Wywiadu redaktorowi Markowi Boberowi udzielił Wojciech Stan Mazur, wiceprezes do spraw biznesu Komitetu Ochrony Pomnika Katyńskiego i Obiektów Historycznych (KOPKiOH), biznesman, w czasach PRL działacz opozycji antykomunistycznej, który mieszka obecnie w Connecticut.
Marek Bober: Na początku 2022 r. z Jersey City nadeszły informacje, że plac, na którym stoi Pomnik Katyński autorstwa Andrzeja Pityńskiego, Exchange Place, będzie poddany przebudowie. Plany te, zgodnie z wizualizacjami, miały ograniczyć widoczność pomnika, jak i dostęp do niego. Jak przedstawiały się pierwotne założenia?
Wojciech Stan Mazur: Wszyscy zostali zaskoczeni zmianami w planach, ale proces nie był zakończony i wcale nie był inaczej realizowany jak w przypadku poprzednich dwóch propozycji zmian. Zawsze prezentowano nam plany do konsultacji i uwzględniano lub nie nasze sugestie. W tym przypadku różnica była taka, że plany przedstawione w kwietniu 2022 charakteryzowały się regresem. Zamieszczono wysokie ławki otaczające pomnik wysokości 5 stóp i drzewa w bezpośredniej bliskości pomnika. Te dwie zmiany nas zaskoczyły, ale nie były ostateczne, ponieważ proces rozmów był kontynuowany i wysłuchano naszych konstruktywnych propozycji.
W maju przedstawiłem na zebraniu radnych w ratuszu Jersey City i na Zoomie planistów nasze (Komitetu Ochrony Pomnika Katyńskiego i Obiektów Historycznych, KOPKiOH) propozycje zastąpienia wysokiej ławki, która otaczała pomnik na dwa ciągi tych samych ławek po bokach pomnika, odsłaniając go i kreując drugie dojście do pomnika od strony miasta. Od tej strony zawsze mają miejsce uroczystości. Przy tym, będąc konstruktywnym i wychodząc naprzeciw zadaniom organizacji ekologicznych, zgodziliśmy się na zachowanie drzew, ponieważ nie zasłaniają pomnika ani od strony rzeki Hudson, ani od strony miasta.
MB: Czy obawy sporej części Polonii, głównie ze Wschodniego Wybrzeża, były uzasadnione? Zapowiedzi zmian na Exchange Place były bardzo radykalne. Polonia miała przykre doświadczenia z władzami Jersey City sprzed kilku lat, kiedy pomnikowi groziło przeniesienie…
WSM: Ich obawy nie były sprecyzowane, ponieważ nie sformowali oni żadnego jednolitego frontu ani organizacji. Wystąpili z protestem 10 maja na spotkaniu miejskiego biura planowania na Zoom i każda z osób wyraziła inne postulaty. Z tego spotkania da się tylko wyodrębnić jeden wspólny mianownik, którym było powstrzymanie jakichkolwiek planów i robót nad przebudowa placu. Wiele z wystąpień nie było dobrze przygotowanych, zrozumiałych, a nawet nie mieściły się w czasie 3 minut przeznaczonych dla każdej osoby. Jak wspominałem, z ramienia KOPKiOH wystąpiłem z naszymi propozycjami i zyskaliśmy poparcie kilku osób, które nie były członkami komitetu. Biuro planowania zadecydowało o zatrzymaniu prac projektanckich.
Nadzieje wszystkich zostały rozwiane, kiedy na następnym spotkaniu biuro planowania cofnęło swoją decyzję, ponieważ podpisali z grupą planistów z Exchange Place Alliance wstępne i ogólne założenia o nazwie „master plan”. Po prostu przekroczyli swoje kompetencje łamiąc porozumienie, czyli powstrzymując planowanie. Nie było to żadne zwycięstwo a przynajmniej powinno to zmobilizować przeciwników planowania placu do jakiejś konkretnej pracy lub stworzenia strategii.
