W 342. rocznicę zwycięskiej Odsieczy Wiedeńskiej wywiadu udzielił nam ksiądz Roman Krekora CR, rektor Polskiego Sanktuarium Narodowe na Kahlenbergu w Wiedniu. To właśnie z tego miejsca Król Jan III Sobieski 12 września 1683 roku wyruszył, aby poprowadzić wojska sprzymierzonych do zwycięskiej Bitwy pod Wiedniem.
Dziś na tym wzgórzu znajduje się Polskie Sanktuarium Narodowe, gdzie kultywowana jest pamięć o potędze oręża polskiego i władcy, który uratował chrześcijańską Europę.
British Poles: Jak w tym roku wyglądają obchody rocznicowe Bitwy Wiedeńskiej?
Ksiądz Roman Krekora: Od niedzieli [7 września 2025 – przyp.red.] trwają uroczystości rocznicowe. Zawsze organizujemy je w niedzielę poprzedzającą 12 września, bo wtedy najwięcej osób ma możliwość uczestnictwa i świętowania. W tygodniu jest to dużo trudniejsze.
O godzinie 9.00 zapalamy znicze na specjalnym cmentarzu, pod pomnikiem poległych żołnierzy. W wydarzeniu biorą udział żołnierze 11. Dywizji Kawalerii Pancernej im. króla Jana Sobieskiego z Żagania, odbywa się także salwa honorowa. Co roku obecni są liczni goście z Polski, w tym przedstawiciele władz i politycy. O godzinie 10.00 rozpoczyna się uroczysta Msza święta, a po niej – apel poległych, również z salwą honorową. Następnie trwa zaplanowany program artystyczny.
Wzgórze Kahlenberg (Źródło: Wikipedia)
W tym roku program został poszerzony. Dzisiaj, na filii Uniwersytetu Budapeszteńskiego w Kahlenbergu odbędzie się sympozjum poświęcone znaczeniu Bitwy Wiedeńskiej dla losów Europy. Potrwa ono od godziny 15.00 do 20.00.
Centralnym punktem obchodów pozostaje Msza święta. Bitwa wiedeńska to moment, który często bywał wymazywany z polskiej pamięci, szczególnie w czasach zaborów czy w okresie niemieckiej okupacji i komunizmu, gdy celowo starano się wymazać pamięć o polskich sukcesach.
Wielokrotnie polscy żołnierze walczyli, wykonując rozkazy innych – obcych dowódców – a polski interes narodowy nie zawsze był brany pod uwagę. Tutaj sytuacja była inna: to polski król dowodził całą armią sprzymierzoną. To wyjątkowe w dziejach naszego narodu.
Przy tej okazji przypominamy też o bohaterstwie takich postaci jak generał Maczek – uratował wiele europejskich miast, a po wojnie został zmuszony do pracy jako barman w Szkocji. Polacy nie mogli nawet uczestniczyć w paradzie zwycięstwa w Londynie. Musieli rozjechać się po świecie, często do odległych kolonii gdyż nie znajdowali pracy w samej Anglii.
Kahlenberg pokazuje, że Polska potrafiła stanąć na czele koalicji: dowodziliśmy nie tylko własnymi żołnierzami, ale też armiami Habsburgów, Sasów i innych sojuszników. To polski król ocalił Europę. Gdyby wynik bitwy był inny, Wiedeń mógłby podzielić los Konstantynopola, a nasza cywilizacja miałaby zupełnie inny kształt – nie europejski, lecz turecki czy arabski. Dlatego nazywamy tamte wydarzenia rzeczywiście pięcioma minutami wielkości Polski w historii chrześcijaństwa, Europy i świata.
Tablica pamiątkowa na budynku sanktuarium na Kahlenbergu. „Janowi II Sobieskiemu, królowi Polski, naczelnemu dowódcy wojsk sprzymierzonych w 300-lecie odsieczy wiedeńskiej w obronie chrześcijaństwa wdzięczni rodacy ze zgromadzeniem księży Zmartwychwstańców.” (Źródło: Wikipedia)
BP: Jak Austriacy podchodzą do tego święta?
RK: Zainteresowanie jest duże. Austria jest jednak państwem realizującym założenia społeczeństwa otwartego, Austriacy nie posiadają z przyczyn historycznych analogicznego poczucia patriotyzmu do tego które znają Polacy czyli takiego przywiązania do swojej ojczyzny, które uwzględnia szacunek do innych narodów – to ukształtowała w nas tradycja Rzeczypospolitej.
Trzeba jednak pamiętać, że w austriackiej pamięci historycznej temat bywał trudny. Z jednej strony istniała tradycja dumy z obrony Wiednia, z drugiej – w XX wieku kraj doświadczał zarówno nazizmu, jak i komunizmu, które spychały wartości chrześcijańskie na margines. Współcześnie 12 września funkcjonuje w świadomości Austriaków jako święto garnizonu wiedeńskiego i element lokalnej tradycji.
