Historia Teksasu ma swój początek w drugiej dekadzie szesnastego wieku, kiedy hiszpański podróżnik i kartograf Alonzo Álvarez de Pineda wylądował na wybrzeżu Zatoki Meksykańskiej, sporządził mapy wybrzeża i w 1519 roku ogłosił ten obszar posiadłością Hiszpanii. Odkryte przez niego tereny zamieszkiwały różne plemiona Indian m. in Coddo i Karankawa, do których później dołączyli wypierani z północy Apacze i Komancze. Do dziś językoznawcy nie ustalili też, skąd pochodzi nazwa Teksas. Kolejne hiszpańskie i francuskie wyprawy na tereny nazywane Teksasem, organizowali „poszukiwacze skarbów” i misjonarze niosący mieszkańcom nowo odkrytych ziem chrześcijaństwo. W XVIII wieku Hiszpanie założyli ponad 30 katolickich misji i osady m.in. San Antonio, Alamo, Goliad, San Jose. Właściciele terenów, które dziś nazywamy Teksasem, zmieniali się. Byli to na zmianę Francuzi, Hiszpanie, Meksykańscy Hiszpanie i Meksykanie.
W 1821 roku Meksyk uwolnił się od władzy hiszpańskiej i stworzył niezależne państwo. Tereny, które rozciągały się na wschód od rzeki Rio Grande, uważał za swoje. Po wykupieniu od Francuzów Luizjany, Texas bezpośrednio graniczył z nowym państwem, Stanami Zjednoczonymi. Dzięki korzystnym warunkom osadnictwa jakie oferował rząd hiszpański, na zachód ruszyły zorganizowane grupy osadników, zasiedlających przestrzenie dzisiejszego Teksasu i sąsiadujących z nim stanów.
Wielką rolę w organizowaniu osadnictwa na terenach Teksasu odegrał Stephen Austin, zwany „ojcem Teksasu”. Ponieważ ziemia tutaj była kilka razy tańsza niż w zorganizowanych już Stanach Ameryki, rzesze osadników ruszyły po „złote runo” do Teksasu. W trzeciej dekadzie XIX wieku, osady angloamerykańskie zamieszkujące po wschodniej stronie rzeki Rio Grande liczyły już około 20.000 osadników. Kontakty gospodarcze między Stanami Ameryki a Teksasem były coraz ściślejsze i zagrażały dominacji meksykańskiej.
Wkrótce angloamerykanie i europejscy osadnicy stanowili tak dużą społeczność, że zaczęli się upominać o swoje prawa. W 1830 roku rząd Meksyku, w obawie utraty wpływów w tej bogatej prowincji, zakazał Amerykanom i Europejczykom osiedlania się w Teksasie, co spowodowało początek ruchów separatystycznych. Zainicjowane przez Teksańczyków negocjacje z rządem meksykańskim nie przynosiły korzystnych rozwiązań. Aresztowanie negocjatora Stephena Augustina można uznać za początek Teksańskiej Rewolucji, czyli walki o niepodległość. Deklarację Niepodległości Teksasu uchwalono 2 marca 1835 roku.
W czasie, kiedy Teksas walczył o swoją niezależność, Polacy 29 listopada 1830 roku wzniecili powstanie i przez rok, do października 1831, toczyli walkę z Rosją o odzyskanie niepodległości. Po klęsce, niektóre oddziały wojsk powstańczych wycofały się do Austrii. Po wstawiennictwie wielu wpływowych osób, rząd austriacki, w roku 1834 deportował do Ameryki, do Nowego Yorku, 235 oficerów i żołnierzy, byłych uczestników powstania listopadowego. Przybywszy do Nowego Jorku, polscy powstańcy, aby się utrzymać, imali się różnych zajęć. Wielu z nich było weteranami wojen napoleońskich, zaprawionymi w bojach i doświadczonymi wiarusami. Ci, gdy dowiedzieli się, że Teksańczycy walczą o swoją niezależność, zaciągali się do armii. Mogli robić to, do czego byli przygotowani, służyć innym swoim doświadczeniem i walczyć o wolność. Werbunki w Nowym Yorku prowadzili różni oficerowie i cywile. Gdy zaczął się werbunek do armii, która miała wesprzeć zabiegających o niezależność osadników teksańskich, do różnych oddziałów zaciągnęło się 48 polskich ochotników, byłych powstańców listopadowych. Ogólnie w walkach o niepodległość republiki Teksasu wzięło udział 47 byłych powstańców, w tym 43 walczyło w armii Sama Houstona. Wśród nich, porucznik Feliks Andrzej Wardziński, por. Napoleon Dembiński, bracia Franciszek i Adolf Pietrasiewicze, por. Feliks Kartuski, szer. Teodor Piotrowicz, podoficer Józef Skrzyński i wielu innych. Wszyscy złotymi zgłoskami zapisali się na kartach historii Republiki Teksańskiej. Siedmiu z nich zginęło jako bohaterowie walk o forty Alamo i Goliat. Porucznik Feliks Andrzej Wardziński zwyciężał, przetrwał i przez resztę życia służył Teksasowi. Dane te pochodzą jednak sprzed II wojny światowej i muszą być zweryfikowane przez aktualne badania historyczne.
