W dzisiejszym wywiadzie Kurier Polski gości Jana Dziedziczaka — Sekretarza Stanu, Pełnomocnika Rządu do spraw Polonii i Polaków za granicą.
Waldemar Biniecki: Serdecznie witamy Pana Ministra na łamach „Kuriera Polskiego” nowego, dwujęzycznego portalu (polsko-angielskiego) z historyczną siedzibą w Milwaukee, Wisconsin.
Panie Ministrze, ku zadowoleniu Polonii, Polski rząd przejął od Senatu RP wielki obowiązek opieki nad Polonią i Polakami za granicami. Pisałem na ten temat w „Tygodniku Solidarność” tuż po ostatnich wyborach parlamentarnych. Od 1989 roku Polonia oczekuje nie ministerstwa do spraw Polonii, ale sprawnego polityka w randze ministra, który w końcu ureguluje, skoordynuje i sprofesjonalizuje relacje Polonii z państwem polskim. Premier Morawiecki wykonał taki ruch. Jakie są Pańskie plany?
Jan Dziedziczak: Polonia przez ostatnie 30 lat była bardzo różnie traktowana przez rządzących w Polsce. Niestety bywały momenty, kiedy Polonia była traktowana jako petent czy jako kłopot Państwa Polskiego. My z tą polityką kończymy i chcemy partnerskich relacji z naszymi Rodakami za granicą, chcemy wspólnie działać dla Polski, bo każdy z nas niezależnie czy mieszkamy nad Wisłą czy poza granicami kraju, jest polskim patriotą. Dlatego Premier Mateusz Morawiecki zdecydował się na zmianę struktury polityki polonijnej w celu jej najskuteczniejszego działania. Jak pamiętamy, przez 25 lat po zmianach z 1990 roku (z drobnymi wyjątkami) organy odpowiedzialne za Polonię były bardzo różne i ich działalność nie była do końca skoordynowana (mówiąc eufemistycznie). Mieliśmy działalność MSZ, Ministerstwa Kultury, Ministerstwa Edukacji Narodowej w ramach opieki nad szkolnictwem wyższym, oczywiście były także działania Senatu, który sprawował moralną i finansową opiekę nad Rodakami. Natomiast premier Morawiecki, jako człowiek realizujący skoordynowaną politykę i jako człowiek, który wymaga skuteczności danej polityki dla Polski postanowił to zreformować i powołać w swojej kancelarii urząd Pełnomocnika ds. Polonii i Polaków za granicą. Stało się tak, żeby pokazać, jak polityka polonijna jest ważna zarówno dla niego, jak i dla polskiego rządu. Otrzymałem zaszczytną misję tworzenia tego urzędu i koordynowania polityki Państwa Polskiego, aby była ona przemyślana, żeby jedno działanie wynikało z drugiego. Chcemy politykę polonijną podnieść najwyżej w hierarchii, potraktować ją jako element całej polityki zagranicznej Polski. To jest przejaw wielkiego szacunku dla tego co Państwo robicie za granicą i oczekiwań co możecie jeszcze robić. Pamiętajcie, że nas w kraju jest 38 mln, a poza granicami jest 20 mln, a więc 1/3 naszej wspólnoty narodowej. Element polityki wobec diaspory jako polityki zagranicznej stosują wszystkie najpoważniejsze, najpotężniejsze kraje świata i Polska do nich dołącza.
Waldemar Biniecki: Pamiętamy boom gospodarczy w Irlandii, była to niewątpliwie zasługa diaspory irlandzkiej. Rząd Republiki Irlandzkiej, posiadający olbrzymią diasporę na całym świecie zachęcił swoją diasporę do współpracy ze starym krajem. Podstawowym narzędziem współpracy rządu z diasporą jest przejrzysty i transparentny program zatytułowany: „Global Irish – Ireland’s Diaspora Policy”. Wizja tego programu również wyrażona jest w prosty sposób: „Our vision is a vibrant, diverse global Irish community, connected to Ireland and to each other” (Naszą misją jest pełna energii, zróżnicowana globalna irlandzka społeczność połączona z Irlandią i samą sobą). Jest to chyba najlepiej wyrażona kwintesencja politycznej wizji, po co istnieje diaspora. Czy oprócz współpracy edukacyjnej, kulturalnej rząd polski ma plany i strategię jak współpracować ze swoja diasporą w aspekcie gospodarczym i politycznym?
