Gerhard Schröder, w wywiadzie dla New York Times (NYT) pt. „Były kanclerz, który stał się człowiekiem Putina w Niemczech” (The Former Chancellor Who Became Putin’s Man in Germany), odnosząc się do swojej nieudanej próby mediacji w Moskwie, wypowiedział takie słowa: „Putin jest zdecydowanie zainteresowany zakończeniem wojny, ale to nie jest takie proste. Jest kilka kwestii, które należy wyjaśnić”. [1]
Wyjaśnienia wymagają tutaj dwie kwestie: jak rozumieć termin „zakończenie wojny”, oraz co konkretnie „należy wyjaśnić”. Wypowiedź niemieckiego polityka, która wyraźnie promuje plany i postawy Putina, tym samym określa Schrödera, znaczącego polityka Zachodu, jako swoistą tubę propagandową samego Putina. Sam Schröder na końcu wywiadu pogrąża się, konkludując znacząco: „niczego nie żałuję”.
Ten wywiad jest co najmniej „niezwykły”, ponieważ były kanclerz, a obecnie lobbysta na rzecz rosyjskich firm, po raz kolejny odmawia zerwania ze swoim przyjacielem Władimirem Putinem. Wręcz przeciwnie, Schröder wyraźnie podkreśla: "Nie można takiego kraju jak Rosja izolować na dłuższą metę ani politycznie, ani gospodarczo". W tym wywiadzie Schröder nie wierzy, iż Putin ponosi odpowiedzialność za rosyjskie zbrodnie wojenne na Ukrainie. „To prawda, że należy przeprowadzić śledztwo” w sprawie „domniemanych zbrodni”. Nie sądzi on jednak, „by takie polecenie pochodziło od Putina”. Odpowiedzialne były raczej "niższe władze".
Na zakończenie wywiadu oznajmia, że nie zrezygnuje z działań na rzecz rosyjskich firm energetycznych, które spotkały się z ostrą krytyką nawet w jego własnej partii. Rezygnacja z zajmowanego stanowiska byłaby dla niego możliwa tylko wtedy, gdyby Putin rzeczywiście zakręcił kurek z gazem dla Niemiec i Unii Europejskiej. Ale to nie wszystko: wkrótce, w czerwcu odbędzie się doroczne walne zgromadzenie rosyjskiego giganta energetycznego Gazpromu i tam również Schröder ma zostać wybrany do rady nadzorczej. W wyżej wymienionym wywiadzie były kanclerz pozostawił otwartą kwestię, czy będzie ubiegał się o to stanowisko, czy też nie, a jednocześnie dał do zrozumienia, że nie widzi problemów w swoich bliskich relacjach z Kremlem: "Nie zamierzam odgrywać mea culpa. To nie jest mój styl.”
Reakcja środowisk niemieckich na wywiad w New York Times
Reperkusje na wypowiedzi w NYT nie pozwalały na siebie długo czekać, przede wszytkim w kręgach politycznych.
- Na jego wywiad zareagowała natychmiast współprzewodnicząca SPD Saskia Esken. Zażądała od byłego kanclerza, aby ten zrezygnował z członkostwa w partii.
- Lokalne związki SPD w Heilderbergu, Waiblingen i Leutenbach oficjalnie złożyły już wniosek o usunięcie z partii byłego kanclerza i przyjaciela Putina.
- Premier Nadrenii-Westfalii Hendrik Wüst powiedział: „Zwlekanie SPD z odcięciem się od Schrödera może się okazać brzemiennym w skutki wspomnieniem z pierwszej fazy rządów kanclerza Scholza”. Wüst domagał się od kierownictwa SPD konsekwencji po ostatnich wypowiedziach Schrödera.
- Posłanka SPD Michelle Münterfering napisała na Twiterze: "Gerhard Schröder szkodzi naszemu krajowi, naszej międzynarodowej reputacji - a zwłaszcza SPD".