Feliks Andrzej Wardziński urodził się w 1801 roku w Polsce. W stopniu porucznika służył w warszawskim Czwartym Pułku Piechoty, cieszącym się najlepszą sławą w polskim wojsku. Był wtajemniczony w plany podchorążych, dotyczące wybuchu powstania. W noc listopadową zdobywał ze swoją kompanią magazyn broni – Arsenał. Po klęsce powstania znalazł się w gronie deportowanych do Austrii banitów. Zesłańcy różnymi drogami docierali do zbuntowanych przeciwko rządowi meksykańskiemu teksańskich osadników, którzy wiecowali i przygotowywali się do ataków na forty meksykańskie. Ich niepodległościowe dążenia wspierał przybyły w grudniu 1832 generał armii amerykańskiej Sam Houston.
Na oddzielenie się Teksasu od Meksyku nie mógł i nie chciał pozwolić ówczesny dyktator tego państwa generał Antonio López de Santa Anna. Po pierwszych przegranych potyczkach z rebeliantami generała de Cosa, sam stanął na czele sześciotysięcznej armii, z którą wyruszył przez pustynię, aby rozprawić się z buntownikami. Jako pierwszy stawił opór jego armii fort w Alamo. Oblężenie zaczęło się 23 lutego 1836 roku i trwało trzynaście dni. Legenda głosi, że zdający sobie sprawę z beznadziejnej sytuacji dowódca fortu Travis zaproponował, by każdy, kto chce opuścić fort zrobił to. Narysował linię, po dobrowolnym przekroczeniu której żołnierze decydowali się walczyć do śmierci. Jedynym, który odmówił walki był Francuz Louis Rose. Postawę obrońców fortu można porównać do walki trzystu Spartan przeciwko Persom pod Termopilami. Załoga zdecydowała się walczyć do końca. Wszyscy byli ochotnikami i wszyscy (183) zginęli.
Wśród nich było trzech bohaterskich Polaków. Po tym zwycięstwie, wojsko meksykańskie stoczyło kilka potyczek, a wziętych do niewoli żołnierzy umieszczano w twierdzy Goliad. Mimo wcześniejszych porozumień i obietnic, że jeńcy zostaną zwolnieni, 27 marca 1836 roku rankiem, wszyscy więźniowie zostali wyprowadzeni na dziedziniec i zabici. Wśród zamordowanych znalazło się czterech Polaków: major Michał Dębicki, Jan Karnicki, Józef Skrzyński. Wcześniej poległ dowódca artylerii Adolf Pietrusiński. Fakt ten musi być zweryfikowany przez badania.
Klęski Alamo i Goliad i okrucieństwo meksykańskich żołnierzy utrwalał Santa Annę w przekonaniu o słabości Teksańczyków, ale Sam Houston, który objął dowództwo tej armii niepokornych, zbliżał się do rozstrzygnięć w tej wojnie. Unikał decydującego starcia, kluczył, ale w tym czasie powiększał i dyscyplinował swoją armię, która składała się z ochotników różnych narodowości, łowców majątku, przygód i idealistów. Jednym z ochotników idealistów był porucznik Feliks Andrzej Wardziński. Choć zgłosił się jako szeregowy żołnierz, to swoim talentem i zaangażowaniem szybko zwrócił na siebie uwagę dowódców, którzy powierzali mu coraz bardziej odpowiedzialne zadania.
