Raport Gehlena

Niemiecki wywiad wojskowy o polskim podziemiu



Konspiracja umożliwia prowadzenie własnego życia poza oficjalną rzeczywistością, którą określa „okupant” i obejmuje wszystkie gałęzie życia państwowego i narodowego, od nielegalnego aparatu państwowego aż do niepozornej, nielegalnej pomocy społecznej. (…)

(…) przede wszystkim konspiracja jest sprawą całego narodu [polskiego – przyp. autora]. Nie mamy takiego zjawiska w naszym narodzie [niemieckim – przyp. autora]. Zdolność do konspiracji jest głęboko zakorzeniona w charakterze narodowym Polaków i wyuczona w procesie rozwoju historycznego. Dlatego w 1939 roku nie trzeba było jej się uczyć, ani tym bardziej nakazywać. Była ona po prostu oczywistością. Konspiracja stała się tym środkiem który sprawia, że ruch oporu jest sprawą narodową. Każdy Polak sam z siebie staje się wspierającym, nośnym elementem otaczającej go całości.

Na ogólnoeuropejskiej mapie oporu to właśnie polski ruch oporu jest w wielu dziedzinach wiodący i wzorcowy.

W ciągu dziejów naród polski dostarczył dowodów, że nawet pozbawiony swojej państwowości oraz własnej ochrony militarnej zdolny jest przez wiele generacji zachować swą żywotność.

Polska klęska w 1939 r. była tylko z pozoru totalna, ponieważ najważniejszy element z życia narodów, wola posiadania własnego narodowego państwa, nie uległa załamaniu.

Podczas katastrofy struktur państwowych i wojskowych polski wywiad ucierpiał stosunkowo najmniej. (….) Liczna, znakomicie wyszkolona i nadzwyczaj uzdolniona siatka agentów oplotła (i nadal oplata) całą Europę. (…)

Nie ma chyba takiego kraju i takiego państwa w Europie czy na Bliskim Wschodzie, w którym polski wywiad nie utrzymywałby mniej lub bardziej rozbudowanej siatki agentów.

Dotychczasowe niemieckie działania kontrwywiadowcze świadczą o tym, że przy użyciu samych tylko środków wojskowych oraz policyjnych nie można wyeliminować polskiego wywiadu. Co prawda udało się zadać mu wiele ciosów, ale nie udało się go rozbić. Bez względu na to gdzie i jak ugodziliśmy, w krótkim czasie wracał do poprzedniej formy ucząc się z porażek.

Powyższe słowa to nie jest żaden pean na cześć Polski i Polaków, który wyszedł spod pióra polskiego autora lub jakiegoś polonofila. To są fragmenty tajnego raportu generała majora Reinharda Gehlena, wieloletniego szefa niemieckiego wywiadu wojskowego na kierunku wschodnim, przygotowanego w kwietniu 1945 roku dla ówczesnego Ministra Spraw Wewnętrznych III Rzeszy, szefa SS i Gestapo Heinricha Himmlera.

Raport opisujący genezę, strukturę i funkcjonowanie polskiego państwa podziemnego na terenie okupowanego przez Niemców państwa Polskiego, był jednym z elementów niemieckich przygotowań do utworzenia struktur państwa podziemnego, na wzór polskiego państwa podziemnego, w razie przewidywanej klęski Niemiec w II Wojnie Światowej.


Pułkownik Reinhard Gehlen ok. 1943 r. (Źródło: Wikipedia)

Reinhard Gehlen urodził się 3 kwietnia 1902 r. w Erfurcie i zmarł 8 czerwca 1979 r. w Bergu (Bawaria). W roku 1918 wstąpił do niemieckiej armii (ówcześnie Reichswehra). Dzięki małżeństwu zawartemu w 1931 roku z daleką krewną generała służącego u Fryderyka Wielkiego został wcześnie dostrzeżony, a jego kariera wojskowa nabrała tempa.

W roku 1935 ukończył Akademię Wojenną. W tym samym roku została rozwiązana Reichswehra i powstał Wehrmacht, a Reinhard Gehlen został oficerem niemieckiego Sztabu Generalnego. W październiku 1940 roku został kierownikiem sekcji wschodniej wydziału operacyjnego sztabu armii. Z racji pełnionych obowiązków był współautorem planu Barbarossa – niemieckiego ataku na ZSRR w 1941 roku.

