Paweł Zyzak (ur. 1984 w Żywcu) to — według Wikipedii — polski historyk, amerykanista, analityk rządowy, publicysta, przedsiębiorca, autor m.in. biografii Lecha Wałęsy pt. "Lech Wałęsa – idea i historia" (2009), konsul generalny RP w Chicago (od września 2022 r.). Ukończył studia historyczne (specjalizacje archiwistyczna i nauczycielska) na Uniwersytecie Jagiellońskim (w 2008 r.). Absolwent IESE Business School.
W 2010 odbył czteromiesięczny staż naukowy w Institute of World Politics w Waszyngtonie, w latach 2013–2014 studiował na Uniwersytecie Wiedeńskim. Stypendysta The Albert Shanker Institute w Waszyngtonie, Institute for Democracy in Eastern Europe i Polish & Slavic FCU. Uczestnik Harvard Project on Cold War Studies na Uniwersytecie Harvarda.
W 2015 ukończył studia doktoranckie na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, rok później zaś obronił tamże napisaną pod kierunkiem Tomasza Schramma pracę doktorską „Dzieje współpracy amerykańskich i polskich związkowców, 1918–1989”.
Rozgłos Pawłowi Zyzakowi przyniosła oparta na jego pracy magisterskiej, licząca 626 stron, książka na temat Lecha Wałęsy „Lech Wałęsa – idea i historia”, wydana w marcu 2009 przez wydawnictwo Arcana. Za książkę tą otrzymał w 2010 r. Nagrodę Literacką im. Józefa Mackiewicza. W tym samym roku został również laureatem Nagrody im. Jacka Maziarskiego.
Publikował artykuły na stronie Niezalezna.pl. Publikuje w dwumiesięczniku „Arcana”, „Gazecie Polskiej”, „Niezależnej Gazecie Polskiej”, „Nowym Państwie” i „Niezależna Gazeta Polska – Nowe Państwo”. Stały korespondent Radia Chicago z Polski i ekspert radia ds. amerykańskich. Stały felietonista „Kuriera Chicago” oraz kanadyjskiego „Gońca”. Redaktor naczelny portalu Historia i Dyplomacja.
W grudniu 2018 zaczął pracę jako członek Zespołu Organizacyjnego Centrum Analiz Strategicznych, po czym został powołany na stanowisko zastępcy dyrektora Departamentu Studiów Strategicznych w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w rządzie Mateusza Morawieckiego. Od września 2022 Konsul Generalny RP w Chicago.
Waldemar Biniecki: Jest Pan autorem wielu bardzo ciekawych publikacji na temat powstania III Rzeczpospolitej, roli ważnych osób z establishmentu amerykańskiego w powstawaniu polskiej państwowości. Mówi Pan o tym min. w wywiadzie „O zaginionych milionach USA dla »Solidarności«”. Dlaczego historia powstania III Rzeczpospolitej jest taka zagmatwana i jak to wytłumaczyć Amerykanom i Amerykanom polskiego pochodzenia?
Paweł Zyzak: Wydaje się nam zagmatwana, ponieważ okres przełomu lat 80-tych i 90-tych pozostaje wciąż „białą kartą”. Brakuje zarówno obszernych, jak i syntetycznych, źródłowych, naukowych lub popularnonaukowych opracowań dotyczących tego okresu. Brakuje historyków, którzy specjalizowaliby się w tym obszarze w sposób holistyczny, czyli nie ograniczając do jednego typu źródeł. We wspomnianej przez Pana publikacji spróbowałem w sposób holistyczny właśnie, sięgając zarówno do polskich, jak i amerykańskich dokumentów i wszystkich innych rodzajów źródeł, opowiedzieć rzadko opisywaną rolę pomocy zachodniej, w tym pieniędzy, w powstaniu określonych warunków i okoliczności, w jakich z kolei dokonywała się tzw. transformacja ustrojowa i w jakich zawiązywano porozumienia wewnątrz opozycji w Polsce, między opozycją a reżimem komunistycznym, wreszcie między Zachodem – decydująca była tu rola USA – a szeroko pojętą „stroną polską”.