Niestety, nie byli w stanie się porozumieć, zorganizować protestów, spotkać się z radnymi lub planistami na jakiekolwiek rozmowy. Nawet nie byli w stanie zorganizować się wokół strategii Sławka Platty, którą przedstawił tzw. grupie inicjatywnej. Pani Piórkowska postawiła żądania zaporowe i cała inicjatywa, którą także Komitet Ochrony Pomnika popierał rozpadła się w przedbiegach. Cała para w gwizdek i jak zwykle klapa – mówiąc kolokwialnie.
Wypychając Sławka Plattę ruszono, ale już bez Komitetu Ochrony Pomnika, bo my zostaliśmy przy planie Sławka, w kierunku pozwu sądowego pozbawiając się osoby, która w planie miała jako ostateczny krok pozew sądowy prowadzony pro bono.
Należy przypomnieć tutaj, że w roku 2018 Sławek Platta skutecznie założył sprawę blokując jakiekolwiek prace zmierzające do usunięcia pomnika, dając Polonii czas na protesty i wygranie petycji o referendum. Przerośnięte ego niektórych ludzi i ich chęć zabłyśnięcia doprowadziły do tego, że cały pozew nic nie znaczy dla zmian w projektowaniu placu i tylko Komitet Ochrony Pomnika doprowadził do zmian i zadowalającego kompromisu.
MB: Oburzenie, a raczej niepokój, części Polonii co do przyszłości pomnika był – moim zdaniem – uzasadniony. Doszło do tego, że ten niepokój został skonkretyzowany groźbą procesu sądowego, aby powstrzymać plany miasta. Inicjatywę podjęła organizacja, którą Pan zakładał, czyli Polish American Strategic Initiative (PASI). Jak ta sprawa wygląda na dzisiaj?
WSM: Będąc współzałożycielem PASI a także mając wielki wkład w rozwój i lobbing tej grupy, pisałem statut tej organizacji, współorganizowałem demonstracje i lobbing na Kapitolu, doprowadziłem do wypowiedzenia się w kwestii ustawy S447 takich ludzi jak Norman Finkelstein i kongresman Jim Himes. W kwestii rezolucji katyńskiej S566 doprowadziłem wraz z Alicją Woźniak do spotkania z kluczowymi pracownikami biura senatora Menendeza a w ostatnich wyborach uzyskałem odpowiedź pozytywną na spotkanie z PASI od kandydata na gubernatora Connecticut Boba Stefanowskiego. Z mojej inicjatywy mieliśmy przeprowadzić rozmowę z Bobem Stefanowskim o jego programie i miejscu Polonii w jego pracy, jeśli zostanie gubernatorem Connecticut. Niestety, co do tego nie było zainteresowania w zarządzie, PASI przestało być organizacją lobbującą w wyborach na rzecz Polonii i polskiego interesu narodowego.
Od 2020 na bieżąco informowałem zarząd w sprawie postępów negocjacji w sprawie pomnika aż do smutnego maja 2022, kiedy zrezygnowałem z pozycji wiceprezesa. Wszyscy wiedzieli, że kwestia planowania jest pod kontrolą a mimo to prezes pod naciskiem sekretarki weszli w pozew sądowy o kompletne skasowanie jakichkolwiek planów przebudowy placu Exchange Place. Odbyło się to w bardzo niejasny sposób, bo głosowanie odkładano dwa razy z różnych powodów. Uprzedzałem, że ten pozew nie ma podstaw prawnych i przedstawiłem to już w styczniu 2022, kiedy się z nim zapoznałem. Nieścisłości zawarte w pozwie sądowym są następujące:
- Rada Miasta wraz z burmistrzem Stevenem Fulopem podpisali odpowiednie porozumienia z planistami z Exchange Place Alliance w zgodzie z obowiązującym prawem i przepisami budowlanymi.
- Dojazd do hoteli zawsze był zagwarantowany i podtrzymano to w planach.