Od 2013 roku jestem rektorem sanktuarium na Kahlenbergu. To miejsce podczas obchodów rocznicowych gromadzi ludzi z całej Europy, także dawnej Rzeczypospolitej, od Estonii po Mołdawię. Przed bitwą odprawiał tutaj Mszę ojciec Marco d’Aviano, Włoch, którego pamięć wciąż jest żywa. Co roku przyjeżdżają tu także Ukraińcy, bywa nawet kilkunastu attaché wojskowych. Politycy różnych opcji – od lewicy po prawicę – uczestniczą w obchodach, traktując je jako wydarzenie o wymiarze ogólnoeuropejskim.
W sanktuarium znajduje się tablica poświęcona ojcu Marco. Kościół bywa wypełniony żołnierzami i politykami. Regularnie uczestniczy 11. Dywizja Pancerna, nawiązująca do tradycji Sobieskiego. Wojska lądowe w Polsce również mają swoje święto 12 września. Obecna jest więc asysta wojskowa, a nawet – jak ostatnio – stu górali z Polski. Od 2014 roku uroczystości na Kahlenbergu zyskały charakter ogólnoeuropejski.
BP: Czy sądzi ksiądz, że nastąpi przełamanie w sprawie pomnika Jana III Sobieskiego?
RK: To prosta sprawa, którą jednak sztucznie skomplikowano. Pomników można by stawiać wiele, ale ważniejsze jest zaangażowanie w utrzymanie tego, co już istnieje. Sanktuarium na Kahlenbergu utrzymuje się wyłącznie z ofiar wiernych. Każdy inny naród, mając taką pamiątkę, inwestowałby w jej rozwój. My mamy fantastyczną historię do opowiedzenia, piękne położenie, ale potencjał nie jest w pełni wykorzystany. Tymczasem zajmuje się tym wyłącznie proboszcz, który prowadzi jeszcze dwie inne parafie. Ministerstwo Spraw Zagranicznych, resorty kultury czy edukacji nie wykazują większego zainteresowania.
W kościele stoi już pomnik króla Sobieskiego. Austriacy, jeśli zechcą, mogą postawić kolejne, ale Polacy powinni przede wszystkim zadbać o to, co mamy teraz. Historia jest tu zresztą różnie interpretowana. Dla Polaków Sobieski przybył nie tyle ratować cesarza, którego podobno osobiście nie lubił, ile bronić Europy, chrześcijaństwa i zabezpieczać Kraków przed przyszłym zagrożeniem tureckim. W narracji austriackiej natomiast przez wieki pomniejszano rolę Sobieskiego, podkreślając wyłącznie znaczenie cesarza.
Dziś historycy w Austrii często głoszą tezę, że udział Polaków w bitwie był marginalny. My staramy się podkreślać faktyczny wymiar zwycięstwa i polskie dowództwo. Dlatego tak ważne jest, aby zapraszać przedstawicieli różnych narodów i ukazywać wkład Sobieskiego w kontekście ogólnoeuropejskim.
Pomnik sam w sobie nie jest najważniejszy. Istotniejsze jest wykorzystanie potencjału Kahlenbergu i zaangażowanie polskiego państwa w to dzieło. Jeśli uda się w pełni rozwinąć to miejsce, w przyszłości będzie przestrzeń na kolejne pomniki.
O sprawie pomnika Jana Sobieskiego portal British Poles informował w tekście: Vienna authorities say “final no” to Jan III Sobieski’s memorial.
BP: Na koniec – czy planowane są jakieś inwestycje w samym sanktuarium?
RK: Tak, od przyszłego tygodnia rozpocznie się generalny remont. Liczymy na ofiarność Polaków, aby utrzymać i rozwijać to wyjątkowe miejsce pamięci. Serdecznie zachęcam wszystkich Polaków i ludzi dobrej woli do wsparcia tej inicjatywy modlitwą i ofiarą materialną. Ten kościoł jest wizytówką zwyciężającej polski i warto o niego zadbać. To też odniesienie do naszej najnowszej historii – w jego posadzkę i ławki wsiąknęło wiele łez Polaków uciekających z kraju przed komunistyczną dyktaturą w latach 80. Razem możemy zadbać o reprezentacyjny wygląd tego pięknego miejsca.
Jeśli chcą Państwo wesprzeć ropoczynajacy się remont Polskiego Narodowego Sanktuarium na Kahlenbergu serdecznie zachęcamy do złożenia ofiary. Szczegółowe instrukcje znajdują się na stronie internetowej sanktuarium: https://kahlenberg-kirche.at/
Naszym rozmówcą był rektor narodowego sanktuarium na Kahlenbergu – o. Roman Krekora CR.
Wywiad przeprowadził red. Tomasz Modrzejewski.
