Dług Pułaskiego: Amerykańscy lotnicy w wojnie 1920 roku

Merian C. Cooper, Część I


Read this article: in English


Lato 1920 roku — na Kresach płoną wiejskie zabudowania, jasnowłosa dziewczyna ucieka przed budionnowcami, gdy nagle znad horyzontu nadlatują dwa samoloty. Zniżają lot do wysokości końskich łbów, karabiny terkoczą, zdezorientowani bolszewicy uciekają w popłochu krzycząc: „Amierykańcy!”. Tak w polską wojnę o niepodległość weszli ochotnicy z za oceanu — wśród nich Merian Caldwell Cooper, przyszły współtwórca „King Konga”, a wtedy pilot Eskadry Kościuszkowskiej.

Przysięga znad grobu Pułaskiego

Historia Coopera zaczyna się dużo wcześniej, u zarania państwowości USA. W 1779 r. w bitwie pod Savannah śmiertelnie ranny Kazimierz Pułaski został zniesiony z pola przez zaprzyjaźnionego z nim amerykańskiego oficera, pułkownika Johna Coopera.

Na symbolicznym pogrzebie na pokładzie statku „Wasp” John Cooper złożył przysięgę: jeśli Polska znów upomni się o wolność, on albo jego potomkowie ruszą jej na pomoc. Niewiarygodne? A jednak — to zobowiązanie przetrwało w rodzinnej pamięci kilka pokoleń.

Od Annapolis do frontu nad Wisłą

Urodzony 24 października 1893 r. w Jacksonville na Florydzie, Merian dorastał w mieście, które po Wielkim Pożarze 1901 odbudowywało się z ruin i wkrótce stało się ważnym ośrodkiem kina niemego. Zafascynowany filmami, wybrał jednak najpierw mundur: trafił do Akademii Marynarki Wojennej w Annapolis, z której… wyleciał, za propagowanie wyższości lotnictwa nad marynarką. Uganiał się za dziewczynami, a nade wszystko upierał się, że samoloty potrafią zatapiać pancerniki — herezja dla admiralskiego świata tamtych lat.

Merian C. Cooper w mundurze Polskich Sił Powietrznych w 1920 r. (Źródło: Wikipedia)

W I wojnie światowej został pilotem US Army Air Service, latał na bombowcach DH-4 Liberty we Francji. 26 września 1918 r. został zestrzelony i wzięty do niewoli. Do domu wysłano nekrolog, tymczasem on trafił do szpitala (we Wrocławiu), gdzie wyleczono poparzone dłonie — blizny nosił do końca życia. W szpitalu poznał polskich jeńców. Rozmowy o walce o niepodległość przywołały rodzinną przysięgę. Polska od dzieciństwa jawiła się Merianowi jako mityczna kraina „urodzonych żołnierzy, którzy prowadzą nieustającą wojnę”.

Od misji żywnościowej do „za naszą i waszą”

Po wojnie Cooper włączył się w Amerykańską Administrację Pomocy Herberta Hoovera. Wraz z transportem żywności trafił do Lwowa, ratując od głodu polskie dzieci. „Tam nie było tryumfu, tylko straszna, nierówna walka” — wspominał.

Po I wojnie światowej, w paryskiej kawiarni, Cooper i jego dawny towarzysz broni Cedric E. Faunt Le Roy przypadkiem natknęli się na siebie. „Po wymianie zdań okazało się, że mamy obaj ten sam cel: pomóc Rzeczypospolitej Polskiej utrzymać niepodległość” — wspominał Faunt Le Roy. Tak, przy kieliszku wina w Paryżu, narodziła się ideea Eskadry Kościuszki.

W Paryżu dotarł do gen. Tadeusza Rozwadowskiego, potem do Warszawy i do samego Józefa Piłsudskiego. Naczelnik początkowo był sceptyczny („najemników nie potrzebujemy”), ale argument o długu Pułaskiego — „Gen. Pułaski oddał życie za mój kraj…” — przeważył. Cooper dostał zielone światło na rekrutację doświadczonych Amerykanów.

Ich inicjatywa była całkowicie ochotnicza, bez formalnego wsparcia rządów. A jednak zyskała potężnych sojuszników — Rozwadowskiego i samego Piłsudskiego. Cooper notował po latach: „Piłsudski powiedział nam słów kilkanaście, bez frazesów kwiecistych — prostych, żołnierskich, jak żołnierz do żołnierzy.”