- Główny kandydat CDU w Szlezwiku-Holsztynie, Thomas Losse-Müller, powiedział, że Gerhard Schröder nie odgrywa już żadnej roli politycznej. Gdy zabiera głos, „występuje jako płatny lobbysta rosyjskich przedsiębiorców.”
Krytycznych słów po pojawieniu się interview w NYT nie szczędzili rownież inni politycy, stojący w opozycji wobec SPD. Ostatnio wiceprzewodniczący Bundestagu Wolfgang Kubicki (FDP) w wywiadzie dla Redaktionsnetzwerk Deutschland (RND) zakwestionował wyposażenie finansowanych przez państwo biur Schrödera mówiąc. "Myślę, że konieczna jest zasadnicza dyskusja o tym, do jakiego stopnia te urzędy po kanclerzu muszą, w razie wątpliwości, być w pełni obsadzone przez dziesięciolecia".
Trzeba nadmiemić, że już przed pojawieniem się tego brzemiennego w skutkach wywiadu w amerykańskim dzienniku, mnożyły się głosy oburzenia na oportunistyczne powiązania Schrödera z Putinem. Mer Kijowa Witalij Kliczko, w rozmowie z „Bildem” zaproponował byłemu kanclerzowi Niemiec przeprowadzkę do Moskwy.
Także w życiu codziennym w Niemczech pojawiało się coraz więcej wyrazów oburzenia — w sposób symboliczny — na koniunkturalizm Schrödera, np. klub sportowy Borussia-Dortmund unieważnił jego honorowe członkowstwo, w berlińskim sklepie SPD filiżanki z jego podobizną zostały wyrzucone na śmietnik, zaś niektórzy towarzysze partyjni z SPD nazwali Putina, którego on sam określił jako „nieskazitelnego demokratę” — zbrodniarzem wojennym. Według sondażu, 75% Niemców domaga się anulowania emerytury Schrödera, jeśli nie zrezygnuje on z pracy w kierownictwie rosyjskich przedsiębiorstw państwowych. Pracownicy jego biura już je opuścili.
Jak się to wszystko zaczęło? Jak objawia się dzisiaj?
Pod koniec lat siedemdziesiątych, gdy Gerhard Schröder był przewodniczącym socjalistycznej młodzieży zachodnioniemieckiej Juso (1978-80) oraz redaktorem naczelnym czasopisma o mocno czerwonym profilu „Sozialistische Tribüne” (Trybuna Socjalistyczna), dał wyraz swoim prokomunistycznym przekonaniom, które wyraził w słowach: „Tak, jestem marksistą”. W dyskusji z redakcją pisma „Göttinger Kreis,” które wydawało mu się za mało „socjalistyczne”, wyraził się w ten sposób: „Jeśli jesteście siłami marksistowskimi w Młodych Socjalistach i w partii — to wróg klasowy może być spokojny: rewolucja będzie czekać.”
W maju 1980, Gerhard Schröder jako jeszcze przewodniczacy Juso, przyjął po raz pierwszy z wizytą w Republice Federalnej szefa komunistycznej federacji młodzieży w NRD Egona Krenza. Wówczas uzgodniono, że FDJ — młodzieżowa, o czysto komunistycznym profilu organizacja w NRD — i Juso nawiążą oficjalne stosunki.
Jako kanclerz Republiki Federalnej (1998-2005) utrzymywał bardzo bliskie kontakty z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Kilka tygodni po wyborze na prezydenta, Władimir Putin po raz pierwszy w 2000 r. odwiedził Gerharda Schrödera. Ten był pod wrażeniem Putina, z którym Zachód wiązał wówczas nadzieje na reformy w Rosji.
W 2001 r. Putin wygłosił w Bundestagu przemówienie w języku niemieckim. Prezydent Rosji mówi bowiem płynnie po niemiecku — stacjonował przecież jako agent KGB w NRD. Schröder i Putin „wymieniają więc płynnie poglądy “. Od 2001 kontakty się pogłebiają.