W kwietniu 1942 roku w stopniu podpułkownika, objął dowództwo wywiadu wojsk lądowych wschód (Abteilung Fremde Heere Ost - FHO). Po ujawnionych poważnych błędach w ocenie sytuacji i zamierzeń Armii Czerwonej podczas walk pod Moskwą na przełomie lat 1941-1942, Gehlen przebudował sposób gromadzenia i analizy informacji na temat sowieckiej Rosji, Armii Czerwonej, jej wyposażenia, możliwości bojowych i planów w taki sposób, że w dalszym okresie służby przełożeni traktowali jego raporty jako pewne źródło informacji.

Materiały sporządzane przez komórki Gehlena były omawiane w obecności samego Adolfa Hitlera i stało się to w późniejszym okresie powodem niechęci Führera do Gehlena. Hitler oczekiwał bowiem optymizmu i bezgranicznej wiary w ostateczne zwycięstwo Niemiec, a tymczasem raporty Gehlena były „nieznośnie szczere”. Gehlen podawał czyste fakty dotyczące przeciwnika, a jedynie koloryzował nieco pisząc o stanie morale i sukcesach wojsk niemieckich.

Reinhard Gehlen m.in. kierował akcją ujęcia zaufanego dowódcy Józefa Stalina, bohaterskiego obrońcy Moskwy z roku 1941, generała porucznika Armii Czerwonej Andrieja Własowa, którego później namówił do przejścia na stronę niemiecką i objęcie dowództwa walczącej po stronie Niemiec ponad 100-tysięcznej Rosyjskiej Armii Wyzwoleńczej (ROA).

Gehlen był człowiekiem pracowitym, przezornym i przede wszystkim bardzo dobrze poinformowanym. Na trzy tygodnie przed planowanym zamachem na Hitlera przeprowadzonym przez pułkownika Clausa von Stauffenberga (20 lipca 1944 r.), Gehlen zachorował na sepsę i do 25 sierpnia 1944 roku przebywał w szpitalu. Naiwnością byłoby sądzić, że był to przypadek tym bardziej, że znał większość spiskowców. Widocznie od początku nie wróżył spiskowi szansy na sukces, ponieważ dowodzona przez Gelena komórka FHO była jedyną w całym Sztabie Generalnym, w której nie wykryto ani jednego oficera zamieszanego w spisek von Stauffenberga.

W grudniu 1944 r. Reinhard Gehlen został awansowany na stopień generała majora. Niestety, im bliżej było końca wojny, tym więcej entuzjazmu i optymizmu oczekiwał od swoich podwładnych Führer, a raporty Fremde Heere Ost, informując o faktach, dalekie były od optymizmu.

Podobno na polecenie samego Adolfa Hitlera, wydane po błędnej ocenie w zakresie przewidzenia zachowania Armii Czerwonej, generał major Reinhard Gehlen w dniu 9 kwietnia 1945 roku został zdymisjonowany ze stanowiska dowódcy wywiadu wojsk lądowych wschód (Fremde Heere Ost - FHO).

Po odejściu ze sztabu Gehlen powinien objąć dowodzenie dywizją, co na przełomie kwietnia i maja 1945 roku dawało małe szanse na przeżycie zbliżającego się wielkimi krokami końca wojny. Wiedząc, że w dowództwie jest ogólne zapotrzebowanie na plany ewentualnościowe na wypadek niekorzystnego dla Niemiec zakończenia wojny, Reinhard Gehlen za pośrednictwem Waltera Schellenberga (szefa wywiadu zagranicznego), zaproponował Heinrichowi Himmlerowi przygotowanie opracowania na temat polskiego ruchu oporu, które to opracowanie miało pomóc w organizacji niemieckiego podziemia na wypadek przegranej wojny.