Jan Dziedziczak: Oczywiście, że tak. Mamy przemyślane oczekiwania wobec naszych Rodaków za granicą. Wiemy co możemy razem robić. Obok działań na rzecz Polaków za granicą takich jak: repatriacja naszych Rodaków z dawnego Związku Sowieckiego, jak rozszerzenie Karty Polaka na cały świat i umożliwienie docelowo posiadaczom Karty Polaka zdobycia polskiego obywatelstwa, takich jak polonijne legitymacje szkolne, a więc projekt Prezydenta Andrzeja Dudy mający na celu podziękowania Państwa Polskiego skierowane do nauczycieli polonijnych, do rodziców dzieci polonijnych, w końcu do samych dzieci polonijnych za to, że pamiętają kim są i chcą swoją polskość rozwijać w szkołach polonijnych, nawet tych weekendowych. Legitymacje te za granicą mają status poważnego dokumentu, który można przedstawić jako załącznik do swojego CV - jest to dokument Państwa Polskiego z godłem. W kraju natomiast daje takie same przywileje dzieciom polonijnym uczącym się w szkołach polonijnych, jak dzieciom polskim uczącym się w Polsce, a więc zniżki na przejazdy autobusem, koleją, na wejścia do muzeów, parków narodowych czy teatrów. Jest to znaczące wsparcie Państwa Polskiego, obok oczywiście wsparcia finansowego. Jednak w ramach relacji partnerskich, nie tylko dbamy o Polonię, ale też mamy do Polonii partnerskie prośby. Tymi prośbami są:
Obrona dobrego imienia Polski. Każdy Polak za granicą powinien być ambasadorem polskości, mieć tą świadomość i działać nie tylko defensywnie, broniąc, kiedy Polska jest atakowana, kiedy słyszymy o „polskich obozach koncentracyjnych” czy rzekomym udziale Polaków w Holokauście czy rzekomych winach Polaków w czasie II wojny światowej. Również ofensywnie każdy z naszych Rodaków i jako organizacja i indywidualnie opowiadać w sposób pozytywny o Polsce, o jej atutach, o jej zaletach. I to jest coś o co prosimy naszych Rodaków – twórzcie skuteczne organizacje, które będą walczyć o dobre imię Polski i angażujcie się w to także indywidualnie.
Oprócz tego prosimy o tworzenie propolskiego lobbingu, wszędzie tam gdzie jesteście, aby inni się z naszymi Rodakami liczyli jako silną grupą, choćby grupą wyborców posiadających obywatelstwo kraju, w którym mieszkają.
Trzecia prośba jaką mamy to przekazanie polskości kolejnemu pokoleniu Polaków, a więc używanie języka polskiego, zwłaszcza w domu, w środowisku rodzinnym. Musimy bezwzględnie mówić po polsku, nawet jak jesteśmy w małżeństwie mieszanym, pilnujmy tego, aby dziecko korzystało z propozycji, które już są, tzn. : szkoła polska za granicą, harcerstwo, angażowanie się w polskie duszpasterstwo, to jest coś sprawi, że nasi milusińscy pozostaną Polakami za granicą. I to jest konkretna rzecz, którą możemy zrobić dla naszej Ojczyzny Polski.
Muszę tutaj powiedzieć, że w mojej pracy na rzecz Polaków za granicą spotkałem, przez 14 lat zaangażowania, tysiące lub nawet dziesiątki tysięcy osób. Wśród tych ludzi spotkałem także wiele młodych osób, które wyjechały z Polski będąc małymi dziećmi lub które nawet urodziły się poza granicami kraju. I nie spotkałem wśród tych rozmówców ani jednej osoby, która żałowałaby tego, że rodzice pilnowali nauki języka polskiego, że rodzice „zmuszali” dziecko do mówienia w języku polskim w domu, „zmuszali” do tego, aby w sobotę zamiast odpoczywać i korzystać z weekendu, dziecko uczyło się w szkole polskiej. Ani jeden dorosły człowiek nie żałował tych wyborów rodziców. Spotkałem natomiast wiele osób, które odkryły swoją polskość na późniejszym etapie swojego życia, a ich rodzice nie zadbali o naukę języka polskiego, przez co byli wykluczeni z wielu elementów polskiej kultury, historii, tradycji i kontaktów z polską rodziną. Ci ludzie byli nieszczęśliwi, mieli świadomość braku możliwości nadrobienia tych strat, bo dużo trudniej nauczyć się każdego języka obcego w życiu dorosłym niż będąc dzieckiem. Osoby te niejednokrotnie miały wręcz pretensje do swoich rodziców, że zaniedbali ten temat. Uczmy nasze dzieci, nasze wnuki polskiego. Pilnujmy tego, bo to jest bardzo istotne.
