Czy to renesans „zaginionych plemion” Polski?

Read this article:  in English


Artykuł Waldemara Binieckiego na temat Polonii („Czy społeczność polsko-amerykańska doświadczy renesansu czy całkowitego upadku i asymilacji?”) opublikowany online w Kuryerze Polskim (kuryerpolski.us) jest ważnym wkładem, który powinien zostać przeczytany zarówno w Polsce, jak i wśród polskich Amerykanów. Jego apel do Polaków, a zwłaszcza polskiego rządu, aby poważnie potraktowali znaczenie polskich Amerykanów, jest szczególnie mile widziany i jest to temat, który podkreślał przy wielu okazjach. Niemniej jednak jego artykuł pomija pewne kluczowe punkty i ostatecznie nie otwiera realnej ścieżki do renesansu społeczności polsko-amerykańskiej, którego pragnie tak wielu z nas.

(Grafika: A. Wozniewicz)

Musimy zacząć od bardzo podstawowego pytania: w jakim celu istnieje lub powinna istnieć amerykańska Polonia? Czy ma być ona jedynie organem państwa polskiego i działać na rzecz lobbowania i zabezpieczania interesów państwa polskiego w USA, czy też jest kulturalną i społeczną wspólnotą z własnym życiem, interesami i potrzebami? Odpowiedź powinna być oczywista, ale najwyraźniej tak nie jest. W przeszłości Polonia była skuteczna jako siła działająca na rzecz Polski właśnie dlatego, że miała silne i tętniące życiem życie społeczne z własnymi instytucjami i osiągnięciami kulturalnymi, które demonstrowały jej moc w Stanach Zjednoczonych.

W dzisiejszej Polsce Polonia jest postrzegana instrumentalnie, jako narzędzie, które należy wykorzystać, gdy jest to wygodne, i odłożyć na bok, gdy nie jest to wygodne. Chociaż Polonia może i powinna być skuteczną siłą w obronie polskich interesów, gdy nie są one sprzeczne z jej własnymi potrzebami i priorytetami, nie jest i nie była taką siłą w tym stuleciu. Krajowe organizacje polsko-amerykańskie całkowicie zanikły, a jakakolwiek żywotność, jaką nadal posiadają, istnieje głównie w lokalnych społecznościach i stanowych oddziałach tych grup narodowych. (Rozumiem doświadczenie pana Binieckiego z krajowym Kongresem Polonii Amerykańskiej. Ja miałem jeszcze bardziej dotkliwe doświadczenie 25 lat temu, po tym, jak napisałem serię artykułów wzywających do gruntownej reformy i modernizacji PAC.)

Pan Biniecki proponuje program mający na celu rozpoczęcie renesansu Polonii opartego na „nauce języka polskiego; nauce podstaw historii i kultury polskiej, ze stopniową specjalizacją w biznesie; organizowaniu wyjazdów studyjnych do Polski i organizowaniu debat na temat diaspory polskiej i jej rozwoju”. Niestety, mało prawdopodobne jest, aby przyniosły one oczekiwane przez niego rezultaty. Debaty „na temat diaspory polskiej i jej rozwoju” odbywały się od początku lat 70., ale ich praktyczne efekty były niewielkie. Dobrych pomysłów i pięknych marzeń było mnóstwo, ale brak potencjału instytucjonalnego i zasobów sprawił, że rezultaty tych dziesięcioleci marzeń i debat trafiły na półki archiwalne. Nauka języka, choć ważna, jest niepraktyczna jako podstawa jakiegokolwiek znaczącego odrodzenia Polonii. Polska imigracja do USA w dużej mierze zakończyła się po przystąpieniu do UE, a dzieci z ostatnich fal tej imigracji dorastają obecnie w środowisku głównie anglojęzycznym.

