wyzwania społeczne i wytyczające ramy podstawy programowej, czyli obowiązkowego na danym etapie edukacyjnym zestawu treści nauczania oraz umiejętności, które muszą być uwzględnione w programie nauczania i które umożliwiają ustalenie kryteriów ocen szkolnych i wymagań egzaminacyjnych. Nauczycielom podstawa programowa wskazuje, jak mają prawo i obowiązek realizować jej założenia.
Fundamenty obecnej podstawy programowej
Źródeł podstawy programowej, która jest obiektem aktualnych zainteresowań, sporów i dyskusji należy szukać w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku.
W roku 1972 powołano Instytut Programów Szkolnych. Do jego podstawowych zadań należało między innymi opracowywanie założeń dydaktyczno-wychowawczych szkół ogólnokształcących.
Szczytowym osiągnięciem Instytutu było wspólne z Ministerstwem Oświaty i Wychowania opracowanie dokumentu „Programy szkoły podstawowej” oraz „Programy nauczania szkół ponadpodstawowych” wdrożonego do praktyki szkolnej od roku szkolnego 1986/87.
Podstawy programowe oraz wynikające z nich standardy kształcenia, definiowane jako efekty i procesy uczenia się, nie są wypracowywane w próżni i nie jest też tak, że pomijają społeczno-kulturowy kontekst ich powstawania oraz „działania”. U ich podstaw leżą bardziej czy mniej wyraźnie artykułowane tezy dotyczące roli szkoły w społeczeństwie, rozumienie istoty oferowanej edukacji, towarzyszące mu argumenty filozoficzne, w tym także te dotyczące istoty (i rodzajów) wiedzy, a także sposobów jej zdobywania.
Nie bez znaczenia okazuje się także sformułowanie podstaw psychologicznych w postaci bardziej lub mniej wyraźnych odwołań do teorii uczenia się i rozwoju człowieka. Do lat osiemdziesiątych w polskiej podstawie programowej obowiązywały standardy komunistyczne. Po okresie demokratycznych przemian, przyszedł czas na opracowanie nowej podstawy programowej. Zmieniały się rządy i zmieniały się koncepcje systemu edukacyjnego.
Najważniejsze reformy systemu polskiej edukacji
Idea powszechnego nauczania pojawiła się już w XVIII wieku. Wraz z kształtowaniem się koncepcji narodu jako wspólnoty opartej na języku, kulturze i historii, coraz więcej zwolenników zdobywało przekonanie, że powszechna edukacja jest niezbędna do budowy nowoczesnego społeczeństwa. Idee takie spotkać można chociażby w pisarstwie Hugona Kołłątaja czy Stanisława Staszica.
Ujednolicenie i upowszechnienie edukacji było jednym z największych wyzwań stojących przed II Rzeczpospolitą. Wykształcenie było bowiem nie tylko wymogiem cywilizacyjnym, ale także istotnym elementem budowania tożsamości narodowej.
Obowiązek szkolny i bezpłatny dostęp do szkolnictwa podstawowego zagwarantowany został w konstytucji marcowej (17 marca 1921). 17 lutego 1922 roku uchwalono natomiast ustawę o zakładaniu i utrzymywaniu publicznych szkół powszechnych. W dużej mierze powielała ona postanowienia dekretu Piłsudskiego, uszczegóławiając kwestie związane z organizacją szkoły i jej finansowaniem. Za zapewnienie infrastruktury szkolnej odpowiadać miały gminy. Władze centralne brały na siebie opłacanie etatów nauczycielskich. Z centrali można było także uzyskać dofinansowania do budowy bądź remontów szkół.
W 1932 roku uchwalono reformę szkolnictwa, zwaną od nazwiska ówczesnego ministra oświaty Janusza Jędrzejewicza, reformą jędrzejewiczowską. Ujednolicała ona system szkolny w całej Rzeczypospolitej, wiązała szkolnictwo średnie z powszechnym oraz tworzyła ramy prawne szkolnictwa zawodowego.
Statystyki dotyczące wykształcenia polskiego społeczeństwa w dwudziestoleciu międzywojennym nie są budujące. Zdecydowana większość odebrała wówczas jedynie wykształcenie podstawowe. Szkoły średnie ukończyło około 4% ludności, natomiast odsetek osób z wykształceniem wyższym nie przekraczał 1%.
Dużo bardziej optymistyczne są statystyki dotyczące stopnia analfabetyzmu. Między 1921 a 1931 rokiem udział osób niepiśmiennych w społeczeństwie zmniejszył się z około 33% do 23%.