Amerykańscy ochotnicy, (od lewej) Merian C. Cooper i Cedric Fauntleroy, piloci 7. Eskadry Myśliwskiej (źródło: Wikipedia)

Wraz z majorem Cedrikiem Fauntleroyem zebrał grupę pilotów, która w połowie września 1919 r. przybyła do Polski. Powstała Eskadra Kościuszkowska — z godłem łączącym flagę USA, kosy na sztorc i rogatywkę kościuszkowską. Cooper dowodził jedną z dwóch grup o nazwie „Pułaski”. Fauntleroy pisał o nim: „Im bardziej zaciekła walka, tym bardziej mu się podoba”.

Rozpoznanie, bombardowania i legenda 1920 roku

Rok 1920. Rosyjski front pęcznieje, Michaił Tuchaczewski grzmi: „Po trupie białej Polski do serca Europy!”. Na południu rusza I Armia Konna Siemiona Budionnego. Amerykańscy lotnicy nie tylko walczą i bombardują, ale przede wszystkim prowadzą znakomite rozpoznanie: to m.in. dzięki ich lotom sztab Piłsudskiego dowiaduje się o 30-tysięcznej armii Budionnego.

Pierwsze starcie z bolszewikami przyniosło eskadrze natychmiastowy rozgłos. „Spadliśmy na stację jak jastrzębie” — wspominał Cooper o ataku na Czudnów.

Ani jeden strzał nie padł z armat rosyjskiej artylerii. Na lewo od nas ciągnął się długi sznur wozów, stacja była zawalona wojskiem. Otworzyłem ogień z obydwu kulomiotów i zacząłem prażyć w te furmanki.

Dla żołnierzy rosyjskich amerykańskie samoloty były czymś nadprzyrodzonym. Książę Potocki wspominał później jeńca, który ze zgrozą mówił, że „aeroplany przypadały prawie do ziemi i dopiero wtedy prażyły ogniem, zabijając dziesiątki”. Eskadra Kościuszki — garstka awanturników z Dzikiego Zachodu — siała popłoch w szeregach Armii Czerwonej.

Towarzysz Coopera, Faunt Le Roy, zasłynął nie tylko brawurą, lecz i odwagą ratowania innych. 31 maja 1920 roku ostrzegł pociąg wiozący polskie posiłki przed zasadzką — zatrzymał skład, a potem osobiście poprowadził żołnierzy do kontrataku. Generał Listowski wysłał wówczas telegram: „Amerykańscy lotnicy walczą jak opętani. Bez nich diabli by nas wzięli.”

W terenie ich obecność miała też ludzką twarz. Nadlatywali nad rzeki, gdzie kąpały się dziewczęta; te „z przerażeniem” kryły się w zaroślach, by wieczorem spotkać lotników przy ogniskach. Po latach Cooper wspominał ten okres jako najpiękniejszy w życiu.

Zestrzelenie, „robocze dłonie” i ucieczka 700–800 km

Szczęście nie opuszczało go — do czasu. W czerwcu 1920 r. zestrzelono Coopera i Bucka Crawforda — zdołali się wyrwać i wrócić do swojego oddziału. 13 lipca jednak Cooper znów oberwał i spadł za linią wroga. Przed „sądem” bolszewickim pokazał poparzone dłonie, twierdząc, że jest robotnikiem wcielonym przymusowo. Uwierzyli — trafił do obozu.

Zimą 1921 razem z kpt. Zalewskim i por. Sokołowskim uciekł. W śniegu po kolana, przy mrozie, pokonali około 700–800 km (430-500 mil), głównie pieszo, aż na Łotwę. To był jego drugi obóz jeniecki w ciągu pięciu lat i druga ucieczka.

Virtuti Militari i… skromność po amerykańsku

Za bohaterstwo Józef Piłsudski odznaczył go Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari i innymi polskimi wyróżnieniami. Gdy odbierał order, miał powiedzieć: „Czuliśmy, że nie zawiedliśmy, że przysłużyliśmy się choć troszkę Polsce.”

Z amerykańskiego Distinguished Service Cross zrezygnował — z powodów honorowych. Nie czuł, aby na niego zasłużył.

Legenda i kontynuacje

Eskadra Kościuszkowska przeszła do legendy, a Dywizjon 303 w II wojnie światowej kontynuował jej tradycje. Cooper w 1922 r. wydał w Chicago wspomnienia „Faunt-le-Roy i jego eskadra w Polsce. Dzieje Eskadry Kościuszki”. W 1939 r. zorganizował koncert charytatywny na rzecz walczącej Rzeczypospolitej, wizytował dywizjon 303 (14 marca 1941), a po wojnie wspierał polskich lotników w USA.