Z pewnymi godnymi uwagi wyjątkami istniejące szkoły polskie w USA są niewystarczające, aby zapewnić prawdziwą płynność językową większej części tej młodzieży. Nie jest również jasne, jaki byłby cel. Wyszkolenie kadry utalentowanych amerykańskich studentów w stopniu pozwalającym na osiągnięcie sukcesu w nauce, medycynie lub technologii mogłoby być wartościowym celem, ale taki pomysł znacznie wykracza poza wszelkie obecne wyobrażenia lub możliwości edukacji polonistycznej w USA. Co więcej, taki program, gdyby w ogóle powstał, musiałby być powiązany z potrzebami biznesu, przemysłu i badań w Polsce i USA tak, aby tacy studenci mogli szybko znaleźć pracę, w której ich umiejętności językowe będą miały prawdziwe znaczenie.

Zamiast tego, należy rozważyć znacznie bardziej podstawowe podejście, zanim jakiekolwiek takie marzenia znajdą się w zasięgu ręki. Mówiąc najprościej, Polska musi zainwestować duże zasoby w diasporę i jej instytucje. Przez stulecie amerykańska Polonia oddawała swoją krew, talent i skarb Polsce, gdy ta najbardziej tego potrzebowała, a dziś — dzięki Bogu — Polska jest wolna od cienia (mamy nadzieję) Moskwy lub Berlina i nie jest już celem pomocy charytatywnej. Ma kwitnącą gospodarkę o dużym potencjale i wysokim poziomie innowacyjności. Sytuacja z przeszłości jest całkowicie odwrócona i to Polonia jest w największej potrzebie, w dużej mierze z powodu praktyki oddawania wszystkiego ojczyźnie i zatrzymywania dla siebie niewiele lub niczego.

Patrząc z Warszawy, Polonia powinna być postrzegana jako cenny atut, który jednak uległ pogorszeniu i potrzebuje poważnej i ciągłej pomocy. Co więcej, w Polsce powinna być postrzegana jako ważny obowiązek moralny. Instytucje polsko-amerykańskie przychodziły z pomocą Polsce wielokrotnie w ciągu stulecia, gdy Polska i Polacy byli zagrożeni, słabi, zubożali, lub pod obcą dominacją. Polscy Amerykanie nie szczędzili niczego dla sprawy, nawet zgłaszając się na ochotnika do polskich sił zbrojnych w dwóch wojnach światowych. Kwota pieniędzy przekazana Polsce jest nie do zliczenia, ale z pewnością wynosi miliardy dolarów. W latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku przekazy pieniężne od imigrantów były głównym źródłem walut obcych dla Polski. Prawdopodobnie tak było w latach osiemdziesiątych, po stanie wojennym, ale statystyki komunistyczne pogrzebały ten fakt. Nadszedł czas, aby Polska spłaciła niewielką część tego długu czymś więcej niż słowami i symbolicznymi gestami.

Zabytkowa Bazylika św. Jozafata widziana z narożnika Parku Kościuszki w Milwaukee w stanie Wisconsin. (Źródło: Wikipedia)

Należy inwestować środki w istniejące instytucje polsko-amerykańskie w celu zachowania historii i rozwoju kultury Polonii oraz tworzenia zdrowych partnerów dla programów kulturalnych i wymiany edukacyjnej. Instytucje te muszą zapewniać pracę i płatne możliwości dla młodych dorosłych w dziedzinach związanych z ochroną i zarządzaniem kulturą i historią, komunikacją, mediami społecznościowymi i sztuką. Taka kadra — nawet 50 do 100 osób — miałaby ogromny wpływ na przyszłość Polonii i stworzyłaby rodzaj rzeczników kultury, którzy mogliby udostępnić Polskę i polską kulturę Amerykanom.

Ponadto środki powinny być przeznaczane na modernizację infrastruktury dla kultury polskiej w Ameryce. W ciągu ostatnich kilku dekad Polska zainwestowała dużo w swoje muzeum, biblioteki oraz ochronę zabytków i kultury, co przyniosło świetne rezultaty. Zaledwie ułamek pieniędzy zainwestowanych w takie przedsięwzięcia w Polsce miałby ogromny wpływ na Polonię.