Waldemar Biniecki: Mamy w Stanach Zjednoczonych nową sytuację polityczną. Wygrał Joe Biden. Polonia amerykańska bardzo mocno zaangażowała się w kampanię Donalda Trumpa w 2016 i 2020 roku. Jednak brak przywództwa wśród Polonii amerykańskiej spowodował odwrót amerykańskich elit politycznych od Polonii. Doskonale wyjaśnia ten proces sam Joe Biden w jednym z wywiadów w New York Times. Jak odtworzyć propolski lobbing w Stanach Zjednoczonych? Jak obronić polskie kontrakty, Polskę i zaangażować Joe Bidena w koncepcję Trójmorza? Jaką strategię ma Pan w tej kwestii i jaką rolę w tym procesie powinna odegrać największa polska diaspora w Ameryce?
Jan Dziedziczak: Przy tej okazji pozwolę sobie poruszyć problem mniejszości ukraińskiej w Kanadzie. Przez wiele lat jako parlamentarzysta brałem udział w zgromadzeniu parlamentarnym NATO, czyli spotkaniu parlamentarzystów ze wszystkich krajów NATO, m.in. Stanów Zjednoczonych i Kanady. Wiadomo, że w ostatnich latach częstym tematem na tych posiedzeniach była sprawa bezpieczeństwa Ukrainy. Kiedy tylko był poruszany temat ukraiński, natychmiast wśród rozmówców w czasie posiedzenia plenarnego, można było zauważyć las rąk parlamentarzystów kanadyjskich, którzy jeden po drugim niezależnie od partii politycznej wypowiadali się, lobbując na rzecz interesów wolnej Ukrainy. Należy sobie zadać pytanie: jak to się stało, że mniejszość ukraińska jest tak silna, wpływowa lub skutecznie wpływająca na parlamentarzystów, media i zasoby w Kanadzie, a mniejszość polska, mniejsza w Kanadzie, ale też licząca 10 mln w Stanach, takich narzędzi nie ma? Nie ma nawet jednego polskiego senatora czy członka Izby Reprezentantów. Mamy zaledwie kilku liczących się polskich dziennikarzy. Co się stało? Co nie zagrało? Nie zwalałbym tutaj winy na relacje z Polską, dlatego, że używając tego pierwszego przykładu środowiska ukraińskiego w Kanadzie, środowisko to osiągnęło spektakularny sukces w okresie, kiedy nie tylko nie było współpracy z Ukrainą, ale w ogóle nie było Ukrainy na świecie. Mimo to, ta mniejszość potrafiła się zorganizować. Mniejszość polska miała sukcesy, miała kongresmenów jeszcze kilkadziesiąt lat temu, kiedy również nie było kontaktów z Polską, bo był PRL. Zmierzam do tego, że nie ma co się na Polskę oglądać. Musicie się Państwo sami zorganizować. Musicie sami zbudować silną, wpływową organizację, która będzie w stanie powiedzieć o sobie: reprezentuję dziesięciomilionową mniejszość polską, reprezentuję grupę 10 mln potencjalnych wyborców, którzy mogą się opowiedzieć za jednym lub drugim kandydatem w wyborach. To jest bardzo istotne, żebyśmy jako Polacy byli razem, żebyśmy stawiali wymagania naszym kandydatom, jako obywatele amerykańscy. Co dany kandydat ma do powiedzenia o Polsce? Co ma do powiedzenia o obecności wojsk amerykańskich na wschodzie Polski (sprawa strategiczna i najważniejsza dla Polski w najbliższych dziesięcioleciach). Co ma do powiedzenia na temat sankcji na Nord Stream 2? Co ma do powiedzenia, jeśli chodzi o pomniki znanych Polaków (św. Jana Pawła II, Kościuszki, Pułaskiego, Chopina, Kopernika czy Marii Skłodowskiej).
