Orbán przetrwał

Read this article:  in English


Przez cały XX wiek socjalistyczny wyborca pochodził zwykle z klasy robotniczej, z klasy niższej i, w przypadku Europy Wschodniej, z Partii Chłopskich (tych chłopów, którzy nie posiadali ziemi) — są to dokładnie ludzie, którzy popierają Orbána. Niewykształceni, niedokształceni, biedni, klasa niższa i chłopi. Cała polityka Orbána jest w rzeczywistości socjalistyczna.

Żródło: Wikipedia

W węgierskich wyborach parlamentarnych w 2022 roku Wiktor Orbán wygrał zdecydowaną większością. Jego partia Fidesz zdobyła 135 ze 199 mandatów, zapewniając mu zdecydowaną większość w parlamencie i utrzymując go na stanowisku premiera Węgier. Wyczyn, który powtórzył już cztery razy. Nie można tego ignorować, nawet jeśli ktoś zarzuca nieprawidłowości. Opinia Andrása Bíró-Nagy'ego w New York Times opublikowana 6 kwietnia 2022 r. twierdzi, że wybór Orbána wcale nie był rzetelny. Wysuwa pogląd, że Fidesz i Orbán mają całkowitą kontrolę nad mediami i zacierają granicę między rządem a partią. Typowe. Gdyby media nie były po stronie Orbána, byłyby po stronie opozycji i zakładam, że András Bíró-Nagy stwierdziłby wtedy, że to obiektywne. Media są tylko stronnicze, jeśli twoja strona przegrywa, a jeśli twoja drużyna wygrywa – to media są uczciwe.

Artykuł Andrása Bíró-Nagy dokłada wszelkich starań, aby rozwinąć narrację, że Orbán jest silnym człowiekiem, że nie jest demokratą i że nie jest liberalny, jak sam przyznaje. Ale wszyscy przywódcy socjalistyczni w XX wieku mieli silną rękę, byli nieliberalnymi i antydemokratycznymi. To nic nowego, to zdecydowanie stara śpiewka. Oczywiście zachodni post-socjaliści lubią mówić „ale to nie był PRAWDZIWY socjalizm”. András Bíró-Nagy tego nie mówi. Ostrożnie unika podkreślania, że ​​„nieliberalna” polityka Orbána jest w rzeczywistości socjalistyczna, bo to by wypuściło kota z worka. Ale odnosząc się do głównego zarzutu: najwyraźniej „PRAWDZIWY” socjalizm jest tylko jeśli jest zgodny z obecnym fetyszem. Wczoraj były to idee marksistowskie, dziś to BLM (Black Lives Matter, Czarne życie też jest ważne) i LGBT. Zmiana jest podobna do tej w KGB — zmiana flagi, a nie „prawdziwy” przełom. Orbán nie popiera obecnego fetyszu – „aktualności” – w tym Ukrainy, więc jest oczywiście niefajny i ośmielimy się powiedzieć: „faszysta”. Nieważne, że różne „prawdziwe” definicje słownikowe nie zgadzają się co do tego, co oznacza faszyzm. Wiemy, że jeśli jest to sprzeczne z zachodnim pojęciem postępu, to muszą to być czarne koszule i oficerki. Tak jest zawsze.

Wydaje się, że na Zachodzie istnieje (jak zwykle) dziwaczna amnezja, ponieważ opowiada się on za zmianami politycznymi w Europie Wschodniej (w rzeczywistości na całym świecie), które nie mają nic wspólnego z socjalizmem, jednocześnie twierdząc, że jest to bardziej „progresywny” widok. To tak, jakby losy całkowicie się odwróciły. Mamy teraz „neofaszystów” praktykujących socjalizm, podczas gdy „neosocjaliści” praktykują drapieżny imperialny kapitalizm globalny. Och, jak ten świat się zmienia.

Wsparcie dla „mniejszości” zdefiniowanych na Zachodzie wydaje się być ważniejsze niż „mniejszości” zdefiniowane lokalnie. Węgierska odmowa przyjęcia migrantów z Bliskiego Wschodu mieści się w tej kategorii, a sceptycyzm Orbána dotyczący trudnej sytuacji na Ukrainie też dobrze pasuje do tej narracji. Ta lokalna niezależność sprawia, że ​​Orbán jest pariasem w tym samym duchu, w jakim nienawidzili się Tito i Stalin. Obaj byli komunistycznymi siłaczami, ale Tito nie chciał mieć nic wspólnego z Moskwą. Tak jak Orbán nie chce mieć nic wspólnego z Waszyngtonem. I kto może go winić? Obwiniają go tylko postsocjaliści u władzy w Białym Domu.