WB: Przez ostatnie 100 lat Polonia amerykańska bezkrytycznie i bezwarunkowo wspiera naród i państwo polskie. Wysłała ponad 22.000 ochotników do Błękitnej Armii. Wspierała Polskę przez Organization of the American Relief Effort in Poland (1919-1923), która przekazała do Polski 250 milionów dolarów. Polonia amerykańska po zdradzie jałtańskiej reprezentując z rządem londyńskim polską rację stanu i polskie interesy przyjęła 150.000 Polaków (Displaced Persons Program). Po II wojnie światowej UNRRA, kolejna organizacja pomocowa ofiarowała Polsce 453 milionów dolarów i jest wiele, wiele innych przykładów. Była rozbijana przez KGB, UB, SB i inne trzy literowe organizacje. Teraz sama potrzebuje wsparcia. Czy politycy w Warszawie zdają sobie z tego sprawę?
PZ: Sądzę, że władze polskie są świadome zarówno potencjału, jaki drzemie w Polonii i środowiskach polonijnych, jednocześnie próbują za pomocą dostępnych narzędzi wspierać jej aktywność na różnych polach. Od 2015 r. obowiązuje nawet rządowy Program współpracy z Polonią i Polakami za granicą, który zawiera bardzo ambitne cele wpisujące się w pańskie oczekiwania. Rzecz ostatecznie sprowadza się do praktycznej realizacji, a ta potrzebuje m. in. koordynacji działań całego szeregu różnych instytucji w Polsce i — jednak — czasu. Nawet idealnie spójna polityka polonijna przyniosłaby owoce dopiero co najmniej za dekadę, a my, jak Pan słusznie zauważył, mierzymy się dodatkowo ze skutkami półwiecznej działalności państwa komunistycznego wśród Polskiej Diaspory i braku suwerennej dyplomacji na terytorium USA. Mogę odpowiadać za siebie, za swój obszar działalności. W czasie urzędowania w Chicago zrobię, ile tylko mocy, by podnieść znaczenie Polonii zarówno w oczach polskich, jak i amerykańskich polityków.
WB: Sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (KPRM) Jan Dziedziczak stara się zachęcić Polonię do podjęcia nieco bardziej aktywnego działania wokół trzech obszarów działalności. Przekaz ten był obecny w wystąpieniu Ministra na Światowym Kongresie „Kraj – Emigracja” a potem w podobnym tonie, Pan Minister opublikował artykuł w „Chicago Tribune”, aby potem powtórzyć go po polsku w miesięczniku „Wszystko co Najważniejsze”. Miejmy nadzieję, że artykuł trafi też do prasy polonijnej. Minister w swoim artykule, wyjaśnia na czym polega rola Polonii i określa trzy podstawowe zadania dla Polonii: „Dbanie o dobro Polski, budowanie propolskiego lobbingu i przekazywanie polskości następnym pokoleniom”. Polonia, aby zrealizować zadania, o których mówi minister w swoich artykułach, musi jednak posiadać określone narzędzia. Media, fundacje i think-tanki. Profesjonalne szkolenia w języku angielskim. Mamy ludzi, którzy zajmują się tym profesjonalnie na amerykańskich uniwersytetach. Czy mógłby się Pan do tego odnieść? Jaki plan dla Polonii w Midweście ma nowy Konsul Generalny w Chicago?
PZ: Właśnie wśród moich priorytetów jest praca z anglojęzyczną częścią Polonii, przede wszystkim z młodzieżą szkolną i uniwersytecką, w tym z polonijnymi klubami studenckimi. Swą wizję przedstawiłem podczas wystąpienia przed sejmową Komisją ds. Łączności z Polonią i Polakami za Granicą. Ponad 90% naszych rodaków w USA posługuje się wyłącznie angielskim. Przed nami dużo pracy, by tę społeczność na nowo odkryć, zachęcić do działania i wesprzeć wszelkimi narzędziami, którymi z kolei placówka pośrednio dysponuje. Chcę także, aby Konsulat Generalny był miejscem spotkań i platformą konstruktywnej pracy dla różnych środowisk polonijnych, niezależnie od profilu organizacji, grupy wiekowej, czy miejsca zamieszkania. Okręg konsularny to dziesięć stanów. Nie zamierzam ograniczać się do jednego miasta.
