Św. Jane de Chantal przed św. Franciszkiem Salezym (1567-1622), biskupem Genewy w czasie reformacji.
Ale powiedz mi, co robisz w tym wielkim Paryżu pośród tylu zaszczytów i światowych luksusów? O! Błagam cię, drogie dziecko, strzeż się czujnie z każdej strony, aby nie ogarnęła Cię nadmierna miłość do tych rzeczy. Mój Boże, jak ja ich wszystkich nienawidzę! Czy nie mam racji, najdroższy bratanku, skoro nie pozostawiają czasu na refleksję ani pragnienia wiecznych dóbr? Wszystko jest poświęcone dla psujących się przyjemności. Na miłość boską, strzeżcie się ich. Chciałbym, abyś bardzo uważnie chronił swoją kochaną duszę tak, aby bez względu na to, jak obficie posiadasz doczesne rzeczy, one nigdy tobą nie zawładnęły. Wznieście się szybko i święcie ponad wszystkich.
Św. Jane Frances de Chantal - list do siostrzeńca, datowany: Dijon, 8 czerwca 1622 r.
Do napisania tego krótkiego eseju zainspirowała mnie uwaga, w której dostrzegłem, że jeden z naszych amerykańskich luminarzy politycznych, ubiegający się o jeden z najwyższych urzędów w kraju, nienawidzi katolików. Mój przyjaciel powiedział, że katolicy nienawidzą sami siebie. Jest to oczywista nieprawda. –Odrzekłem. Przyjaciel wówczas przyznał, że miał na myśli polskich katolików. To skłoniło mnie do napisania kilku słów wyjaśniających moje poglądy na temat rzymskiego katolicyzmu. Powinienem tutaj stwierdzić, że w dzisiejszych czasach łatwo jest uzyskać wiele politycznego zainteresowania, pokazując nienawiść lub urazę do katolicyzmu, a tylko niewielu polityków odważy się stawać w obronie nauczania lub kultury Kościoła rzymskokatolickiego.
Jestem katolikiem, praktykującym katolikiem i nie nienawidzę siebie, przeciwnie, kocham swoją wiarę. Myślę, że katolicyzm jest piękny. To dzieła sztuki kulturowej, system łączący filozofię, teologię, mitologię, inspirującysztukę, muzykę architekturę i ostatecznie osadzony w starożytnych tradycjach historii.Każdy katolik, który dobrze zna swoją wierę, poswiecił czas na jej przestudiowanie, zwłaszcza na to, czego ona naprawdę uczy, nie może nienawidzieć siebie, ale powinien czerpać z niej miłość i inspirację. Niestety..Spotkałem wielu ludzi, którzy nienawidzą katolików i nienawidzą katolicyzmu. zazwyczaj sa też antyhistoryczni i bardzo często odrzucaja główne założenia moralne katolicyzmu. Osobiście doświadczyłem uprzedzeń i to uprzedzeń skierowanych przeciwko mnie w związku z wyrażaniem i obroną rzymskiego katolicyzmu lub jego nauk. Za każdym razem, gdy próbuję wyjaśnić punkt widzenia Kościoła, pojawia się prawdziwa nienawiść i nikczemna złość. Doświadczenie to jest bardzo niepokojące.
