24 lutego 2022 roku wojska Rosji wkroczyły na Ukrainę. Rozpoczęła się wojna, która według analityków wywiadu USA, Niemiec, Francji miała trwać 4-5dni i zakończyć się zajęciem Ukrainy oraz całkowitym podporządkowaniem Ukrainy przez Rosję, a może nawet wymazaniem nazwy Ukraina z mapy Europy.
Pierwsza w XXI wieku wojna w Europie odbywa się w soczewkach kamer. Opinia publiczna w USA i w krajach Zachodniej Europy jest zszokowana widoczną na filmach skalą brutalności wojsk rosyjskich, faktem wykorzystywania rosyjskiego wojska przeciwko cywilom, bombardowaniem przez rosyjskie działa, samoloty i rakiety ukraińskich szpitali i bloków mieszkalnych, strzelaniem przez wojsko rosyjskie do ukraińskich kobiet i dzieci uciekających korytarzami humanitarnymi z rejonów walki, relacjami o gwałceniu przez Rosjan ukraińskich kobiet.
Takiego zdziwienia nie było w Polsce ani w innych krajach byłego bloku wschodniego W szczególności nie dziwią się ludzie z pokolenia 50+, które pamięta, jak żyło się pod sowieckim butem i które widziało, co oznacza w praktyce „Russkij Mir”.
Dlaczego Rosja weszła z wojskiem na Ukrainę? Upraszczając, wojna Rosji z Ukrainą wybuchła, ponieważ Stany Zjednoczone wyraziły zgodę na dokończenie budowy gazociągu Nord Stream 2.
Jeszcze w czasach świetności ZRRR zbudowano lądowe rurociągi przesyłające gaz i ropę z Rosji do Niemiec. Rurociągi biegną do Niemiec przez Białoruś i Polskę oraz przez Ukrainę, Słowację i Czechy. Za przesyłanie gazu i ropy państwa tranzytowe otrzymują opłatę tranzytową, a przy okazji mają możliwość pobierania gazu i ropy na własne potrzeby. Z tytułu opłat tranzytowych Ukraina dostawała rocznie około 3 mld USD, przy dochodach budżetu państwa ukraińskiego około 37 mld USD, czyli było to około 10% dochodów Ukrainy.
Gaz jest paliwem coraz bardziej potrzebnym w gospodarkach nowoczesnych krajów, a potrzeby z każdym rokiem będą większe, dlatego Rosjanie i Niemcy wymyślili genialny biznes. Rosja będzie wysyłała gaz do Niemiec, a Niemcy staną się w ten sposób gazowym hubem dla Europy i będą rosyjski gaz sprzedawały Polsce i innym krajom europejskim. Wspaniały biznes dla nich? Fajny!
Komisja Europejska od kilku lat pod pretekstem dbałości o ekologię planuje ograniczenie emisji dwutlenku węgla poprzez odejście Europy od spalania węgla na korzyść trochę bardziej ekologicznego gazu. Nie jest dziełem przypadku to, że Niemcy mają decydujący głos we wszystkie instytucjach Unii Europejskiej i de facto sterują działaniami Unii Europejskiej. Z drugiej strony odejście od wykorzystania węgla w gospodarce mocno uderzy w Polskę, która opiera energetykę na własnym tanim węglu.
Polska nie jest przeciwna trosce o środowisko naturalne, ale podnosi fakt, że Państwa Europy Zachodniej, które dzisiaj planują szybkie odejście od gospodarki opartej na węglu, miały wcześniej dziesiątki lat na wdrożenie energetyki ze źródeł odnawialnych. Polska z racji 45 lat rządów komunistycznych musi ten stracony czas dopiero nadrobić.
Realizując wspólną strategię Rosja i Niemcy zawarły umowę najpierw o budowie położonego na dnie morza Bałtyckiego rurociągu gazowego Nord Stream 1, co już dało Rosji możliwość pewnego ograniczenia przesyłu gazu przez Ukrainę i Polskę. Jednak dopiero budowa drugiej nitki gazociągu znanego pod nazwą Nord Stream 2 dała Rosji możliwość wyłączenia w całości przesyłu przez Ukrainę oraz przez Polskę.
Dzięki monopolowi na dystrybucję gazu z Rosji przesyłanego gazociągami Nord Stream 1 i Nord Stream 2, Niemcy uzyskają również narzędzie do temperowania krnąbrnych Polaków czy Węgrów i będą mogły wymuszać zgodę państw kupujących rosyjski gaz w każdej sprawie, jaką tylko wymyślą niemieccy euro-biurokraci. W dużym uproszczeniu, miał to być dla Niemców bardzo efektywny sposób na wzięcie, nie tylko Polaków, pod but.