Są to tematy, na które stawiamy, jeśli chodzi o relacje polsko-amerykańskie, czujemy się odpowiedzialni, jako patrioci, gdziekolwiek byśmy nie mieszkali. Tu chodzi przede wszystkim o politykę symboliczną - pomniki, nazwy ulic, wystawy, patronów, możliwość nauki języka polskiego, możliwość kultywowania naszej kultury, wreszcie bezwzględnie egzekwowanie prawdy historycznej, a więc brak zgody na jakieś sugestie o rzekomym współudziale Polaków w Holokauście itp. Wymagajcie od waszych polityków, jesteście dziesięciomilionową grupą wyborców! Dlaczego z innymi mniejszościami politycy się liczą, a z mniejszością polską, nie? Zwłaszcza, jeśli chodzi o politykę federalną, jeśli chodzi o wybory prezydenckie, zwracam się tu do mieszkańców Pensylwanii, Michigan, Florydy, a więc tak zwanych swing states, gdzie różnice w wynikach wyborów były minimalne. Na pewno, choćby półmilionowa mniejszość polska w Pensylwanii może przesądzić o tym, kto wygra wybory w całym kraju. I tu jest ważne zadanie. Trzeba się zorganizować, mówię to stanowczo. My oczywiście będziemy Państwa wspierać. W tym roku jest chociażby w naszym konkursie dotacyjnym „Polonia i Polacy za granicą 2021” jest nowy, specjalny kierunek, obok tradycyjnych kierunków dotacji takich jak: edukacja, wydarzenia, w tym wydarzenia kulturalne, media polonijne, pomoc charytatywna dla Polaków na Wschodzie, w Ameryce Południowej, wsparcie dla organizacji polonijnych. W tym roku powstał zupełnie nowy kierunek: budowa dobrego imienia Polski przez organizacje polonijne. Chcemy nauczyć naszych Rodaków (oczywiście wiemy, że są już grupy zasłużone w tym temacie) jak być skutecznym w obronie dobrego imienia Polski, jak skutecznie walczyć o wizerunek Polski. Tutaj planujemy sympozja, case studies, planujemy wydanie podręczników, jak to skutecznie robić. Pamiętajcie, że Państwo Polskie za Was tego nie zrobi, to Wy musicie się zorganizować, tak jak organizowali się Wasi przodkowie. PRL im w tym nie pomagał, łagodnie mówiąc. Tak jak Ukraińcy zmobilizowali się w Kanadzie, mimo przeszkód. Zachęcam też do pilnowania tego, aby nie ulec syndromowi krokodyla tzn. wielka paszcza do mówienia i małe rączki do robienia.
Waldemar Biniecki: Niewątpliwą rolę w tej kwestii mogłyby odegrać polonijne media, pod warunkiem, że będą docierały ze swoim przekazem do Amerykanów w języku angielskim. W okresie przedwojennym w Stanach Zjednoczonych działało 250 dziennikarzy polonijnych, którzy byli bardzo przychylni polskiemu rządowi. Polskie poselstwa jednak z nimi pracowały, dostarczając im aktualne analizy i materiały. Tylko na moim przykładzie, nikt z polskich placówek dyplomatycznych się ze mną nie kontaktuje, choć jestem chyba jedynym polskim dziennikarzem, mieszkającym w USA i piszącym cotygodniowe felietony w „Tygodniku Solidarność.” A na emaile wysyłane do Ambasady nikt nie odpowiada. Dzisiaj sytuacja polskiej prasy w Stanach Zjednoczonych jest raczej opłakana. Podziały w prasie polonijnej przebiegają dokładnie według podziałów amerykańskich, do tego trzeba dodać wpływ nowej formacji prawicowej- Konfederacji. Większość liberalnych mediów unika polityki, a niektóre prawicowe media przyjmują pozycje nieprzychylne polityce w Warszawie. Media PiSu z kolei tworzą swój network komentatorów ignorując przekaz mediów polonijnych. Czy taki wizerunek mediów polskich w Ameryce Pana zadowala?