Polska jest ostatnim bastionem europejskiego narodowego katolicyzmu. Kiedyś było wiele innych narodów, które miały silną tożsamość katolicką. Rewolucja francuska (5 maja 1789 - 9 listopada 1799) począwszy od XVIII wieku, systematycznie niszczyła francuską tożsamość katolicką. Niemcy mają swoją narodową tożsamość protestancką, będącą fundamentem kontynentalnego protestantyzmu od czasów Marcina Lutra (1483-1546). Hiszpański katolicyzm otrzymał niemal śmiertelny cios podczas hiszpańskiej wojny domowej (17 lipca 1936 - 1 kwietnia 1939) na początku XX wieku.Generał Franco (1892-1975) próbował politycznie ratować Hiszpanię, ale jest postacią problematyczną dla wiary, a komuniści wyrządzili zdumiewające szkody hiszpańskiemu katolicyzmowi. Część tożsamości katolickiej pozostaje w świecie iberoamerykańskim, ale jest tam dużo bardziej prymitywna, gdyż nie ma takiej głębi jak w Hiszpanii. Włochy nie podniosły się z „kwestii rzymskiej” (Questione romana, 1849–1929) XIX i XX wieku i mogą się nie odrodzić jeszcze przez długi czas. Papieże Jan XXIII (1881-1963) i Paweł VI (1897-1978) podczas Soboru Watykańskiego II (11 października 1962 - 8 grudnia 1965) próbowali naprawić szkody wyrządzone włoskiej tożsamości katolickiej przez Rewolucję Francuską, a później przez Garibaldiego (1807-1882), ale podobnie jak w Hiszpanii,ich próby okazały się mało skuteczne, ponieważ dotyczyły też postaci Mussoliniego (1883-1945) z początku XX wieku, który był słabym przywódcą (podczas gdy Franco był silny) i stanowił problem dla wiary. Irlandia przez długi czas była kamieniem węgielnym celtyckiego katolicyzmu, ale ten kamień skruszył się w XXI wieku, gdy zachodnie ruchy „postępowe” przeniknęły do kultury irlandzkiej z Ameryki. Jeszcze w latach osiemdziesiątych niemiecki pisarz, laureat Nagrody Nobla, Heinrich Böll (1917-1985), który był katolikiem, pisał, że tylko dwa narody katolickie pozostają wierne swojej katolickiej tożsamości - Polska i Irlandia. Przypisywał to lojalności kapłaństwa wobec ludu. Tak więc teraz pozostaje tylko Polska, która jest ostatnim europejskim narodem o katolickiej tożsamości, kulturze katolickiej, katolickim etosie i wrażliwości. Gdyby kościół rzymskokatolicki stracił Polskę , najprawdopodobniej straciłby Europę.
Jan Paweł II (1920-2005) i Benedykt XVI (ur. 1927), opierając się na założeniach Soboru Watykańskiego II, zauważyli, że w niektórych obszarach Europy proces dechrystianizacji ma głębokie korzenie. Dechrystianizacja została wymyślona przez rewolucję francuską i znalazła wyraz w działaniach Josepha Fouché (1759-1820) i Jean-Marie Collot d'Herbois (1749-1796). Obaj zarządzili egzekucję zakonnic i księży. Dechrystianizacja jest bardzo widoczna w neo-pogańskich działaniach Maksymiliena Robespierre'a (1758-1794), który, aby zastapić katolicyzm, tworzył zupełnie nową religię opartą na rozumie. Napoleon (1769–1821) i papież Pius VII (1742–1823) próbowali naprawić szkody konkordatem z 1801 r., ale podobnie jak w dzisiejszych czasach, były to politycznie skażone rozwiązania i samym problemem był też Napoleon.
Kościół w pewnym sensie przygotowuje nas na utratę Europy. Kardynał Robert Sarah (ur. 1945) i papież Franciszek (ur. 1936) mówią nam, że możemy stracić Europę, że zniszczenia dechrystianizacji zapoczątkowane przez rewolucję francuską, podsycane przez wiek oświecenia, a później przez potworne ideologie faszyzm, socjalizm, nazizm i komunizm (każda z tych ideologii zapisała na swoim koncie masowe mordy i prześladowania chrześcijan tylko z powodu ich wiary - in odium fidei - czyli nienawiści do wiary) i może nie być możliwe naprawienie tych szkód. Nowoczesność obaliła niegdyś święty etos chrześcijański. Zrozumienie katolickie toczy wojnę z siłami relatywizmu etycznego i scjentyzmu, które wraz z rozluźnieniem obyczajów społecznych i kwestionowaniem ludzkich instytucji i tradycji z epoki brązu doprowadziły do intelektualnego zamętu, w wyniku którego ewangelizacja bez oskarżenia o mowę nienawiści, stronniczość, bigoterię, czy uprzedzenia jest prawie niemożliwa. Sama idea grzechu została odrzucona przez współczesnych postępowców, normalność i idee prawa naturalnego w rozumieniu Tomasza z Akwinu (1225-1274) lub Tomasza Hobbsa (1588- 1679) są również odrzucane, studiowanie filozofii jest w fazie swobodnego upadku, więc utrata Europy dla Kościoła jest tak naprawdę tylko jednym z symptomów katastrofalnego upadku europejskiej cywilizacji i kultury, ukształtowanych przez chrześcijaństwo, a szczególnie katolicyzm ukształtowany przez Rzymian. Mamy skłonność do myślenia, że cywilizacja to budynki i technologia, nie zdając sobie sprawy, że cywilizacja wyraża się też właściwym stosunkiem człowieka do prawdy, człowieka do człowieka i człowieka do władzy. Przychodzą tu na myśl prace polskiego historyka i filozofa Feliksa Konecznego (1862-1949). Budynki i przemysł przetrwają ten upadek, ale wyłoni się nie Europa czy Zachód w naszym rozumieniu, ale inna cywilizacja, w której stosunki między człowiekiem a człowiekiem, człowiekiem wobec prawdy i człowiekiem wobec władzy nie są tylko różne, ale w wielu przypadkach przeciwne do całego naszego dziedzictwa.