Propozycja została zaakceptowana, raport został sporządzony w 6-ciu egzemplarzach, ale zdaniem Himmlera był on zbyt niebezpieczny. Himmler stwierdził, że nie chce zostać uznany za „pierwszego defetystę Trzeciej Rzeszy” i raport Gehlena nie otrzymał zgody na ujawnienie. Obawy Himmlera dzisiaj już nie dziwią. Himmler był zbrodniarzem, ale z pewnością nie był głupcem. Miał pełny obraz położenia III Rzeszy i od dawna podejmował działaniach zmierzające do nawiązania kontaktu z Anglikami i Amerykanami w celu współpracy i wspólnej walki przeciwko Rosji.

W tamtym czasie propozycja Himmlera, z uwagi na ujawnione zbrodnie SS i Gestapo, była dla aliantów niemożliwa do przyjęcia, ale kto wie co by było, gdyby wojna miała potrwać rok czy dwa lata dłużej.

Jeszcze na przełomie marca i kwietnia 1945 roku Reinhard Gehlen wraz grupą około 40-tu współpracowników przeniósł się w bezpieczne miejsce, do alpejskiego Bad Reihenhall niedaleko Salzburga. Przezornie zabierał z sobą kopię archiwum FHO w pięćdziesięciu metalowych skrzyniach. Była to całość wiedzy na temat niemieckiej siatki wywiadowczej w Sowieckiej Rosji. Po kilku tygodniach ukrywania się w górach, w dniu 22 maja 1945 r., już w nowej sytuacji wojskowo – politycznej, Gehlen zameldował się Amerykanom z gotową ofertą współpracy.

Profesjonalizm generała majora Reinharda Gehlena był niepodważalny. Nie ciążyły na nim oskarżenia o zbrodnie wojenne, a waga dostarczonych materiałów i szczera niemiecka deklaracja kolaboracji spowodowała, że powierzono mu organizację ściśle współpracującej z Amerykanami niemieckiej agencji wywiadowczej. Agencja do 1956 roku funkcjonowała oficjalnie jako Organizacja Gehlena (Organisation Gehlen), zaś w roku 1956 została przekształcona w Federalną Służbę Wywiadowczą (Bundesnachrichtendienst). Reinhard Gehlen stał na jej czele do roku 1968.


Oddajmy teraz głos szefowi niemieckiego Wywiadu Wojskowego Wschód.

Położenie Polski pomiędzy Niemcami i Rosją:

Sytuacja etnograficzna narodu polskiego, której charakterystyczne rysy nieomylnie rozpoznajemy w polskim ruchu oporu, jest naznaczona trwaniem od stuleci w strefie ścierania się interesów niemieckich i rosyjskich, toteż musiał się on zawsze bronić przed atakami z obu stron. Polak broni przed Rosjanami swojej niezależności, ponieważ traktują oni go jako zachodnie odgałęzienie Słowiańszczyzny, które ma za zadanie pełnić funkcję straży przedniej rosyjskich roszczeń terytorialnych oraz przekaźnika słowiańskich wpływów w starej Europie. Dzisiejsza Rosja Sowiecka nie stanowi tutaj żadnego wyjątku. Wręcz przeciwnie, dodaje do starych panslawistycznych haseł nowe: rewolucyjno-bolszewickie. (…)

Również stosunek Polaka do Niemców oparty jest na przekonaniu, że musi bronić przed nimi swego terenu osadniczego i życiowego w obszarze Wisły oraz siebie samego jako narodu. Uważa przy tym Niemców za większe egzystencjalne zagrożenie niż Rosjan.

Brak politycznej kolaboracji wśród Polaków:

Znamienne jest, że warstwa przywódcza narodu polskiego w wysokim stopniu nordycka i w dużej części mająca w żyłach niemiecką krew, uparcie odrzucała porozumienia. W tym kontekście należy również zaznaczyć, że bardzo niewielu spolonizowanych Niemców (w Warszawie polonizacja świeżej daty, w Krakowie dawniejsza) odnalazło drogę powrotu do narodu z którego pochodzili.

(…) narastało przekonanie, że Niemcy chcą brutalnie zniszczyć naród polski, a wszystkie propozycje porozumienia, z którymi wychodziła strona niemiecka, były albo nieszczere, bądź też były wynikiem niemieckich porażek ponoszonych na frontach. W istocie nie znalazła się żadna znana polska osobistość, która pozyskałaby naród polski dla niemieckiej przebudowy Europy. Polacy byli głęboko usatysfakcjonowani faktem, iż „nie znalazł się wśród nich żaden Quisling”.