Co do pomnika, to nie możemy wiele żądać od planistów, jeśli nie jest on uznany jako zabytek (landmark). Wszystko co się wokół niego robi jest zgodne z przepisami, które określają go jako zwykłą konstrukcję budowlaną. Jeśli chodzi o wizję Andrzeja Pityńskiego i jego ostatnią wolę, które miały być także powodem wstrzymania prac, to nie ma żadnej ostatniej woli co do tego pomnika, a wizja artysty zamyka się w stwierdzeniu, które wyraził w roku 2018 zgadzając się na przeniesienie pomnika pod warunkiem, że będzie przy nabrzeżu Hudson, widoczny od strony rzeki i na tle wieżowców Manhattanu. Więc nie ma generalnie żadnych podstaw do wstrzymania robót. To my zapewniliśmy w 2018 roku, że stoi w prestiżowym miejscu, a teraz zagwarantowaliśmy naszym lobbingiem i konsultacjami, iż jest widoczny, dostępny i pięknie podkreślony przez otoczenie.
Ten pozew jest jałowy i nie powstrzymał prac, ale za to podzielił Polonię. Co najgorsze, w tak ważnym roku wyborczym uwaga Polonii amerykańskiej została kompletnie odsunięta od spraw wyborów i absorbowana sztucznym problemem rzekomego „zagrożenia pomnika”.
W tych wyborach żaden nowy przedstawiciel Polonii lub kandydat pochodzenia polskiego nie był promowany przez polskie organizacje, nie mówiąc o tym czy był wybrany na jakiekolwiek stanowisko. Zmarnowano energię i szanse na poprawę tej dramatycznej sytuacji politycznej. Dziesięć milionów Polaków w USA praktycznie nie ma odpowiedniej reprezentacji w instytucjach państwowych. I wina za to spada na tych co sztucznie nadymali sprawę wokół pomnika w Jersey City. A tymczasem prace wokół pomnika są kontynuowane wg planów i w kwietniu tego roku będzie uroczyste otwarcie placu w obecności wielu dystyngowanych gości.
Znamienne, dla ludzi, którzy prowadzą pozew i go popierają jest, że wielu z nich mieszka tysiące mil od pomnika, a nawet jeśli ktoś jest bliżej, to nigdy nie organizował i nie brał udziału w uroczystościach patriotycznych pod pomnikiem.
MB: Komitet wybrał drogę negocjacji i rozmów z miastem. Jak one przebiegały? Jakie są efekty? Jak będzie wyglądał plac i otoczenie pomnika po przebudowie?
WSM: Jesteśmy ukonstytuowani w Jersey City, nasi członkowie są mieszkańcami tego miasta i jesteśmy głównym (nie jedynym) organizatorem uroczystości patriotycznych. W negocjacjach co do kształtu placu braliśmy pod uwagę nasze doświadczenie organizacyjne i trudności jakie stwarzał stary plac.
Parking wokół pomnika, samochody przeszkadzające w prowadzeniu uroczystości, zatruwające powietrze i brudzące olejem okolice cokołu. Niebezpieczne podwyższenie w kształcie diamentu ze stromym krawężnikiem nie raz były powodem potknięć i upadków. Wyeliminowanie tego wszystkiego było naszym celem. Jednocześnie musimy pamiętać, że ten plac nie należy tylko do nas. Jest miejscem występów i koncertów gromadzących daleko bardziej liczne rzesze ludzi niż nasze uroczystości. Nie możemy zachowywać się jakby to do nas tylko należało, a Katyń był miejscem kaźni rozpoznawalnym przez wszystkich mieszkańców Jersey City. Musimy się dzielić tym placem z innymi.
Od 2020 tylko KOPKiOH podjął dyskusję w sprawie planów zdając sobie sprawę z procesu planowania i przepisów jakie obowiązują w Jersey City. Charles Balcer, jako były pracownik biura planowania w Jersey City, Alicja Wozniak, jako mediator, i ja, z wiedza inżynieryjną rozpoczęliśmy nasze starania o wprowadzenie zmian do pierwszej propozycji planów. Od początku liczyliśmy na to, że odpowiednio zrealizowana przebudowa zabezpieczy pomnik przed zakusami jego usunięcia. Kosztowna inwestycja nie może być ot tak zniszczona przez skomplikowany proces usuwania pomnika.
