W dniu 23 października w Filharmonii Narodowej w Warszawie wybrzmiały ostatnie akordy XIX Konkursu Chopinowskiego. Jego przebieg i temperatura debaty medialnej skłaniają do chwili refleksji na temat fenomenu tego wydarzenia.
Zachowane dokumenty źródłowe jednoznacznie wskazują na głęboki patriotyzm Fryderyka Chopina, jego żywą troskę o losy kraju i wypatrywanie upragnionej wolności, lecz swoją narodowość wyrażał Chopin przede wszystkim w muzyce, przez całe życie komponując polskie tańce, wplatając w swe dzieła polskie rytmy i gesty muzyczne, echa polskiej historii czy powidoki polskich krajobrazów.
Jednocześnie jego twórczość wyrastała z wielowiekowej tradycji europejskiej – niemal czcią darzył Bacha i Mozarta, cenił Beethovena, doskonale znał włoską operę czy twórczość pierwszych romantyków. Swój własny niepowtarzalny styl tworzył, czerpiąc z tego dziedzictwa, miał bowiem pełną świadomość, że trwały i wartościowy idiom narodowy można zbudować jedynie w obrębie sztuki najwyższej, uniwersalnej.
I te dwie perspektywy towarzyszą również Konkursom Chopinowskim, począwszy od pierwszego, zorganizowanego w roku 1927. Ówczesne zwycięstwo rosyjskiego pianisty Lwa Oborina spotkało się z krytyką części komentatorów, ubolewających nad utratą specyfiki „polskiej szkoły”, podczas gdy inni podkreślali zalety różnorodnych interpretacji. Karol Stromenger napisał: „genius loci Warszawy […] nie stawiał wymagań i troski o jakiś jedyny ideał gry, rozróżniał charakter ogólnoludzki w muzyce Chopina od charakteru specjalnie polskiego”. Ten rodzaj napięcia u samej genezy Konkursu Chopinowskiego do dziś jest jednym z ważniejszych jego atrybutów.
Artur Szklener – autor tekstu – podczas odczytywania wyników Konkursu Chopinowskiego 2025. Fot. Krzysztof Szlęzak/ NIFC (Źródło: DlaPolonii.pl)
Istotą konkursu jest bowiem zaproszenie wybitnych młodych artystów z całego świata do twórczego dialogu na temat sztuki chopinowskiej. Artystów wywodzących się z różnych kultur, obdarzonych różnymi osobowościami i temperamentami. W efekcie laureatami konkursu, obok błyskotliwych estradowców, jak Bruce Liu, stają się introwertyczni romantycy, jak Charles Richard-Hamelin, liryczni poeci, jak Aimi Kobayashi, czy filozoficzni myśliciele, jak Cho Seong-jin. Każdy z nich nieco inaczej odczytuje twórczość polskiego kompozytora, podkreśla inne jej aspekty i każdy na swój sposób wzbogaca jej piękno.
Wspaniałe w tym dialogu jest też to, że uczestnicy darzą się przyjaźnią, starsi laureaci przyjeżdżają, by wesprzeć młodszych finalistów, a niektórzy z pozaestradowych relacji budują nawet trwałe związki. I my w Narodowym Instytucie Fryderyka Chopina – jako organizatorzy – wspieramy przez lata wybitne osobowości konkursowe, promując samo wydarzenie i jego bohaterów.
Bo „jak można konkurować w muzyce?”, by zacytować pytanie Alexandra Gadjieva, zdobywcy drugiej nagrody na poprzednim konkursie (2021), zadane w obsypanym nagrodami dokumencie Jakuba Piątka Pianoforte. Mimo że idea rywalizacji muzycznej ma długą historię i sam Chopin śledził w Warszawie pojedynek Paganiniego z Lipińskim (notabene nierozstrzygnięty), piękno w sztuce wymyka się liczbom, formułom i obiektywizacji, zwłaszcza gdy poziom artystyczny staje się bardzo wysoki i niezwykle wyrównany, jak to miało miejsce w tym roku z uwagi na rekordową liczbę zgłoszeń już utytułowanych pianistów. Zanikają wtedy czytelne i dość oczywiste kryteria, jak przygotowanie techniczne, pamięciowe czy pełna kontrola nad instrumentem. Ocenie poddawane są coraz bardziej subtelne aspekty, jak estetyka brzmienia, umiejętność budowania dużych form muzycznych, uchwycenie poszczególnych idiomów chopinowskiego stylu czy autentyczność artystycznej wypowiedzi.
Jurorzy biorą też pod uwagę dojrzałość artystyczną czy odporność na stres, starając się przewidzieć możliwości sceniczne laureatów w kolejnych latach. Dlatego najwyższe nagrody zyskują zazwyczaj artyści pewni, o wyrównanym poziomie we wszystkich etapach, a ci nieco bardziej spontaniczni, którzy często zachwycają publiczność wybranymi aspektami swojej gry – plasują się na kolejnych miejscach.
Piotr Alexewicz – jedyny polski pianista w finale Konkursu Chopinowskiego 2025. Fot. Krzysztof Szlęzak for NIFC (Źródło: DlaPolonii.pl)
Fenomenem Konkursu Chopinowskiego jest też bezprecedensowe zainteresowanie słuchaczy, które w tym roku przerosło najśmielsze oczekiwania. Dotyczy ono uczestnictwa zarówno w przesłuchaniach w Filharmonii Narodowej, w specjalnych strefach melomana, w transmisjach na platformach streamingowych, jak i w dyskusjach. To zaangażowanie, wymiana opinii, a nawet temperatura sporów o werdykt są bodaj najważniejszymi walorami tegorocznej edycji konkursu.
Fakt, że doszło do tak aktywnego uczestnictwa milionów osób, że w naszej świadomości, w naszym codziennym pędzie i szumie informacyjnym znaleźliśmy przestrzeń i czas na kontemplację sztuki, na próbę uchwycenia różnic w znakomitych interpretacjach, na duchowe złączenie się z tymi wspaniałymi młodymi artystami, którzy byli najbliżsi naszej wrażliwości, a ponadto że byliśmy gotowi bronić własnych wyborów, świadczy o rzeczywistym włączeniu muzyki klasycznej w nurt naszego życia, naszych wartości. Myślę, że sam Chopin byłby nieco onieśmielony i głęboko wzruszony. A nam pozostaje próba utrzymania choć małej części tego zaangażowania do czasu kolejnej edycji.