Ponadto Polska musi wychować nową klasę liderów, którzy będą w stanie przezwyciężyć długotrwałe lokalne rywalizacje i problemy, aby ożywić instytucje polsko-amerykańskie i pogłębić więzi z (niepolskimi) amerykańskimi partnerami, a nawet innymi społecznościami etnicznymi. Przywództwo całkowicie uwikłane w „polskie getto” jest bezużyteczne. „Przywódcy”, którzy nie potrafią patrzeć poza własne instytucje, którzy stawiają na pierwszym miejscu własne ego i którzy nie mają serca sługi, wyrządzili niekończące się szkody. Polonia zasługuje na coś lepszego. Liczba młodych Amerykanów polskiego pochodzenia, którzy obudzą się jutro rano, spojrzą w lustro i powiedzą sobie „Jeśli będę ciężko pracować, pewnego dnia mogę zostać prezesem Kongresu Polonii Amerykańskiej!” wynosi zero. Dopóki to się nie zmieni, nie można oczekiwać wielkiego postępu.

Na koniec, polski rząd powinien wprowadzić zmiany programowe w polskiej edukacji, aby uwzględnić dokładne i wiarygodne informacje o historii i osiągnięciach Polaków w diasporze. Poziom ignorancji na temat Polonii w Ameryce, nawet wśród wykształconych Polaków, jest skandalem i przyczynia się do ciągłej historii niepowodzeń polityki państwa wobec Polonii.

Wszelkie działania powinny opierać się na kilku zasadach:

  • Traktujmy Amerykanów polskiego pochodzenia jako coś więcej niż wadliwych lub ersatzowych Polaków i zrozummy, że polskie dziedzictwo w Ameryce Północnej — które istnieje dłużej niż współczesne państwo polskie — nigdy nie będzie identyczne z polską kulturą w Polsce, ani nie powinno być. Polonia ma własną historię i tradycje, które warto podtrzymywać.

  • Nalegajmy, aby organizacje i ośrodki polonijne współpracowały ze sobą ponad granicami geograficznymi, instytucjonalnymi i politycznymi jako warunek wstępny otrzymania jakiejkolwiek pomocy. Podejście skoncentrowane na Chicago lub Nowym Jorku bez uwzględnienia średnich lub mniejszych ośrodków polonijnych tylko pogłębi istniejące rywalizacje.

  • Poprawmy szkolenie, obsadę kadrową i edukację polskich urzędników konsularnych, którzy przewodzą w sprawach Polonii. Brak personelu i regularna rotacja urzędników konsularnych (lub wykorzystywanie tych stanowisk jako nagród politycznych) to poważny problem na wielu poziomach.

  • Podczas gdy organizacje polonijne powinny być zachęcane do rozwijania własnej współpracy z amerykańskimi uniwersytetami, pieniądze z polskich źródeł nie powinny być przekazywane uniwersytetom, bez względu na to, jak atrakcyjną opcją może się to wydawać komuś w Warszawie. Rezultaty przekazywania sum pieniędzy uniwersytetom na zakładanie centrów studiów polskich lub katedr historii lub kultury polskiej od lat 90-tych powinny być wystarczającą przestrogą w tym względzie.

  • Wyeliminujmy instytucjonalne i biurokratyczne przeszkody w przekazywaniu pieniędzy na szczytne cele i zachęcajmy do partnerstwa z polskimi firmami i fundacjami, aby zapewnić pomoc amerykańskiej Polonii. Podczas gdy polski rząd obecnie przekazuje stosunkowo niewielkie kwoty pieniędzy Polonii, ilość papierkowej roboty i biurokracji z tym związana zaszokowałaby nawet Franza Kafkę.

  • Należy natychmiast zaprzestać praktyki rabunku zbiorów kulturalnych i historycznych gromadzonych przez Polonię i przywożenia ich do Polski przez niektóre polskie instytucje.

