Laureatami tegorocznej, jedenastej edycji Nagrody im. Macieja Płażyńskiego dla dziennikarzy i mediów służących Polonii zostali dziennikarze i redakcje z Izraela, Polski, Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Jury wybrało zwycięzców spośród 80 zgłoszeń.
W kategorii dziennikarz medium polonijnego laureatem jest Waldemar Biniecki. Jury nagrodziło go za cykl dwujęzycznych publikacji w Kuryerze Polskim, dzięki którym polski punkt widzenia dociera do odbiorców nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale na całym świecie. [Press Club Polska]
Ostatnie badania przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych przez dra Dominika Sterculę, profesora nauk politycznych na Uniwersytecie Stanowym w Kolorado, pt. „Polish Americans Today” (Amerykańscy Polacy dzisiaj) wyraźnie pokazują, że liczba polskich Amerykanów ciągle oscyluje lekko poniżej 9 milionów (8 969 530), co stanowi ok. 3% całej populacji Stanów Zjednoczonych, dokładnie 2,7%, ale najważniejsza informacja mówi, że 95% amerykańskich Polaków urodziło się w Stanach Zjednoczonych. Z roku na rok widać jednak postępującą asymilację tej ogromnej grupy etnicznej w USA, czyli stopniowe wynaradawianie się tej grupy.
Co to oznacza? Moim zdaniem, oznacza to, że obecni liderzy Polonii amerykańskiej tak, jak i politycy z Polski, nie mają dla tej licznej populacji żadnej oferty. Wiodące organizacje polonijne komunikują się tylko ze swoimi członkami, nie adresując absolutnie nic do całej polskiej diaspory w USA, ani także do globalnej polskiej diaspory na świecie, czy Polaków w Polsce. Brak jest wizji komunikacji. Sprawia to, że 9 milionów Amerykańskich Polaków nie ma skąd czerpać informacji – a w rezultacie, wiedzy – o polskiej tożsamości, Polonii i Polsce. Nie ma takiej polityki ani wizji jak do nich dotrzeć i co im zaproponować.
Wiara w system mailowy i newslettery (które docierają tylko do wąskiej grupy tej diaspory) wyparła polonijne media, które przestały mieć dla polonijnych liderów jakiekolwiek znaczenie. Bowiem liderzy organizacji nie mogą kontrolować wolnych mediów. Media ciągle grupują elity polonijne, które oficjalni liderzy Polonii traktują jako konkurencję polityczną.
Jeszcze przed II wojną światową w USA było ok. 250 dziennikarzy w doskonale prosperujących polonijnych gazetach. Szczytowy okres rozwoju prasy polonijnej w USA przypadł na lata 1925–36, kiedy to ukazywało się jednocześnie ok. 170 czasopism (w tym 15 dzienników) o łącznym nakładzie ok. 1,2 mln egzemplarzy. Do pierwszej generacji czasopism, które zyskały największą popularność, należały m.in., oprócz „Kuriera Polskiego”, „Gazeta Polska” i „Ameryka Echo”. Prasa polonijna w USA wyróżnia się trwałością — ponad 85 lat ukazują się m.in. „Dziennik Polski” (Detroit, od 1904), „Dziennik Związkowy” (Chicago, od 1908) i „Gwiazda Polarna” (Stevens Point, od 1908).
Po drugiej wojnie światowej, rządy komunistyczne zwalczały polonijne media w Ameryce, bo te podtrzymywały polską tożsamość narodową, Polski suwerennej i niepodległej. Stopniowo rozpoczął się upadek prasy polonijnej i asymilacja polonijnych dziennikarzy w amerykański system medialny.
Sytuacja nie uległa zmianie po 1989 roku, gdzie amerykańska Polonia zaczęła korzystać z polskich mediów, a rozwój Internetu dokonał ostatecznych spustoszeń. Polonia amerykańska dała się uwieść toczącej się w Polsce wojnie polsko-polskiej, co doprowadziło do jej polaryzacji i spadku jej znaczenia w amerykańskim świecie.
Dziś, po pandemii, kondycja polskich mediów w USA jest wręcz agonalna. Nikt już nie myśli o Polonii jako znaczącej mocy w systemie amerykańskim. Padają znane tytuły w Chicago, a nawet w Nowym Yorku. Mało kto kupuje publikacje szeroko znane jeszcze 10 lat temu.
Błąd dzisiejszych mediów polega na tym, że próbują one naśladować media amerykańskie, donosząc o lokalnych wydarzeniach, uciekając od polityki, uważając ją za zgubną dla rozwoju polskiej diaspory, a rzeczywistość jest raczej odwrotna. Tylko zaangażowanie w polską i amerykańską politykę może obudzić Polonię z chocholego snu.
Badania Sterculi pokazują także głęboką wiarę niektórych kręgów polonijnych w teorie spiskowe. Nikt nie studiuje przykładów innych grup etnicznych, które budują swoje pozycje w oparciu o swoich polityków oraz etniczne media. Wśród polonijnych liderów rozpowszechniona jest zasada, że zajmujemy się tylko promocją polskiej kultury, a wręcz nie wolno nam zajmować się polityką.
To dlatego, w ekipie Trumpa nie było Amerykanów polskiego pochodzenia i nie ma ich też w ekipie Bidena. Elity polonijne zaś stronią od wszelkich dziwaków i „prawdziwych patriotów”.
Tematów do polonijnych mediów nie dostarcza polska dyplomacja, która stara się raczej stronić od ludzi mediów, bo zbyt bliskie relacje polskich dyplomatów z polonijnymi dziennikarzami mogłyby im zaszkodzić. Nawet dyplomacja sanacyjna, mimo to, że nie miała dobrych relacji z ówczesną Polonią, zasypywała wręcz ówczesne media informacjami na temat tamtejszych wydarzeń politycznych i gospodarczych.
