Wszystkie drogi wiodły ich do wolnej Polski.

Towarzysze pancerni generała Maczka

Read this article:  in English


Polacy byli jedynym narodem, który po klęsce wrześniowej 1939 roku, nie zrezygnował z walki. Polscy żołnierze walczyli wszędzie tam, gdzie toczyły się walki z faszyzmem. Wierzyli, że wszystkie drogi prowadzą ich do wolnej Polski. Do takich niezachwianych optymistów należeli też pancerniacy z 1 Polskiej Dywizji Pancernej gen. Stanisława Maczka.

Źródło: Unsplash

Pobici w walce, internowani w Rumunii i na Węgrzech, przekradali się na Zachód, do Francji, gdzie tworzyli oddziały regularnego wojska, aby wspólnie, z wątpliwym sojusznikiem, ocalać Francję, która sama siebie ocalić nie chciała.

Po jej klęsce pancerniacy ze złamanym skrzydłem przedarli się do Anglii. Przegrupowali się, przesiedli z koni na żelazne siodła czołgów, zgrali radiostacje i w sierpniu 1944 roku wylądowali w Normandii. Głęboko wierzyli, że są coraz bliżej Polski.

Szli do Niej przez Caen i Falaise, pozostawiając swoich towarzyszy, rozbity sprzęt i legendę swojej waleczności i męstwa. Czuli smak zwycięstwa. Teraz oni brali rewanż za wrzesień, za Westerplatte, za Wieluń, za Warszawę. Zwycięstwo w walce o „Maczugę” przystroiło ich skronie wiecznym laurem pamięci. Potem ścigali wroga plażami Normandii i przez miasta Walonii i Flandrii, niosąc wolność Belgom i Holendrom. Na swojej drodze ustawiali drogowskazy „Do Warszawy”…

Niestety wtedy z Warszawy nadchodziły tylko hiobowe wieści. Powstanie dogorywało, a ludność cywilna upokarzana, poniżana, pobita i obdarta z godności szła do niewoli niemieckiej. Nieudana akcja „Market Garden”, niespełnione plany zakończenia wojny do końca 1944 roku, zatrzymały ofensywę Aliantów.

Znowu ruszyli wiosną 1945, aby dobić wroga w jego gnieździe. Po drodze zdobyli informacje o obozie w Oberlagen, w którym przetrzymywano 1.726 więźniarek – żołnierzy AK, uczestniczek Powstania Warszawskiego. Wyzwolone przez 1 Dywizję 12 kwietnia 1945 roku kobiety, jako służba pomocnicza podążyły za Dywizją i towarzyszyły jej aż do rozwiązania.

27 kwietnia, 1 Dywizja Pancerna pod komendą gen. Maczka rozpoczęła forsowanie Ledy, a potem szykowała się do natarcia na grożny niemiecki port wojenny Wilhelmshaven. 4 maja, po stoczeniu cięzkich walk na bagiennych terenach Fryzji, Dywizja nawiązała kontakt z dowództwem twierdzy i w nocy z 5/6 maja twierdza bezwarunkowo skapitulowała. Komendant twierdzy składał kapitulację przed frontem 21 Grupy Armii, przedstawicielem Royal Navy, admirałem Goltem i polskim dowódcą 2 Pułku Pancernego, pułkownikiem dyplomowanym Antonim Grudzińskim.

Polacy obejmowali w tymczasowe władanie 80-tysięczne miasto a wśród kapitulujących było: 2 admirałów, 1 generał, 1.900 oficerów, 32.000 szeregowych zołnierzy. Zdobycz w sprzęcie obejmowała: 3 krążowniki, 18 okrętów podwodnych, 205 mniejszych okrętów i jednostek pomocniczych, 94 działa forteczne, 159 dział polowych, 560 ciężkich karabinów maszynowych, 370 ręcznych karabinów maszynowych, 40.000 karabinów, 280.000 pocisków artyleryjskich, 4 miliony amunicji do broni ręcznej, 203 tysiące granatów ręcznych, liczne składy min i torped, oraz zmagazynowane zapasy żywności dla 50.000 żołnierzy na 3 miesiące.

Mimo tak chwalebnego zakończenia szlaku bojowego, Dywizja nie przybyła na defiladę zwycięstwa do Warszawy ani do Berlina. Zajęła się organizacją życia w wyzwolonym mieście, a potem organizacją życia wyzwoleńców z obozów koncentracyjnych, obozów pracy i w końcu organizacją emigracji bohaterów spod Tobruku i Monte Cassino do Ameryki i Australii.

Żołnierski poeta Feliks Konarski, ten sam, który był autoren słów pieśni „Czerwone maki na Monte Cassino” tak opowiedział losy 1 Polskiej Dywizji Pancernej:

Husarskie skrzydło na ramieniu,
Pisany krwią husarski znak.
Z normandzkich wzgórz i w winnic cieniu
Wykwita nasz zołnierski szlak.
Przez kolorowe pola Flandrii
Zwycieskie czołgi niosą wieść,
Że Polak idzie do Holandii
Zmęczonym ludziom wolność nieść.

Od Westerplatte do Wilhelmshaven,
Od białej Gdyni po Falaise,
Pancerni chłopcy na ziemi obcej
Nie zapomnieli polskich łez.
Za smutnywrzesień,
Za tamtą jesień,
Przez krew i smierć,
Przez trud i znój,
Za polską krzywdę idą w bój.

Za zdradę Lwowa i Warszawy
I za dziesiatki innych zdrad!
Niemiecki zbir z obliczem kata
Nie będzie więcej pluł nam w twarz.
Choć nas zawodzi honor świata,
My jeszcze mamy honor nasz!

W marszu do Polski, 1 Dywizja Pancerna zagubiła 300 żołnierzy, zostawiła na miejscowych cmentarzach 975 poległych, goiła rany 3.320 towarzyszy z czarnym naramiennikiem. Los rozrzucił ich po róznych szlakach swiata z krwawiącą raną miłości do Polski w sercu.

Obowiązkiem Polaków na emigracji jest wywieranie wpływu na kraje, o których wolność walczyli Polacy na wszystkich frontach II wojny światowej. Chodzi o to, aby zadośćuczynić weteranom i ich rodzinom, poprzez przywrócenie im godności. Pewne kroki można już zauważyć, ale to za mało.

Piszcie, wpływajcie politycznie, dzwońcie do lokalnych polityków tych krajów, domagajcie się ochrony, grobów, pomników i pamięci o ich wyzwolicielach.





Dla wielu przedstawicieli emigracji niepodległościowej bitwa o Monte Cassino nie zakończyła się w 1944 r. Ich wojna trwała znacznie dłużej, nierzadko mając tragiczny finał. Mimo to spuścizna po bohaterach przetrwała i pozostaje żywa do dziś

Czytaj dalej...

W 2024 roku zbiegły się dwie ważne dla Polaków rocznice: 80 lat od zwycięskiej bitwy 2 Korpusu Polskiego o Monte Cassino i 50 rocznica śmierci tego, dzięki któremu bohaterstwo żołnierzy gen. Władysława Andersa z reporterską rzetelnością zostało dla przyszłych pokoleń zapisane.

Czytaj dalej...

W ostatnich latach miejsca przeznaczone dla historyków zajmują propagandyści, dla których fakty nie mają znaczenia. Dzięki takiemu podejściu ofiary II Wojny Światowej zrównuje się ze sprawcami, a o rzeczywistych sprawcach zbrodni wojennych albo się milczy, albo używa się wobec nich określeń neutralnych znaczeniowo po to, by odwrócić uwagę od ich win.

Czytaj dalej...