„Majstersztyk niemieckiej dyplomacji”

Czyli jak udało się zamieść pod dywan sprawę odszkodowań

Read this article:  in English


Gdy latem 2017 r. Jarosław Kaczyński publicznie zapowiedział, że Polska powróci do sprawy reparacji i odszkodowań od Niemiec, wywołało to falę mniej lub bardziej niechętnych komentarzy w mediach Republiki Federalnej. W jednym tylko numerze „Die Welt” z 14 września 2017 r. ukazały się na ten temat trzy artykuły. Był wśród nich komentarz historyczny prof. Michaela Stürmera, który z zachwytem pisał o „majstersztyku niemieckiej dyplomacji” z 1990 r., gdy ważyła się sprawa zjednoczenia Niemiec. Wtedy to bowiem kanclerzowi Kohlowi udało się zamieść pod dywan sprawę materialnego zadośćuczynienia dla ofiar i spowodować, że w traktacie 2+4 (zastępował on traktat pokojowy i regulował sprawę zjednoczenia Niemiec) temat reparacji w ogóle się nie pojawił.

Przez dziesięciolecia kolejne rządy RFN uznawały za niemożliwe wypłacanie odszkodowań dla polskich ofiar II wojny światowej i niemieckiej okupacji 1939-1945. Czołowym argumentem było oświadczenie kierowanego przez Bolesława Bieruta rządu PRL, mówiące o rezygnacji z reparacji niemieckich. Datowany 23 sierpnia 1953 r. dokument został wydany w okresie największego uzależnienia Polski od ZSRR. Związek Sowiecki postanowił dwa miesiące po krwawo stłumionym powstaniu w Berlinie Wschodnim zmienić swą politykę w sprawie Niemiec. Ponieważ zaś ZSRR pobierał przyznane mu reparacje z Niemiec Wschodnich, Moskwa postanowiła zakończyć to, by pozwolić NRD trochę stanąć na nogi.

Kilka miesięcy wcześniej zakończyła w Londynie obrady konferencja z udziałem RFN i państw zachodnich. W tzw. umowie londyńskiej w styczniu 1953 r. ustalono, że wszystkie związane z II wojną światową roszczenia wobec RFN, która przedstawiała się jako prawny następca Rzeszy, zostaną odłożone do czasu podpisania traktatu pokojowego. Przez długie lata podstawą stanowiska RFN było podkreślanie, że powinna zostać zwołana konferencja pokojowa, na której zostanie wynegocjowany traktat pokojowy z Niemcami.

Co więcej, w Bonn przypominano, że obowiązują też ustalenia londyńskie z 1953 r. Gdy minister spraw zagranicznych PRL (był nim wtedy Stefan Olszowski) złożył we wrześniu 1972 r. wizytę w Bonn, usłyszał z ust zachodnioniemieckiej dyplomacji Waltera Scheela, że „w konwencji londyńskiej z 1953 r., której stroną jest NRF, odłożono sprawę reparacji i odszkodowań aż do uregulowania pokojowego w sprawie Niemiec i powinna ona być przedmiotem rokowań z przyszłym rządem ogólnoniemieckim”. Dodał jednak, jakoby „Polska zrezygnowała z własnej woli (sic! – S. Ż.) w 1953 r. z roszczeń reparacyjnych wobec Niemiec”. Niemniej minister Scheel powtórzył, że RFN „nie czuje się upoważniona do podejmowania kwestii odszkodowań przed konferencją pokojową – aż do czasu jej zwołania należy te sprawy odłożyć (…)”.

W notatce ministra Olszowskiego streszczano stanowisko RFN słowami: „problem odszkodowań mógłby być, zgodnie z postanowieniami Protokołu Londyńskiego z 1953 r., dyskutowany jedynie z rządem ogólnoniemieckim i przy traktacie pokojowym z Niemcami”.

Stanowisko RFN nie zmieniło się do końca lat osiemdziesiątych. W odpowiedzi na dotyczącą odszkodowań obszerną notę rządu PRL z grudnia 1986 r. rząd RFN odpowiedział, że Polska w 1953 r. zrezygnowała i z reparacji, i z odszkodowań, a jednocześnie dodawano, iż układ londyński odłożył sprawę do czasu zawarcia traktatu pokojowego. Kolejną notę w tej sprawie rząd PRL złożył w Bonn w październiku 1988 r., z podobnym skutkiem.