Kardynał Robert Sarah, który pochodzi z Gwinei w Afryce i posługuje się językiem francuskim - powiedział wprost, że
„barbarzyńcy są w mieście” , nie poza bramami, ale w samym mieście na Zachodzie. Jako biskup mam obowiązek ostrzec Zachód: patrzcie, grożą wam płomienie barbarzyństwa! Kim są ci barbarzyńcy? Barbarzyńcy to ci, którzy nienawidzą natury ludzkiej. Barbarzyńcy to ci, którzy depczą świętość. Barbarzyńcy to ci, którzy gardzą życiem i nim manipulują, i dążą do „udoskonalenia człowieka”!
-- Robert Sarah, 25 maja 2019 - Paryska Konferencja Katolicka).
Sarah martwi się, że utrata Zachodu, a przez to Europy, cofnie chrześcijaństwo o tysiąc lat. Papież Franciszek pochodzi z Argentyny, ale jest Włochem z pochodzenia i fakt, że został papieżem, jest oznaką tego, co prawdopodobnie nadejdzie, jest to przeniesienie lub ponowne centrowanie katolicyzmu z dala od Rzymu, z dala od Europy. Kiedy Europa odejdzie, Kościół rzymskokatolicki, który jest już instytucją południowoamerykańską, azjatycką i afrykańską, przestanie być Kościołem europejskim lub zachodnim. To może być oczywiście plan Boga, być może Europejczycy i mieszkańcy Zachodu porzucili Kościół, ponieważ pozostawanie katolikiem jest zbyt bolesne. Bardzo często spotykam się na Mszy Świętej z Meksykanami, Nigeryjczykami, Filipińczykami, Wietnamczykami i uważam, że te narody są o wiele bardziej katolickie niż wielu Polaków, których znam. Jest dla mnie rzeczą oczywistą, że wrażliwość i etyka tamtych są o wiele bardziej katolickie od byłych narodów katolickich, takich jak Francja. Od czasu do czasu spotykam niektórych europejskich katolików, ale jeśli nie są Polakami i nie pochodzą z małego miasteczka lub wioski, to wszyscy są „światowi” i nie czują się komfortowo z rzymskokatolicką moralnością lub estetyką. Są albo w połowie protestantami (jeśli pozostała im jakaś wiara), albo w połowie agnostykami, a nawet w pełni ateistami lub „duchowo-new-age” i uważają moją wiarę za „zabawną”, „przestarzałą” lub gorzej, niektórzy mówią mi wprost, że katolicyzm jest czystym złem. Bardzo bolesne jest powiedzenie, że prawda, której Kościół nauczał od 2000 lat, jest obecnie postrzegana jako „zła”. Prawda oczywiście nie zmienia się zgodnie z modą, ale akceptacja prawdy zależy od mody i trendów, zwłaszcza politycznych i intelektualnych. Na szczytach każdej herezji mówienie prawdy może cię zabić. W rzeczywistości zwykle tak jest, dlatego Kościół ma tak wielu współczesnych męczenników.
Na weselu kuzyna, odbyłem wspaniałą rozmowę z niektórymi kapłanami koptyjsko-katolickimi (egipskimi / etiopskimi, prawosławnymi). Było ich około 12, wszyscy celebrowali wesele. Z wielkim zainteresowaniem obserwowałem religijny ślub koptyjski. Później zapytałem ich, dlaczego podczas wesela tyle razy mówili „Ojcze nasz, któryś jest w niebie”. (Powiedzieli to ponad 30 razy lub więcej.) Byli trochę zakłopotani tym pytaniem i zapytali mnie, ile razy ja sam to mówię podczas mszy świętej. Powiedziałem im „raz, ze wszystkimi”. Byli zszokowani.
Ależ Konradzie, to są właśnie słowa, których nauczył nas nasz Pan, słowa jak modlić się! Powinieneś to powtarzać co najmniej kilkanaście razy dziennie, a nie tylko raz w tygodniu na mszy !!!!
To uświadomiło mi, ile zła już przetoczyło się przez Zachód.