Oczywiście, różne polskie projekty mające na celu zapewnienie pewnej pomocy i współpracy z Polonią istniały przez ponad dwie dekady, ale trudno wskazać jakiekolwiek rezultaty. Planowano wartościowe inicjatywy, pisano memoranda z wielkimi pomysłami, a niektóre programy powstały tylko po to, by zostać tajemniczo opóźnione, a później anulowane przez Warszawę. Przykłady tego można znaleźć niezależnie od tego, kto był prezydentem lub która koalicja miała więcej miejsc w Sejmie. Można tylko spekulować, dlaczego. Pewne instytucje, które rzekomo istnieją w Polsce w celu współpracy z Polakami za granicą, mogłyby zostać wyeliminowane i nikt w Polonii nigdzie na świecie nie zauważyłby ich braku.

Na koniec należy powiedzieć, że amerykańska Polonia jest często swoim najgorszym wrogiem. Pomoc z Polski byłaby marnotrawiona na partnerów, którym brakuje odwagi i wizji, aby zmienić się i dostosować do stawiania czoła wyzwaniom. Nasi dziadkowie imigranci zarabiali grosze ciężką pracą, ale budowali kościoły, które mogły rywalizować z wielkimi katedrami Europy, szkoły, uniwersytety, szpitale, biblioteki, muzea i pomogli uczynić Amerykę najpotężniejszym krajem na ziemi, a mimo to ledwo możemy zapewnić wystarczające fundusze, aby utrzymać kilka podupadłych instytucji. Zamiast być przepełnionymi wstydem, jesteśmy pełni wymówek, a wielu tak zwanych przywódców marnuje czas na małe rywalizacje i zwoływanie okrężnych plutonów egzekucyjnych. Żaden renesans nie przydarzy się tym, którzy zobowiązali się do pozostania w mrocznych wiekach średnich.

Dobrych pomysłów nigdy dość. Jeśli piękny renesans amerykańskiej Polonii, o którym marzy pan Biniecki i wielu z nas, ma stać się rzeczywistością, potrzebne będą zasoby i finansowanie na skalę, która zapobiegnie zapamiętaniu Polonii jako jedynie „zaginionych plemion” Polski.

Poglądy wyrażone w tym artykule są poglądami autora i nie odzwierciedlają stanowiska Szkół Orchard Lake ani Polskiego Instytutu Kultury i Badań Naukowych.

Artykuł pierwotnie ukazał sięw języku angielskim w »Tygodniku Polskim«. Z angielskiego przetłumaczył Andrzej Woźniewicz.




Źródła/Bibliografia:


Odbudowanie struktur Kongresu Polonii Amerykańskiej jest pierwszym krokiem do budowania silnego propolskiego lobbingu w Stanach Zjednoczonych.

Czytaj dalej...
Budzić potencjał Polaków
Waldemar Biniecki

Od 1989 Polska jest jedną z najszybciej rozwijających się gospodarek Europy. Za sukcesem Polaków stoją konkretne rozwiązania, innowacyjne technologie oraz ludzie. Wynika to z badań przeprowadzonych przez kampanię „We Did It In Poland” (Zrobiliśmy to w Polsce)

Czytaj dalej...
O polskiej podmiotowości
Waldemar Biniecki

Decyzja administracji USA o ograniczeniu eksportu zaawansowanych chipów AI do Polski, mimo jej statusu jako członka NATO i UE, wywołała zaniepokojenie wśród polskich ekspertów i publicystów. Jarosław Królewski, prezes Synerise, uznał to za "największą zdradę sojuszniczą od czasów II wojny światowej". Brak Polski wśród krajów UE wybranych na lokalizację fabryk AI oraz ograniczenia nałożone przez USA wskazują na potrzebę wzmocnienia polskiej podmiotowości na arenie międzynarodowej.

Czytaj dalej...

Esej ten przeznaczony jest dla elit w Warszawie, a w szczególności zaś do wszystkich kandydatów na urząd Prezydenta Rzeczpospolitej Polski. Piszę go z siedziby Kuryera Polskiego w Milwaukee, Wisconsin.

Czytaj dalej...