W okresie PRL ważną reformą oświatową, była reforma systemu oświaty wprowadzona Ustawą z dnia 15 lipca 1961 r. Reformie tej poświęcone było VII Plenum Komitetu Centralnego PZPR. W ramach tamtej reformy najważniejszym było wydłużenie obowiązkowego okresu nauki z siedmiu do ośmiu lat.
Po upadku PRL i wielkich przemianach społecznych i ustrojowych lat osiemdziesiątych było kilka propozycji zmian w systemie edukacji. Jedną z najważniejszych reform była wtedy reforma systemu oświaty z 1999 roku. Projekt ten zakładał wprowadzenie nowej struktury systemu edukacji, która miałaby być drogą ̨ do osiągnięcia trzech głównych celów:
- podniesienia poziomu edukacji społeczeństwa poprzez upowszechnianie wykształcenia średniego i wyższego,
- wyrównywania szans edukacyjnych
- sprzyjania poprawie jakości edukacji, rozumianej jako integralny proces wychowania i kształcenia.
Był to, z jednej strony, powrót do polskich tradycji okresu dwudziestolecia międzywojennego i jednoczesne zbliżenie do modeli szkolnictwa funkcjonujących w Europie Zachodniej. Była to jednak, przede wszystkim, reforma strukturalna, przeprowadzona za rządów Jerzego Buzka, która doprowadziła do przekształcenia obowiązującego od 1968 r. dwustopniowego systemu szkolnictwa w strukturę trzystopniową:
1. | 6-letnią szkołę podstawową |
2. | 3-letnie gimnazjum |
3. |
3-letnie liceum ogólnokształcące 3-letnie licea profilowane 4-letnie technika zawodowe 2- lub 3-letnie zasadnicze szkoły zawodowe |
Ponadto wprowadzono wtedy. tzw. podstawę programową i pewną dowolność opartych na niej programów nauczania, nowy system egzaminów maturalnych i egzaminów końcowych poszczególnych etapów szkół.
W kolejnych latach udoskonalano zmiany systemowe.
I tak, 1 września 2012 roku weszła w życie ustawa, która zlikwidowała w 2014 roku 3-letnie licea profilowane oraz dwuletnie uzupełniające licea ogólnokształcące i trzyletnie technika uzupełniające.
Reforma z 1999 roku nie przyniosła oczekiwanych w założeniach zmian, nie spowodowała podniesienie poziomu wykształcenia, raczej go obniżyła, a w zakresie systemu wychowawczego okazała się porażką. Marginalizowanie w niej szkolnictwa zawodowego ma dziś swoje skutki w postaci braku rzemieślników, szczególnie w budownictwie i usługach. Przeprowadzone wówczas badania wykazały, że ponad 70% społeczeństwa opowiedziało się za zmianami w systemie kształcenia na poziomie podstawowym i średnim.
Kolejna ważna reforma systemu edukacji miała miejsce w 2017 r. W tym roku weszły w życie ustawy i przepisy wprowadzające nową reformę systemu oświaty polegającą na stopniowej likwidacji wprowadzonych w 1999 roku gimnazjów, przywróceniu 8-letnich szkół podstawowych, 4-letnich liceów ogólnokształcących i 5-letnich techników oraz przekształceniu zasadniczych szkół zawodowych w szkoły branżowe I i II stopnia.
„Odchudzanie” podstawy programowej
Po wyborach 15 października 1923 roku i dojściu do władzy Zjednoczonej Koalicji, premierem został Donald Tusk, a ministrem edukacji Barbara Nowacka. W „trosce o poziom wykształcenia” młodego pokolenia nowy rząd projektuje przeprowadzić kolejną reformę edukacyjną. Zakłada ona: podwyżki wynagrodzeń dla nauczycieli, zmiany w kuratoriach oświaty, „odchudzenie podstawy programowej” z siedemnastu przedmiotów objętych programem nauczania w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych.
Propozycje zmian w podstawie programowej zaczynają się od odejścia od prac domowych, ograniczeniu liczby godzin religii do jednej tygodniowo, likwidacji przedmiotu „Historia i Teraźniejszość” w dotychczasowej formule.
Według MEN „celem zmian podstawy programowej jest ograniczenie obowiązkowego zakresu treści nauczania, co przy pozostawieniu aktualnego wymiaru godzin — umożliwi nauczycielom i uczniom spokojniejszą i bardziej dogłębną realizację treści, czego skutkiem będzie efektywne kształcenie”.
12 lutego na stronie internetowej MEN ogłoszono projekt „odchudzenia” podstawy programowej z poszczególnych przedmiotów o 20% i zaproszono zainteresowanych do pre-konsultacji, które zakończyły się 19 lutego.