Organizacja polskiego ruchu oporu:

Często zapomina się o tym, że każda akcja polskiego ruchu oporu, nawet jeżeli wydaje się nam, że jest ona izolowanym przedsięwzięciem, niemającym żadnego zaplecza, opiera się na poważnym zamiarze, nadrzędnej woli i przemyślanym planie. W ten sposób obszary, na których prowadzone są aktywne działania bojowe, sąsiadują z terenami, które ruch oporu wykorzystuje w celu swych zamaskowanych przygotowań, wskutek czego odnosimy mylne wrażenie że są to tereny spokojne lub już spacyfikowane. Ale dopiero wspólne potraktowanie obu tych obszarów pokazuje, jak karnie zorganizowany i konsekwentnie dowodzony jest cały ruch oporu.

Polski Rząd na emigracji, podziemna administracja w kraju:

Wskutek militarnej klęski, cały polski rząd znalazł się na emigracji. (…) Rząd reprezentował w kraju delegat na kraj, u którego boku stała krajowa rada ministrów. (…) Dzięki niezmordowanej żmudnej pracy zbudowany został aparat urzędniczy w zakonspirowanej formie, który obejmował wszystkie sfery życia państwowego (aż po opiekę społeczną i edukację). Celem było, aby od pierwszego dnia po ujawnieniu się mieć w ręku bezbłędnie funkcjonujący aparat państwowy, tak pod względem kadrowym, jak i programowym. W efekcie rząd londyński miał – oprócz sił zbrojnych – do dyspozycji swego rodzaju nielegalną „armię cywilną”, której znaczenia trudno przecenić. (…) Nielegalna administracja krajowa obejmowała całość obszaru byłego państwa polskiego.

Polski opór cywilny i wojskowy niebezpieczny dla Niemiec:

Poprzez zlewanie się różnych form działalności wywiadowczej, partyjnej i administracyjnej w jednym, zbrojnym ruchu, siła polskiego oporu osiąga swą prawdziwą głębię i staje się naprawdę niebezpieczna. W takim ruchu oporu sektor cywilny i wojskowy łączą się, generując totalne zaangażowanie członków, przy czym odwaga i gotowość do ponoszenia najwyższych ofiar nie są tylko pustym frazesem, lecz codziennie stosowanym życiowym prawem. Musimy sobie zatem zdawać sprawę, iż nie mamy tu do czynienia z jakąś niegroźną gierką, lecz śmiertelnie poważnym przekonaniem dwudziestomilionowego – jakkolwiek by nie było – narodu, który uznał, że zbrojny opór wobec Niemiec jest jego ultima ratio.

Podziemna polska prasa

Szczególnie ostrą bronią strony polskiej w propagandowej walce o naród okazałą się prawdziwa powódź ulotek, czasopism i gazet. Polak uznaje je za swoją prasę i ślepo im ufa. Natomiast wydawane przez stronę niemiecką produkty prasowe w języku polskim odrzuca, gdyż traktuje je jako obce, które rzekomo powstały tylko po to, aby okłamywać Polaków. (…) Znanych jest ponad 200 różnych produktów prasowych. Eliminacja tej prasy poprzez likwidację drukarni oraz konfiskatę gotowych już druków okazała się niemożliwa zwłaszcza, że z zagranicy natychmiast są przysyłane kolejne urządzenia, które zastępują ewentualne ubytki. (…) Nielegalna prasa była i jest prawdopodobnie jedną z najmocniejszych polskich broni przeciwko każdej niemieckiej próbie porozumienia. Polak jest nieustannie przez nią podburzany do oporu.