A kiedy już budowa Nord Stream 2 została faktycznie ukończona (pozostały jedynie formalności w postaci odbioru i dopuszczenia gazociągu do eksploatacji) wówczas administracja USA zrezygnowała z sankcji nałożonych na NS2. Ta rezygnacja z sankcji oznaczała de facto zgodę USA na dokończenie budowy gazociągu Nord Stream 2 oraz było to symboliczne przekazanie przez USA władzy nad Europą na rzecz Niemiec.
Tymczasem wygląda na to, że po rozpadzie ZSRR i 30 latach spokoju w Europie, zarówno USA, ale i Niemcy, Francuzi, Holendrzy czy Belgowie zapomnieli, o co w ogóle w tej wschodnio-europejskiej układance chodzi oraz kto tutaj jest policjantem, a kto złodziejem.
Niestety ani Amerykanie, ani Niemcy, ani pozostałe kraje Europy Zachodniej w ogóle nie zdają sobie sprawy w relacjach z Rosją, z kim mają do czynienia, a jednocześnie nie chcą słuchać tego, co o Rosji mówią kraje Europy Wschodniej i Środkowej, w tym Polska.
Zgoda USA na dokończenie budowy gazociągu Nord Stream 2 była dla Rosji niczym zaproponowanie alkoholikowi (nomen omen) wzniesienia toastu za zdrowie i świetlaną przyszłość.
To nie jest przypadek, że wojnę na Ukrainie oraz osobę Prezydenta Putina popiera 85% społeczeństwa Rosji. Rosjanie byli, są i będą imperialistami i cały czas stosują zasadę, którą głośno wypowiedział Włodzimierz Lenin: „Kapitaliści sprzedadzą nam sznurek, na którym ich powiesimy”.
Obecna wojna toczy się za pieniądze które kraje europejskie płacą za surowce kupowane w Rosji. Poza tym, rosyjskie czołgi są wyposażone we francuskie dalmierze i celowniki, a rosyjskie rakiety nie wystartowałyby do ataku na cywilów na Ukrainie, gdyby nie miały zainstalowanej zachodniej elektroniki.
Działania podejmowane przez USA po wybuchu wojny dają pewną nadzieję, że błędne podejście USA do relacji z Rosją zostało zmienione, ale proza życia pokazała, że nie tak do końca.
W drugim tygodniu wojny amerykańska administracja oficjalnie naciskała, żeby Polska bezpośrednio przekazała swoje samoloty MIG-29 Ukrainie w zamian za przekazanie Polsce przez USA samolotów F-16 (Polska kupiła i eksploatuje od 16 lat 48 takich maszyn). W odpowiedzi na propozycję USA Polacy stwierdzili: podstawimy samoloty do amerykańskiej Rammstein Air Base w Niemczech, sami je przekażcie. Wówczas Amerykanie powiedzieli, że to jest zbyt niebezpieczne. Dla USA niebezpieczne, a dla Polski to już nie? O co w takim razie chodziło Amerykanom?
Oczywistym jest, że nikt nie chce rozprzestrzenienia się wojny na cały świat. Podobnie jak oczywistym jest, że polskie samoloty MIG 29 nie zostaną przez Ukraińców wykorzystane w boju następnego dnia po ich przekazaniu. Wcześniej trzeba zdjąć malowanie w polskich barwach, pomalować na barwy Ukrainy, dostosować awionikę do potrzeb pilotów ukraińskich (jest ona całkowicie inna niż znana pilotom z Ukrainy), zdemontować NATO-wskie urządzenia do łączności i rozpoznania oraz zamontować sprzęt ukraiński. To wszystko wymaga kilku tygodni przygotowań.
USA mogłyby wziąć polskie (ale i węgierskie czy słowackie) samoloty radzieckiej produkcji po to, by je przygotować w taki sposób, aby mieć możliwość przekazania ich Ukrainie następnego dnia po zakończeniu wojny.
To samo dotyczy także śmigłowców szturmowych Mi-24 i innego poradzieckiego sprzętu wojskowego, które ukraińskie wojsko jakże skutecznie potrafi wykorzystywać przeciwko wojskom Rosji. Przecież Ukraińcy będą tego sprzętu potrzebowali natychmiast po zawarciu rozejmu.
Postępowanie USA w sprawie wojny Rosji z Ukrainą pokazuje również, że Amerykanie mają duży problem z własnymi kadrami. Chodzi o analityków, którzy powinni wcześniej wiedzieć i skutecznie podpowiedzieć. Tymczasem w sprawach dotyczących relacji z Rosją zatrudnianie ludzi wykształconych nawet na najlepszych amerykańskich uniwersytetach nie przyniesie efektu. Ktoś kto nie żył w czasach systemu komunistycznego, w krajach komunistycznych, nie ma szansy na zrozumienie Rosji i skuteczne jej pokonanie.
Pobudka, Panowie! Mamy nowe czasy, nowe wyzwania, ale stary problem. Problemem tym jest ciągle Rosja.