Najwięcej kontrowersji budzi „odchudzanie” podstawy programowej z historii i języka polskiego.
- Z programu historii wykreślono wiele ważnych elementów, które budzą zastrzeżenia np. przy zapisie „uczeń charakteryzuje różne postawy społeczeństwa polskiego wobec okupantów” usunięto „okupantów”.
- Usunięto przykłady bohaterów narodowych: Witolda Pileckiego, św. Maksymiliana Kolbe, misję Jana Karskiego i rolę „Żegoty”.
- Z listy osób i wydarzeń, o których uczeń klas IV-VI powinien umieć opowiedzieć usunięto Zawiszę Czarnego, zwycięstwo grunwaldzkie, przeora Kordeckiego, Stefana Czarneckiego, Danutę Siedzikównę „Inkę”.
- Z okresu wczesnopiastowskiego wykreślono dokonania Bolesława Krzywoustego i konflikt z cesarstwem niemieckim.
- Z okresu rozbicia dzielnicowego wykreślono relacje z zakonem krzyżackim.
- W procesie zjednoczenia po rozbiciu dzielnicowym wykreślono rolę władców piastowskich i kościoła.
- Wykreślono też związki Polski z Węgrami za czasów Jadwigi i pierwszych Jagiellonów.
- Usunięto rolę hołdu pruskiego (w następnym roku przypada 500 rocznica jego złożenia).
- Pominięto postępowe polskie reformy gospodarcze i ustrojowe w XVIII wieku.
- Pominięto wkład Polaków w walkę o niepodległość Stanów Zjednoczonych.
- Wykreślono okoliczności powstania legionów Henryka Dąbrowskiego.
- Wykreślono przykłady szczególnego bohaterstwa Polaków podczas II wojny światowej takich jak obrona poczty gdańskiej, Westerplatte, bitwy pod Mokrą, Wizną, pod Kockiem, obrona Warszawy.
- Usunięto z podstawy programowej zapis o rzezi wołyńskiej i zastąpiono go konfliktem polsko-ukraińskim.
Bardzo wiele niepokoju, zarówno wśród nauczycieli jak i rodziców, budzi wykreślenie z listy lektur podstawy programowej takich pozycji jak np. Biblii, w tym „Pieśń nad pieśniami”, „Katechizmu polskiego dziecka” Wł. Bełzy, „Roty” M. Konopnickiej, „Odprawy posłów greckich", „Trenów" (zostanie tylko I) i tłumaczenia „Psalmów" J. Kochanowskiego, pieśni religijnych (w tym kolędy „Bóg się rodzi”) Fr. Karpińskiego, „Konrada Wallenroda” i „Pana Tadeusza” A. Mickiewicza (zostaną fragmenty), „Chłopów" (zostaje tylko tom I) Wł. Reymonta, „Syzyfowych prac” B. Prusa, „Rozdziobią nas kruki, wrony” S. Żeromskiego i wielu innych pozycji klasyki ważnych, bo kształcących postawy patriotyczne i mających wartości ponadczasowe.
Pominięto też wiele zagadnień z teorii i kultury języka, bez których trudno czytać ze zrozumienie teksty publicystyczne i odbierać przekazy w wyrażane w nowych gatunkach sztuki. Trudno bowiem rozumieć np. użycie związków frazeologicznych wywodzących się z Biblii czy mitologii bez jakiejkolwiek znajomości tych dzieł. Podobnie jak trudno jest oceniać zabytki architektoniczne bez podstaw znajomości kierunków filozoficznych.
To tyko niewielka część proponowanych zmian w odchudzaniu podstawy programowej. Są to też zmiany tylko na dwa lata. Potem będzie wdrożona właściwa, duża reforma. Obawiamy się, reformatorska miotła wymiecie i wyczyści podstawę do cna.
W ramach prekonosultacji do resortu edukacji wpłynęło 52.262 uwag dotyczących zmian w podstawie programowej kształcenia ogólnego. Najwięcej dotyczyło, historii (31.411), języka polskiego (11.920), historii i teraźniejszości (2.820), biologii (1.519). MEN i współpracujący z nim eksperci od edukacji muszą wziąć opinie respondentów pod uwagę.
Konkluzja
Ograniczanie podstaw programowych w zakresie tożsamości narodowej jest hańbą i sposobem na inżynierię społeczną, która ma stworzyć nowego człowieka, uśmiechniętego, lecz pozbawionego kodu kulturowego, który spaja ten naród od tysiąca już lat. Nie stać nas na utratę tej najważniejszej części polskiego społeczeństwa — przyszłych elit Rzeczpospolitej.