Od kwietnia 2022 grupa do kontaktów z planistami i radnymi uległa zmianie i składa się z prezydenta - Bogusławy Huang i trzech członków zarządu w osobach: Regina Klimczuk, Iwona Rachelski i mojej skromnej osoby. Po około 9 miesiącach żmudnej pracy z radnymi i planistami z Exchange Place Alliance, 80% z naszych propozycji zostało uwzględnione i są realizowane. Na wielu spotkaniach przy pomniku i w biurach pozyskaliśmy przychylność do naszych postulatów 6 spośród 9 radnych Jersey City.
Pozew sadowy, którego efektów nie widać, miał negatywny wpływ na nasze kontakty z radnymi i planistami z Exchange Place Alliance. Oni nie rozróżniali nas i nie chcieli mieć kontaktów z osobami związanymi z pozwem. Za sugestią radnych musieliśmy wystosować oficjalne pismo prawne odcinające nas od pozwu sadowego, żeby doszło do spotkania z Elizabeth Cain i Martinem Schmidtem a potem z Michelem DeMarco oraz żeby kontynuować spotkania z radnymi. Ja występowałem w tych rozmowach jako znawca planów, procesu planowania i procesu budowy a całą taktyczną pracę przekonywania do naszych argumentów wykonywały nasze wspaniałe Polki, Bogusia, Regina i Iwona.
20% z nieuwzględnionych żądań, na które narzekamy, to wstawienie murku z informacją o pomniku po środku otwarcia od strony miasta. W ten sposób podzielono dojście na dwa przejścia. Mimo to mamy pomysł jak prowadzić uroczystości wykorzystując murek jako trybunę a podobny pomysł wyraził konsul Adrian Kubicki, kiedy mu przedstawiałem przebieg negocjacji. Konkluzja pana konsula brzmi następująco: pomimo zadawalających nas zmian zawsze znajdą się ludzie, którym nie przypadnie to do gustu, de gustibus non est disputandum (łac. w sprawach gustu nie może być sporów – przyp. red.).
Na ostatnim spotkaniu z dyrektorem Exchange Place Alliance 6 stycznia, nasza delegacja dokonała obchodu placu prowadząc inspekcję cokołu i pomnika (nie ma żadnych uszkodzeń) i omawiając kolejne zmiany w planach. Bardzo ważną wiadomością było, że murek z informacją o pomniku nie będzie tak wysoki jak jest w planach, a na pewno nie będzie zasłaniać płaskorzeźby z Matką Boską z 11 września.
Ta informacja nas ucieszyła, bo 5-stopowej wysokości mur byłby niekorzystny z estetycznego punktu widzenia. DeMarco zaprosił nas do uczestniczenia w ostatniej fazie budowy proponując nam dedykowanie ławek osobom i organizacjom zasłużonym dla sprawy pomnika Katyń 1940 oraz zredagowanie tablicy informacyjnej o pomniku. Z funduszy miasta będzie opłacone profesjonalne odrestaurowanie i zakonserwowanie pomnika a krzewy na klomby mamy sami wybrać i umiejscowić na planach wg naszego uznania.
MB: Czy na dzisiaj, z ręką na sercu, może Pan zapewnić, że przyszłość pomnika na tym konkretnym placu i w tym konkretnym mieście jest niezagrożona?
WSM: Prace wartości przekraczającej 7 milionów dolarów są już na ukończeniu i nikt nie będzie burzył placu dla usunięcia pomnika o tak dużej wadze i gabarytach. Jest to sprzeczne z prawem miejskim i z logiką ekonomiczną. Planujemy, poza tym, wystąpić o uznanie pomnika za zabytek (landmark), żeby był objęty ochroną władz federalnych. W międzyczasie zamierzamy wejść z miastem w porozumienie zwane „stewardship”, żeby mieć pełną kontrolę nad planowanymi posunięciami i pracami w przyszłości oraz żeby dokonać kolejnych drobnych zmian, których nie mogliśmy dokonać teraz. To jest nasza strategia, którą powoli, ale zdecydowanie wypełniamy.
MB: Dziękuję.