Oczywiście cała idea „mniejszości” jest bardzo głupia: naprawdę powinniśmy mówić o „uciskanych”, ponieważ jest to bardziej trafne – chyba że nie masz nic przeciwko używaniu terminu „mniejszość” w odniesieniu do kobiet, które zwykle przewyższają liczebnie mężczyzn. „Uciskani” naprawdę mają większy sens. A kto wie lepiej, komu potrzebna jest pomoc? Daleki kapitalista na innym kontynencie o zupełnie innej historii, czy miejscowy siłacz z uchem przyłożonym do ziemi?

Orbán został ponownie wybrany, ponieważ ma poparcie lokalnych „uciśnionych” w swoim sąsiedztwie. Nie globalnych uciśnionych jak w Międzynarodówce

Wyklęty powstań, ludu ziemi,
Powstańcie, których dręczy głód.
Myśl nowa blaski promiennymi
Dziś wiedzie nas na bój, na trud.

Bój to jest nasz ostatni, Krwawy skończy się trud,
Gdy związek nasz bratni
Ogarnie ludzki ród

…ale tych, którzy w państwie Orbána mają podrzędną pracę, mają niskie dochody i którzy zostali porzuceni przez ten globalny zachodni styl modernizacji, a teraz mają niewielką tolerancję dla zachodniego moralno-etycznego importu. Innymi słowy, Orbán bardziej interesuje się działalnością charytatywną w kraju niż egzotyczną działalnością charytatywną za granicą, lub marginalnymi grupami, które podważyłyby spójność społeczną. Wie, ponieważ ma ucho przy ziemi i słyszy co jest dobre dla jego kraju, nie siedzi w jakiejś odległej wieży z kości słoniowej, przemawiając na temat tego, co jest dobre dla ludzkości. On głęboko w tym siedzi.

Orbán jest neosocjalistą, który koncentruje się na utrzymaniu głowy swojego małego kraju ponad wodą w coraz bardziej dysfunkcyjnym i chaotycznym świecie. Dlaczego to źle? Ponieważ, z zachodniego punktu widzenia, lokalne państwo narodowe jest przestarzałe i wszyscy powinniśmy starać się być obywatelami zjednoczonego świata — planety Ziemia. To oczywiście stara komunistyczna idea. Ale to nawet nie jest komunistyczne. Muzułmanie, chrześcijanie, aż po Aleksandra Wielkiego, wszyscy opowiadali się za „braterstwem ludzi”. Ale aby to zrobić, aby stworzyć to wielkie braterstwo wszystkich narodów i wszystkich mężczyzn i kobiet, należy zlikwidować kraj, a przynajmniej uczynić go jedynie regionem administracyjnym, takim jak okręg miejski, z pewnością nie podobnym do suwerennego i niezależnego państwa narodowego.

Dlatego mamy tak chwalebne projekty, jak „Związek Radziecki” i „Jugosławia” i oczywiście bardziej nowoczesną „Unię Europejską”. Oczywiście można zezwolić indywidualnemu krajowi na swoje festiwale, ale nie móże mieć prawdziwej władzy — niczego, co mogłoby stanąć na przeszkodzie wielkiemu kolektywowi. Orbán, jeśli by był dobrym obywatelem Ziemi, powinien wykorzystywać zasoby swojego państwa, aby pomóc Afryce lub pomóc (i promować sprawę) mniejszościom seksualnym, lub pracować na rzecz walki z globalnymi zmianami klimatycznymi, lub z innymi takimi efemerydami, zamiast pomagać społecznościom wiejskim na Węgrzech. To ostatnie czyni go zaściankowym, prowincjonalnym, a wszyscy nasi naukowcy zawsze nam mówią, jak źle jest być tak ograniczonym, by dbać o własne pole, a ignorować wielki, uniwersalny ogród.

Z postępowej perspektywy na Zachodzie, grzech Orbána polega na tym, że jest przede wszystkim lojalny wobec własnego ludu, zanim będzie lojalny wobec „ludzkości”. Lojalność Orbána wobec własnych braci krwi, a nie wobec ludzkiego kolektywu – wobec rodziny, a nie wobec anonimowych nieznajomych – jest postrzegana jako podła. Te dwa poglądy są nie do pogodzenia. Jednym z nich jest zrozumienie, że istnieją konkretne ograniczenia i że jesteś ostatecznie pociągnięty do odpowiedzialności przez najbliższych sobie, a drugim jest przekonanie, że rzeczywistość może być renegocjowana i że historia osądzi cię jako świętego. Nie można pomóc wszystkim, a pomoc Orbána trafia do jego własnych wyborców, czy to wyborców, czy własnych partyjnych kumpli. Oczywiście wypycha kieszenie swoich kumpli — co do tego nie ma nawet wątpliwości — tak jak i Waszyngton wypycha kieszenie organizacji pozarządowych i dużych korporacji — ich partyjnych kumpli. Orbán to współczesny Tito, a Waszyngton nie jest dokładnie Moskwą, ale ogólna myśl jest oczywista.