Na płaszczyźnie prywatnej, obchodzą oni wspólnie święta (Schröder — prawosławne święta Bożego Narodzenia), urodziny (Schröder zaprosił Putina jako gościa na obchody swoich 60-tych urodzin do Hanoweru; Putin przyjechał, sprowadzając z Rosji chór kozacki). Okazji niemało, żeby nawiązać „stosunki”.
Do pierwszych wyników tych stosunków dochodzi we wrześniu 2005 r., gdy ówczesny kanclerz Schröder i Putin formalnie podpisują umowę o budowie rurociągu bałtyckiego. Gazociąg Nord Stream 1 ma transportować gaz ziemny z Rosji do Niemiec. W 2017 Schröder zostaje przewodniczącym rady nadzorczej spółki Nord Stream AG, której 51% udziałów należy do rosyjskiego Gazpromu.
Gdy Rosja w 2014 anektowała ukraiński półwysep Krym — Gerhard Schröder wezwał do „wyrozumiałości” dla łamania prawa międzynarodowego przez stronę rosyjską! Zaś ostatnie wystąpienia, żeby jeszcze raz wymienić udzielony wywiad dla NYT, potwierdzają absolutne oddanie ex-kanclerza sprawie swojego guru — Wladimira Wladimirowicza Putina.
W momencie agresji Rosji na Ukrainę, były kanclerz reaguje tak; „Niech Ukraina przestanie potrząsać szabelką” — i pozostaje nadal lojalny wobec Putina.
Skąd bierze się ta lojalność wobec rosyjskiego autokraty?
Przeszłość Schrödera jest „nieprześwietlona”. Już w roku 1980 jako przewodniczący socjalistycznej organizacji młodzieżowej w NRF Juso, ogłosił swoje wyżej wymienione kredo życiowe, któremu był wierny: „Tak, ja jestem marksistą”. Zapraszany na liczne spotkania przez władze wschodnich Niemiec, mówił: „Wybieram się tam z powodu zainteresowania tym krajem, a także dlatego, że znam tam wielu polityków z czasów, gdy byłem przewodniczącym Juso. A poza tym korzystam z zaproszenia Ericha Honeckera, którego uważam za niezwykle interesującego człowieka".
Jako kanclerz, razem z prezydentem Francji Jacques’em Chirakiem, Schröder sprzeciwił się wojnie w Iraku w 2003 roku i odmówił wsparcia wojskowego tej operacji. Sprzeciw ten był zgodny z pogladami młodych socjalistow (Juso), na których czele stał i wywołał ochłodzenie w stosunkach między USA i Niemcami, oraz nadszarpnął reputację Niemiec, jako najważniejszego i najbliższego sojusznika USA. A przecież, o to chodziło w kontaktach Schrödera z niemiecko-wschodnimi — czytaj: moskiewskimi — władcami tej części Europy.
Dziennik „Bild am Sontag”, w roku 2005, powołując się na amerykańskie kręgi wywiadowcze doniósł, że osoba Schrödera stała się „interesująca” dla wywiadu USA. W tle były bliskie kontakty z Putinem i szybkie przejście Schrödera do rosyjskiego przemysłu energetycznego.
„Süddeutsche Zeitung” pisze, powołując się na źródła w administracji USA i w NSA, że stanowisko Schrödera w kwestii przygotowań do wojny w Iraku i obawy Amerykanów przed rozłamem w NATO były powodem umieszczenia go na tej liście. Gazeta przytacza opinię anonimowej osoby znającej okoliczności akcji podsłuchowej: „Mieliśmy powody, by przypuszczać, że Schröder nie przyczynia się do sukcesu sojuszu”. Schröder odmówił przyłączenia się do wojny z Irakiem i zacieśnił kontakty z innymi krajami (Rosja i Francja) odrzucającymi interwencję.
Jak mówi NYT, Gerhard Schröder jest wynagradzany kwotą miliona dolarów rocznie przez firmy gazowe kontrolowane przez Rosję. Stał się on symbolem niemiecko-rosyjskiej polityki w XXI wieki. Na jak długo? Czy mamy do czynienia z koniunkturą – czy z agenturą?