Kanclerz Helmut Kohl przed swą historyczną wizytą w Polsce w listopadzie 1989 r. (był to już w czasach, gdy u władzy znajdował się rząd Tadeusza Mazowieckiego) i w trakcie tej wizyty robił wszystko, by temat odszkodowań za okres okupacji zamieść pod dywan. Z drugiej jeszcze tej samej jesieni kanclerz przypominał (m. in. 8 listopada, podczas debaty w Bundestagu nad raportem o stanie narodu, a także podczas wspomnianej wizyty w Warszawie), że podstawą zachodnioniemieckiej tzw. pozycji prawnej jest wskazywanie na brak konferencji pokojowej kończącej II wojnę światową i podkreślanie konieczności zawarcia traktatu pokojowego.

Kanclerz Kohl podpisuje reparacje. (Źródło: DlaPolonii.pl)

Kilka tygodni później okazało się, że rząd RFN zmienił to stanowisko o 180 stopni, zdecydowanie odrzucając możliwość zwołania konferencji pokojowej i podpisywania traktatu pokojowego i podejmuje intensywną akcję na rzecz innej formy układu. Powodem była m. in. sprawa reparacji.

Kohlowi udało się przekonać do tego przede wszystkim prezydenta USA George’a Busha (seniora). Nawiasem mówiąc podczas rozmów z Bushem w Camp David (24-25 lutego 1990 r.) Kohl okłamał prezydenta, mówiąc że RFN wypłaciła łącznie w ramach odszkodowań ponad 100 mld marek (DM, 59 mln USD), z czego Polska otrzymała „wielkie sumy” – w rzeczywistości do Polski Niemcy Zachodnie skierowały zaledwie jeden promil z tych łącznych wypłat.

„Majstersztyk niemieckiej dyplomacji” polegał na tym, że zamiast traktatu pokojowego podpisany został 12 września 1990 r. tzw. traktat 2+4, mający w aspekcie prawnym zamknąć całość problematyki związanej z konsekwencjami II wojny światowej w odniesieniu do Niemiec. Słowa „reparacje” czy „odszkodowania” w dokumencie tym się w ogóle nie pojawiły.

Jesienią roku następnego zjednoczone Niemcy odniosły kolejny sukces: rząd Jana Krzysztofa Bieleckiego zgodził się zawrzeć z RFN układ, w którym Polska zadowoliła się zdumiewająco niską kwotą 500 mln DM (294 mln USD) jako „pomoc humanitarna” dla pozostałych przy życiu i tylko niektórych ofiar niemieckiej okupacji. W ten sposób cała sprawa materialnego zadośćuczynienia dla Polaków miała zostać zamknięta na zawsze.




Źródła/Bibliografia:


Gdy w 1990 r. ważyła się sprawa zjednoczenia Niemiec, kanclerz Helmut Kohl robił wszystko, by sprawa odszkodowań dla polskich ofiar okupacji hitlerowskiej została zamieciona pod dywan. I mu się to udało.

Czytaj dalej...

Mija 80 lat od apogeum akcji rabunkowej polskich dzieci przez organizacje hitlerowskie. Trzeba przypominać tamte tragiczne chwile i heroiczną działalność mecenasa Hrabara. Tamtych krzywd nie wyrównają żadne reparacje, ran nie uleczy nawet czas, ale trzeba zapobiegać temu, aby tamta historia się nie powtarzała.

Czytaj dalej...

Po bezprecedensowym zadaniu śmierci i zniszczeń Polsce i jej mieszkańcom podczas II wojny światowej, Niemcy arogancko odrzucają polskie żądania reparacji.

Czytaj dalej...

Przez wiele lat rządy polskie nie były zainteresowane należytym pielęgnowaniem historii Polski. Nawet teraz historia nauczana w szkołach zawiera wiele niedomówień i kłamliwych faktów. W związku z tym świadomość historyczna wielu Polaków zawiera się dzisiaj w symbolicznym upamiętnianiu pomników i miejsc pamięci, zaś cały świat nie ma w ogóle wyobrażenia, jak straszliwy los spotkał naród polski w czasie drugiej wojny światowej, a zbrodnie na nich popełnione pozostają w cieniu Holocaustu.

Czytaj dalej...