19 kwietnia 1836 roku generał Houston wygłosił do żołnierzy płomienne przemówienie o konieczności walki i nawet poświęceniu życia. Zakończył je słowami. “Żołnierze, pamiętajcie Alamo, Alamo…” Żołnierze dodawali jeszcze Goliad! Feliks Wardziński miał specjalne powody, aby tragedię obydwu fortów pomścić. Zginęli tam jego towarzysze z powstania listopadowego i zesłańcy do Ameryki.
Bitwa pod San Jacinto.
Teren, na którym rozegrała się decydująca bitwa, był niewielki. Zajmował około trzech mil kwadratowych powierzchni, kształtem nieforemnego trójkąta opartej o rzekę San Jacinto i podmokłą równinę. Generał Houston uważał, że powinien przygotować się do obrony i czekać na atak Santa Anny. Tak samo myślał Santa Anna.
O przebiegu i zwycięstwie tej bitwy w zasadniczej mierze zadecydowały działania porucznika Wardzińskiego. Po przeanalizowaniu doniesień wywiadowców i topografii terenu, generał Houston polecił zniszczyć jedyny most, którym wojsko mogło się wycofać z pola walki. Meksykanie o tym nie wiedzieli, a Teksańczycy nie zakładali, że będą uciekać. Bitwa miała być według zasady „z tarczą, lub na tarczy”. Zniszczenia mostu dokonała grupa pod dowództwem porucznika Wardzińskiego.
Generał Santa Anna nie spodziewał się, że bitwa rozegra się tego dnia. Kazał żołnierzom udać się na sjestę i sam zasnął w swoim namiocie. Atak nastąpił, gdy Meksykanie odpoczywali, przygotowywali posiłek. Zupełnie ich zaskoczył. Teksańczycy krzyczeli „pamietamy Alamo, pamietamy Goliad..”. Siły były dość wyrównane, ale zaskoczenie dawało przewagę Teksańczykom. Generał Houston osobiście prowadził natarcie. Dwukrotnie stracił konia, był ranny w nogę, ale jego celem było dotarcie do namiotu Santa Anny i pojmanie go.
Gdy Santa Anna zorientował się, że nie ma odwrotu, bo most został zniszczony, zrzucił mundur i w cywilnym ubraniu zaczął wędrówkę po prerii. 22 kwietnia oddział Wardzińskiego przeszukiwał teren i wtedy porucznik wypatrzył podejrzanego osobnika, wziął go do niewoli i dostarczył do obozu generała Houstona. Okazało się, że ukrywającym się jeńcem był sam prezydent i naczelny wódz armii Meksyku generał Santa Anna.
14 maja 1836 roku Santa Anna, jako prezydent Meksyku, podpisał rozejm i zagwarantował niepodległość Republiki Teksańskiej. Granicą dwóch krajów miała być rzeka Rio Grande. Młoda republika stanęła przed wieloma wyzwaniami. Liczyła 52 tysiące mieszkańców z tego tylko 30.000 było angloamerykanami.
Feliks Wardziński, 5 sierpnia 1837 roku, został z wojska zwolniony. Za swoją służbę otrzymał 320 akrów ziemi. Ranny i chory, zaczął uprawiać ziemię w powiecie Harris. W 1845 roku jednak, kiedy Stany Zjednoczone prowadziły o Teksas wojnę z Meksykiem, znowu wstąpił do amerykańskiego wojska i walczył o wolność Teksasu do końca wojny, do 2 lutego 1848. Po zakończeniu wojny wrócił na swoja farmę i pracował na niej do śmierci.
W 1936 roku, w setną rocznicę teksańskiej Deklaracji Niepodległości, Texas Centennial Exposition Bulletin ze stycznia 1936 r. stwierdzał: "W Sali Bohaterów w tej milionowej Texas Hall of State, na otwarciu Centennial Exposition w Dallas, 6 czerwca, nazwisko Feliksa Wardzińskiego zostanie wpisane wraz z nazwiskiem Sama Houstona, wyzwoliciela, oraz Stephena F. Austina, kolonizatora i ojca Imperium Samotnej Gwiazdy”.
Honor jakim uczczono bohatera spod San Jacinto, możemy porównać tylko do szacunku jakim darzone są w Stanach Zjednoczonych postacie Tadeusza Kościuszki i Kazimierza Pułaskiego.