Doświadczenia Kuryera Polskiego, który reaktywował ideę pierwszej, stałej gazety pod tym samym tytułem, w walce o polskie interesy w USA napawają umiarkowanym optymizmem.
Kuryer Polski jest dwujęzycznym portalem internetowym, który ma ambitny plan dotarcia do owych 9 milionów polskich Amerykanów w języku angielskim. Przetrwaliśmy pierwszy rok na rynku amerykańskim ciągnąc w górę poziom publikacji, jasno określając standardy i zabiegając o udział ekspertów, którzy piszą dla nas. Przyjęliśmy zasadę, że nie angażujemy się ani po stronie Demokratów, ani Republikanów, ani PiSu, ani PO, ani anty-szczepionkowców, ani różowych, ani zielonych, ani kosmitów, ani wszelkich innych.
Interesuje nas rola i znaczenie polskiej diaspory i budowanie jej pozycji w USA, w Polsce, i na świecie. Nasze teksty lądują w amerykańskim Internecie jako teksty źródłowe dla wielu aspektów, które poruszamy.
Największymi problemami z jakimi się borykamy to brak finansów na promocję, tłumaczenia i sprzęt. Wszyscy jesteśmy woluntariuszami, co powoduje nieco powolne działanie. Co prawda zdobywamy małe rządowe granty z Polski, ale nie jesteśmy ulubieńcami rządu, dlatego finansowanie z Warszawy jest raczej symboliczne i podlega na sformalizowanej, biurokratycznej tresurze, gdzie łatwo po drodze można stracić niezależność. To oczywiście oddzielny temat.
Tematy polonijne w Polsce zostały skutecznie zabetonowane, tak jak inne debaty na temat rozwoju Polski. Jeśli się nie należy do któregoś z politycznych klanów, to możliwości zabrania głosu są bardzo minimalne. W Polsce za to, jak grzyby po deszczu, wyrastają instytucje „zajmujące się Polonią”. Wszyscy stają się nagle ekspertami od Polonii, choć nigdy nawet nie mieszkali miesiąca poza Ojczyzną. To oni stają się beneficjentami warszawskich grantów i to oni dominują w wymyślaniu tego co Polonia powinna robić.
Takie same działania były podejmowane przez rządy sanacji i źle to się skończyło. Relacje pomiędzy Polonią amerykańską a sanacyjnym rządem RP były raczej szorstkie. A wszystko polega na nieomylnym przeświadczeniu, że w Warszawie wszyscy wszystko wiedzą lepiej. Tak, jak mówi Jacek Bartosiak w swoim apelu do decydentów:
Czas na zmiany w państwie polskim. Apelujemy do decydentów o zmiany jakości państwa polskiego. Nie będzie można działać jak przez ostatnie 30 lat. To będą czasy dużo bardziej wymagające.
Warto więc poważnie traktować wszystkie polonijne media w strategicznie ważnych dla Polski krajach. Zainwestować w polskich dziennikarzy mieszkających za granicą, zainwestować w dwujęzyczność tych mediów. Czas na profesjonalne potraktowanie tych mediów jako istotną wartość dodaną, a nie balast jakim trzeba się „zajmować” w Warszawie. Dwujęzyczność mediów polonijnych i powiązanie ich w gęstą sieć pracujących dla polskiej racji stanu struktury medialnej powinno stać się modelem rozwojowym, docierającym — w ojczystym języku — do tych, którzy się nim posługują, a także do tych — w języku kraju zamieszkania — którzy pragną czerpać wiedzę o Polsce i Polonii. Jednak łączenie się Polaków, aby odnieść zbiorowy sukces, wymaga ponadpartyjnej wizji, której ciągle Polsce brakuje.
Dlatego reaktywowaliśmy Kuryer Polski i sami tworzymy platformę łączenia potencjałów, a nasze artykuły trafiają w języku angielskim i polskim w globalną przestrzeń medialną. Planujemy stworzyć w Kuryerze Polskim miejsce dla polskiego biznesu i dlatego szukamy wizjonerów, którzy wsparliby nasz portal w tym zamiarze. Przykładem takiego wizjonera w Stanach Zjednoczonych, o którym pisaliśmy w Kuryerze Polskim jako o jednym z najbardziej znanych fachowców w zakresie „connectivity” (łączenia potencjałów) jest na przykład Parag Khanna i to od niego powinniśmy się uczyć.
Na końcu chciałbym serdecznie podziękować kapitule Nagrody im. Macieja Płażyńskiego dla dziennikarzy i mediów służących Polonii, za przyznanie mi, a jednocześnie Kuryerowi Polskiemu z Milwaukee, tej prestiżowej nagrody. Krzysztofowi Gajdzie ze Stowarzyszenia Polaków w Teksasie, a także autorowi Kuryera Polskiego, za zgłoszenie mojej nominacji do konkursu. Teresie Sygnarek, prezesce Światowego Stowarzyszenia Mediów Polonijnych, za zgłoszenie nominacji Kuryera Polskiego, oraz wszystkim autorom Kuryera — profesorom, adwokatom, redaktorom i innym profesjonalistom — za teksty na najwyższym światowym poziomie. Bez Was nie byłoby Kuryera.
Nasze medium zostało zauważone i jego gwiazda błyszczy jasno w anglojęzycznym Internecie. Dziękujemy i zapraszamy na nasze łamy: www.kuryerpolski.us. „