Okładka książki M. Coopera z 1922 r. (Źródło: Wikipedia)

Polska pamięta

  • We Lwowie stoi pomnik amerykańskich lotników, odbywały się uroczystości na Cmentarzu Orląt.

  • W Warszawie-Bemowie od 2008 r. jest ulica Coopera, w Rzeszowie (2018) rondo jego imienia.

  • Jego wizerunek trafił na statecznik MiG-29 nr 105 (projekt „Kosynierzy Warszawy”).

  • W 1966 r. Rząd RP na uchodźstwie przyznał mu Złoty Krzyż Zasługi z Mieczami.

  • W 2010 ukazała się biografia Marca Cotta Vaza („Szalone życie Meriana Coopera”, WL), a Andrzej Bartkowiak przygotowuje film o Cooperze.

  • W USA Foundation to Illuminate America’s Heroes wraz z Genesis Productions (Bill Ciosek) rozwija projekt ekranizacji historii 7. Eskadry; jak mówi Ciosek, Bitwa Warszawska łączy Polskę i Amerykę walką „o wolność i chwałę”.


Dług przodka zaciągnięty nad ciałem Pułaskiego został spłacony z nawiązką. Mimo sławy Merian Cooper pozostał żołnierzem Piłsudskiego — kawalerem Virtuti Militari, generałem amerykańskiego lotnictwa i — jak się okazało później — jedynym weteranem wojny polsko-bolszewickiej z Oscarem na półce.

Ciąg dalszy barwnego życia Meriana Coopera opisujemy w następnej części pt. „Od »Grass« do »King Konga«: filmowy świat Meriana Coopera”.




Źródła/Bibliografia:


2 marca 1933 r., wkrótce po zaprzysiężeniu Franklina D. Roosevelta, Nowy Jork zobaczył premierę „King Konga”. Mało kto przypuszczał, że człowiek, który w finale filmu pilotuje samolot atakujący bestię, wróci do munduru i odegra rolę w dwóch najtrudniejszych teatrach II wojny światowej: w Chinach i na południowo-zachodnim Pacyfiku.

Czytaj dalej...

W zbiorowej wyobraźni „King Kong” to „piękna i bestia”, Empire State Building i karabiny maszynowe ze skrzydeł dwupłatowca. Niewielu pamięta, że aktor grający pilota w finale 1933 roku naprawdę był lotnikiem, który ocierał się o śmierć w dwóch wojnach.

Czytaj dalej...

Kazimierz Pułaski jest bohaterem „dwóch kontynentów”, często nazywanym „rycerzem wolności”. To wielka postać w panteonie historii narodów Polski i Stanów Zjednoczonych. Jego śmierć na polu boju stała się też przyczynkiem dla innego bohatera obu narodów.

Czytaj dalej...

Merian C. Cooper, znany jako współtwórca klasycznego filmu "King Kong", miał również fascynującą przeszłość jako lotnik walczący o niepodległość Polski. W 1919 roku, kierowany chęcią spłacenia "długu honorowego" za pomoc Kazimierza Pułaskiego w amerykańskiej wojnie o niepodległość, Cooper zorganizował Eskadrę Kościuszkowską – jednostkę amerykańskich pilotów wspierających Polaków w wojnie z bolszewikami. Jego niezwykłe losy, od ucieczki z sowieckiej niewoli po późniejsze sukcesy w Hollywood, czynią jego biografię wartą poznania.

Czytaj dalej...

"Cud nad Wisłą" to określenie powszechnie używane w odniesieniu do walk pod Warszawą, które miały miejsce w sierpniu 1920 roku podczas wojny polsko-rosyjskiej. W tych walkach wojska polskie stawiły opór wojskom bolszewickim, które dążyły do kontynuacji ekspansji na zachód w celu rozprzestrzenienia rewolucji komunistycznej. W historii Polski jest tylko kilka bitew tak ważnych dla losów naszego kraju, a zarazem dla całego ówczesnego świata.

Czytaj dalej...

Obchodzona niedawno rocznica 100-lecia zwycięstwa nad bolszewicką Rosją w roku 1920-tym, stała się między innymi okazją do przypomnienia niezwykłej historii Eskadry Kościuszkowskiej, utworzonej w 1919 roku przez amerykańskich lotników walczących u boku Polaków w wojnie z bolszewikami.

Czytaj dalej...