Powstanie warszawskie 1 sierpień – 2 październik 1944:

Powstanie warszawskie zostało wywołane pod wpływem presji wydarzeń, których nie przewidziano w fazie planowania powszechnego powstania ani w okresie przygotowań do niego. Rozwój sytuacji wojskowej na Wschodzie zaskoczył polskie dowództwo, skutkiem czego nie było ono w stanie rozpocząć zaplanowanego i w dużym stopniu przygotowanego powstania w momencie, gdy Armia Czerwona stała jeszcze daleko od dawnej polskiej granicy państwowej. Ten, wydawałoby się niepowstrzymany marsz Armii Czerwonej na Warszawę wywołał w zaskoczonym obozie polskim falę narodowych emocji na niesłychaną skalę. Obawiano się, że Sowieci w Warszawie zastosują w całej rozciągłości przećwiczoną już w innych częściach Polski praktykę pomijania i nieuznawania polskich nielegalnych władz wojskowych i cywilnych oraz, że zdobywając polską stolicę, Sowieci osiągnęliby poważny sukces moralny. Ze strony niemieckiej obawiano się represji, dalszych wywózek do Rzeszy na roboty oraz masowych powołań do prac przy budowie umocnień, przez co szeregi AK uległyby znacznemu osłabieniu. Wierzono przy tym, że Wehrmacht odda Warszawę bez walki, a Brytyjczycy pomogą poprzez dostawy broni oraz bombardowania niemieckich pozycji i skierowanie do walki polskich jednostek stacjonujących za granicą. Przy takich założeniach sukces wydawał się pewny. Jego efekt miał być potrójny:
• po pierwsze: najważniejsi przywódcy nielegalnego kierownictwa państwa oraz armii mogliby przyjąć Sowietów w roli gospodarzy we własnej stolicy,
• po drugie: premier Mikołajczyk otrzymałby w końcu realny atut polityczny do wykorzystania podczas trudnych rokowań w Moskwie,
• po trzecie: całemu światu zademonstrowano by niezłomną polską wolę walki.

W pierwszych dniach powstańcom udało się zająć większą część miasta, okrążyć wiele rozproszonych niemieckich placówek oraz przejąć w stanie praktycznie nienaruszonym ważne obiekty komunikacyjne, zaopatrzeniowe oraz administracyjne. Udało im się zabezpieczyć, przynajmniej w początkowej fazie, zaopatrzenie miasta w wodę, światło oraz gaz. Dopiero po zaciekłych walkach ulicznych o każdy dom, w których użyte zostało lotnictwo oraz czołgi, niemiecki Wehrmacht zdołał uwolnić z okrążenia niemieckie placówki, oczyścić najważniejsze trasy przelotowe i zredukować działania powstańców do trzech obszarów: Śródmieścia (w tym Starówki), Mokotowa, oraz Żoliborza. Perspektywy samodzielnego „wyzwolenia” Warszawy oddalała się coraz bardziej.

Zgodnie z relacjami naocznych świadków w pierwszych dniach powstania rozpasana nienawiść świętowała prawdziwe orgie, które urządzał motłoch uliczny, maltretując wziętych do niewoli Niemców (szczególnie Volksdeutschów) oraz Ukraińców. Natomiast później traktowanie zwłaszcza wziętych do niewoli przedstawicieli Wehrmachtu było, biorąc pod uwagę okoliczności, prawidłowe.

Naiwny sojusz Polski z Anglią:

Brak jakiejkolwiek angielskiej pomocy [we wrześniu 1939 – przyp.autora] połączony z wiedzą, że brytyjskie lotnictwo nie podjęło żadnych działań przeciwko Rzeszy, czego po klęsce nie można już było ukryć, wywołał naturalnie silne rozczarowanie w szerokich kręgach narodu. Nie wyciągnięto jednak z tej sytuacji zasadniczych wniosków. Niezobowiązujące wyjaśnienia Anglików sprawiły, że zapomniano o rozczarowaniu.

Poprzez przymierze angielsko-sowieckie Polska stała się przedmiotem rozgrywki alianckiej dyplomacji. Jednak londyński rząd emigracyjny nadal uważał, że może działać jako równoprawny sojusznik i z tego powodu walczył o równorzędne traktowanie.

Wraz ze wzmocnieniem Rosji Sowieckiej oraz ofensywą Armii Czerwonej na Zachód ujawnił się rzeczywisty stosunek Anglii wobec Polski. Stał się on jednoznaczny, gdy na początku roku 1944 Armia Czerwona przekroczyła byłą granicę państwa polskiego i rozpoczęła okupowanie polskiego obszaru. W tym momencie Anglia powinna wypełnić swoje traktatowe zobowiązanie i pomóc narodowo nastawionym Polakom w budowie ich własnego, traktatowo zagwarantowanego, niezależnego państwa, tym bardziej, że Rosjanie nie podejmowali żadnych starań w tym kierunku. Stało się jednak dokładnie odwrotnie. Anglo-Amerykanie zaczęli kawałek po kawałku wyprzedawać polskie interesy Rosjanom (por. zwłaszcza walkę Mikołajczyka w Moskwie i Londynie).