Jan Dziedziczak: Przede wszystkim najważniejsze jest integrowanie środowiska polskiego w Stanach Zjednoczonych. Szanujemy to, że czytelnik w Polsce może się dowiedzieć o działalności naszych Rodaków za granicą, ale kluczem jest to, żeby media integrowały Polaków w Stanach. My z jednej strony cieszymy się, że żyjemy w takich czasach, że bariery i odległości w mediach nie istnieją, tzn. z każdego miejsca w USA możemy wejść na szereg polskich portali i dowiedzieć się o sytuacji w Polsce, więc te wiadomości i argumenty są bez trudu do znalezienia. Natomiast na stronach państwowych i w publicystyce dziennikarskiej, mamy świadomość, że istotne jest stworzenie silnych mediów w języku angielskim, stąd nasze działania, o których już teraz mogę powiedzieć.
To znaczy istnieje już całodobowe Polskie Radio dla Zagranicy w języku angielskim, także radio w języku rosyjskim, niemieckim, rosyjskim, ukraińskim, białoruskim, a także sprofilowane polonijne. Na stronach Polskiego Radia dla Zagranicy (https://www.polskieradio.pl/395) istnieje przygotowany przez Polskie Radio portal The News. Istnieje wreszcie program Telewizji Polskiej w języku angielskim https://polandin.com/, są także liczne programy telewizyjne innych stacji, na przykład Poland Daily Telewizji Republika nadawany na Youtube. Warto z tych mediów korzystać i warto te media proponować tym, którzy interesują się Polską, nie tylko osobom angielskojęzycznym polskiego pochodzenia, ale także przyjaciołom Polski, osobom zainteresowanym sprawami polskimi. Mogę z czystym sumieniem zaproponować te programy. Mogę też Państwu zdradzić, że trwają prace nad stworzeniem profesjonalnego kanału TVP World (na miejsce wspomnianego Poland in), który będzie satelitarnie nadawany na cały świat. Będzie informował o wydarzeniach w Polsce, a także o wydarzeniach Europy Środkowej, a także wydarzeniach ze świata z polskiej perspektywy. Będzie można odbierać ten kanał za darmo na satelicie i w Internecie.
Przypomnę również, że na terenie Stanów Zjednoczonych z powodu zablokowanej telewizji TVP Polonia odbył się na szczęście wygrany proces z firmą Spanski Enterprises Inc., dzięki czemu TVP Polonia jest ponownie dostępna w Ameryce Północnej i Południowej na satelicie, w sieciach kablowych i w Internecie (https://polonia.tvp.pl/). Proces był konsekwencją fatalnej polityki poprzednich zarządów TVP. Ponadto na terenie Stanów Zjednoczonych jest nadawany drogą satelitarną program TVP Info oraz TV Trwam, więc dostęp do mediów w języku angielskim i w języku polskim jest powszechny.
Waldemar Biniecki: Miejmy nadzieję, że jest to pierwszy wywiad dla Kuryera Polskiego i będzie ich znacznie więcej. Kończąc, czy chciałby Pan zwrócić się bezpośrednio do starej i nowej Polonii w Ameryce?
Jan Dziedziczak: Bardzo dziękuję za zaproszenie do tego wywiadu. Bardzo szanuję ten tytuł i tę redakcję. Cieszymy się, że w 2020 i 2021 roku mogliśmy współfinansować jako Kancelaria Premiera powstawanie tego dzieła. Serdecznie pozdrawiam moich Rodaków, wierzę, że jesteście wspaniałymi ambasadorami Polski. Potrzebujemy Was bardzo jako polskich ambasadorów, propolskich lobbystów i przekazujących polskość następnym pokoleniom. Serdecznie dziękuję i życzę wszystkiego dobrego na okres wakacji i w nowym roku szkolnym. Życzę także w sposób szczególny zdrowia w tych trudnych czasach.
Waldemar Biniecki: Dziękujemy Panie Ministrze za wspaniałe słowa. Kuryer Polski jako pierwsza polska gazeta założona w 1888 roku w Stanach Zjednoczonych, chce dalej realizować swoją pierwotną misję — reprezentować polskie interesy w Stanach Zjednoczonych. Jesteśmy żywo zaangażowani w sprawę polską w USA. Zapraszamy na nasze łamy: kuryerpolski.us.