Zachodnie elity, które są postsocjalistyczne i chcą przetworzyć wszystkie społeczeństwa w wierne kopie samozwańczego „Zachodu: udanego sukcesu moralnego”. Dlaczego ktokolwiek miałby podpisać się pod tym planem, biorąc pod uwagę, jak podzielone i jak chaotyczne stało się nasze zachodnie społeczeństwo, zupełnie nie mogę zrozumieć. Cóż, jeśli masz amnezję kulturową i historyczną, możesz łatwo zgodzić się, że „Zachód jest najlepszy” – dokładnie to miał na myśli Jim Morrison (ten socjalista celebryta, który w młodszym wieku nienawidził amerykańskiej polityki zagranicznej), kiedy pisał tę słowa:

Jedź autostradą na zachód, kochanie [...]
Zachód jest najlepszy / Zachód jest najlepszy
Przyjedź tutaj, a my zajmiemy się resztą
Niebieski autobus na nas trąbi. Kierowco, gdzie nas zabierasz?

Nie jest niemoralne stwierdzenie, że „Zachód nie jest już najlepszy”. W rzeczywistości jest to całkiem rozsądne i rozważne. Dopóki my – na Zachodzie, który ma być najlepszy – nie posprzątamy naszych własnych działań, naprawdę powinniśmy trzymać nos z dala od innych krajów – i powstrzymać się od krytyki, która jest ostatecznie wyrachowana. Może tak naprawdę nie wiemy, co jest najlepsze dla Węgier. Z pewnością twierdzenia z drugiej strony Atlantyku wydają się w najlepszym razie aroganckie, a w najgorszym wręcz ignoranckie. To właśnie mówili przedstawiciele pokolenia wyżu demograficznego, tacy jak Biden, Kerry, Bill i Hillary Clinton, kiedy mieli 20, 30, a nawet 40 lat, a potem wszyscy dorośli, zestarzeli się i uzyskali władzę, i następnie uznali, że Zachód jest wszystkim, co najlepsze i każdy, kto się nie zgadza, lub robi swoje, nie tylko się myli, ale jest zagrożeniem dla establishmentu, dla platformy partyjnej, jak Tito był dla Stalina, jak Orbán dla nas.

Nie chciałbym zakończyć na tej ciemnej nucie gróźb i krytyki, ale wrócić do spostrzeżeń, które przekazali nam poeci. Co mówi Międzynarodówka?

Nie nam wyglądać zmiłowania
Z wyroków bożych, z pańskich praw.
Z własnego prawa bierz nadania
I z własnej woli sam się zbaw!
Niech w kuźni naszej ogień bucha,
Zanim ostygnie – przekuj w stal,
By łańcuch spadł z wolnego ducha,
A dom niewoli zniszcz i spal!

Tak — dom niewoli zniszcz i spal. Wiedzieć, w którą stronę wieją wiatry historii, to jest siła lokalnej społeczności, obywateli, faktów tuż przed sobą. Kiedy pokładamy naszą wiarę i zaufanie w odległych think-tankach i dalekich stolicach, tracimy z oczu to, co ważne, bezpośrednią rzeczywistość, która nas otacza. Viktor Orbán odmawia złożenia ofiary na ołtarzu jakiejś wielkiej uniwersalnej ideologii, jakiejś globalnej mitycznej bitwy. Jest pragmatykiem, chodzi twardo po ziemi, jset dorosły. Co napisał Jim Morrison?

Czas na wahanie się skończył
Nie ma czasu na tarzanie się w błocie
Spróbuj, teraz możemy tylko przegrać
A nasza miłość stanie się stosem pogrzebowym

Jeśli żyjesz dla całej ludzkości i starasz się ocalić całą ludzkość, spłoniesz na tym stosie pogrzebowym. Prawdziwa miłość, prawdziwy patriotyzm, prawdziwe miłosierdzie, prawdziwe człowieczeństwo zaczyna się w domu. Jeśli wahasz się, aby pomóc swojej rodzinie, ponieważ pogrążasz się w bagnie jakiejś wielkiej ambicji, twoja miłość jest niczym więcej jak abstrakcją. Prawdziwa miłość jest namacalna i znasz osobiście ludzi, którym pomagasz, są wokół ciebie. Viktor Orbán wygrał re-elekcję ponieważ, w przeciwieństwie do swoich krytyków na Zachodzie, jest prawdziwym rewolucjonistą — jego socjalizm jest weryfikowalny — jego zwycięstwa są wykuwane, gdy żelazo jest jeszcze gorące.