Anglo-Amerykanie byli i są zainteresowani wyłącznie realizacją własnych interesów, a nie potrzebami narodu polskiego. Z tego powodu próbowali dawno już sprzedany Sowietom naród polski trzymać w nieświadomości tak długo jak to możliwe, ponieważ pomoc, jaką otrzymują od polskiego wywiadu i polskich sił we Francji [1 Dywizja Pancerna generała Stanisława Maczka, zwycięstwo pod Falaise, wyzwolenie Gandawy, Bredy – przyp. autora] i Włoszech [II Korpus Polski generała Władysława Andersa, zdobycie Monte Cassino, wyzwolenie Ancony, Bolonii], jest warta więcej niż przekazywane im pieniądze i zaopatrzenie.


Trudno jest w jednym artykule przedstawić cały raport generała majora Reinharda Gehlena w szczególności dlatego, że liczy on z załącznikami ponad dwieście stron.

Z jednej strony zaskakuje szczegółowość wiedzy, jaką na temat polskiego podziemia miał niemiecki wywiad wojskowy, a z drugiej strony widać również spore obszary niewiedzy, wynikające jak się wydaje z braku dzielenia się informacjami przez różne niemieckie służby. Przykładowo: wywiad wojskowy w ogóle nie wiedział o aresztowaniu przez Gestapo i przetrzymywaniu w niewoli, a następnie zamordowaniu w niemieckim obozie koncentracyjnym Sachsenhausen pierwszego dowódcy Armii Krajowej generała Stefana Roweckiego, pseudonim „Grot”.

Wynikająca z raportu wiedza szefa Wywiadu Wojskowego Wschód na temat Polski, polskiego państwa podziemnego i polskich spraw na arenie międzynarodowej była naprawdę imponująca. W załącznikach raportu znajduje się m.in. sporządzona w marcu 1945 roku mapa Polski, w granicach jakie obowiązują w dniu dzisiejszym.

Jestem zdania, że dla dobra Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, tajny raport generała majora Reinharda Gehlena na temat polskiego ruchu oporu, powinien stanowić lekturę obowiązkową na uczelniach kształcących polskich dyplomatów, wojskowych oraz polityków.

Mając dzisiaj wiedzę w zakresie praktyki funkcjonowania Unii Europejskiej, historii budowy gazociągu Nord Stream 1 i 2, czy też przebiegu i zakończenia wojny w Afganistanie, polscy politycy powinni porzucić naiwną wiarę w bezinteresownych i moralnie sprawiedliwych sojuszników, na rzecz realnej oceny maksymalnych korzyści możliwych do uzyskania w danym momencie dla Polski. Najlepszą gwarancją bezpieczeństwa Polski jest przekonanie, że jeżeli sami sobie nie pomożemy, to nikt nam nie pomoże i świadome przygotowania do teoretycznie możliwych scenariuszy.




Źródła/Bibliografia:

  1. Polskie podziemie w oczach wroga. Tajny raport dowódcy niemieckiego wywiadu gen. Reinharda Gehlena. Opracowanie: Jan Rydel, Andrzej Leon Sowa,
  2. Reinhard Gehlen, Der Dienst (Służba), Sensacyjne wspomnienia szefa wywiadu,
  3. Wikipedia.

Rabunek polskich dzieci
Waldemar Biniecki

Niemiecki, nazistowski plan uprowadzania i germanizowania dzieci, uznanych przez pseudonaukowe założenia niemieckiej eugeniki za „wartościowe rasowo”, realizowany był praktycznie w sposób zinstytucjonalizowany na okupowanych w czasie II wojny światowej przez III Rzeszę terytoriach Polski, ZSRR, Czech oraz innych krajów. Historycy oceniają jednak, że proces ten największe nasilenie przyjął właśnie w okupowanej Polsce.

Czytaj dalej...