WB: Na świecie żyje aż 20 milionów osób, które są dumne z polskiego pochodzenia. Te wszystkie osoby to olbrzymi potencjał, który trzeba połączyć, aby służył w świecie jako ambasadorowie i pomagał tworzyć nowoczesny wizerunek Polski, polskiej kultury, nauki i sztuki. Czas, aby ten przekaz dotarł do polskich elit. Potencjał ten, może nie tylko pomóc wspierać strategicznie polskie interesy, ale również pomóc zmieniać wizerunek Polski. W Polsce powstały setki diagnoz na ten temat. Odbyły się liczne konferencje. Podstawowym narzędziem komunikowania się z Polonią są media polonijne. Stan ich tutaj w Midweście nie jest zadawalający. Kurier Chicago, jako tradycyjna gazeta, zaprzestał swojej działalności. Gwiazda Polarna i Dziennik Związkowy zdecydowanie zwolniły, a powstały 2 lata temu dwujęzyczny Kuryer Polski ciągle łapie zasięgi. Polonijne media w Midweście przechodzą ostry kryzys. Jak Pan zmierza tę sytuację zmienić i pomóc polonijnym mediom?
PZ: Konsul Generalny nie posiada narzędzi, by w pojedynkę ratować media polonijne przed upadkiem. Wszak o ich losie decydują prawa rynku, liczba czytelników i postęp technologiczny. Media polonijne muszą mierzyć się dzielnie z kryzysami, jakie napotykają. Jako konsulat możemy wspierać redakcje w ramach projektów merytorycznych lub np. rozwój stron internetowych. Media mogą ubiegać się o większe środki w MSZ w ramach środków infrastrukturalnych lub naturalnie w KPRM w departamencie wspomnianego ministra Dziedziczaka. Jeśli macie Państwo zapytania, jak to czynić, poinstruujemy, jeśli będzie taki wymóg, zaopiniujemy.
WB: Oglądałem kilka dni temu relację z Forum Polonijnego z Karpacza. Większość panelistów stanowiły osoby z Polski, które nigdy nie mieszkały za granicą. Nie widziałem nikogo ze Stanów Zjednoczonych. Przez ostatnie kilka lat można odnieść wrażenie, że Polonia najlepiej rozwija się w Polsce. Tam powstają projekty, które nie są konsultowane z nikim ze Stanów Zjednoczonych, gdzie przecież mieszka największa około 10 milionowa grupa Polonii amerykańskiej. Za pieniądze polskiego podatnika powstają nowe organizacje, które mają „pomagać Polonii”. Nam jest potrzebna pomoc tutaj na miejscu, przy współpracy z osobami, które nas znają i mają z nami kontakt. Powinni to być lokalni polscy dyplomaci, którzy bezpośrednio z nami współpracują i znają nasze potrzeby. Tak wygląda współpraca w większości krajów, które posiadają swoje diaspory w USA. Jaka jest Pana opinia na ten temat?
PZ: Te najlepiej zorganizowane diaspory radzą sobie bez pośrednictwa miejscowych dyplomatów lub we współpracy. Ale nie zamierzam się oglądać w tym względzie na inne diaspory. Jestem do Państwa dyspozycji. Informujcie mnie Państwo, jako Polonia, zapytujcie mnie, korzystajcie z mojej obecności, bo jestem tutaj, nawet jeśli nie macie polskiego obywatelstwa, dla Was. Choć wolałbym, żeby ten nieładny trend, wygasania polskich paszportów wśród Polonii odwrócił się. Nawet jeśli nasz rodak miał dopiero dziadka z polskim obywatelstwem, może nawet w nieco ponad rok otrzymać polski dokument tożsamości. Jeśli mu się spieszy – Kartę Polaka.
WB: Dziękujemy za ciekawą rozmowę. Zapraszamy do Wisconsin.
PZ: Dziękuję za zaproszenie. Zobaczymy się niebawem.