Budowanie pozytywnego wizerunku Polski za granicą wymaga tytanicznej pracy i włączenie do tego zadania wszystkich sił przyjaznych Polsce. Największą i najsilniejszą z takich grup jest polska diaspora, która w skali globalnej obejmuje około 20 milionów Polaków i osób polskiego pochodzenia. Jest to 1/3 część narodu polskiego, żyjąca poza krajem. Polonia na całym świecie dysponuje znacznym potencjałem gospodarczym i intelektualnym, który może nie tylko pomóc wspierać strategicznie polskie interesy, ale również zmienić dotychczasowy, nie zawsze korzystny obraz Polski.
W 2015 roku patriotyczna Polonia przegrała wybory w Kongresie Polonii Amerykańskiej. Prezes Frank Spula wyciął z zarządu krajowego całą konserwatywną opozycję pozostawiając tych, którzy popierają jego nie do końca sprecyzowaną liberalno-lewicową wizję organizacji, która panicznie unika angażowania się w politykę amerykańską oraz jest totalnie obojętna na zmiany systemowe w Polsce. Po pięciu latach, w wyniku tego przemyślanego ruchu, wyłania się obraz totalnego zatrzymania działalności zorganizowanej Polonii. Problem ten wymaga oddzielnej analizy. Teraz, kiedy po latach komunizmu i epoce rządów po 1989 roku hołdującym układowi okrągłego stołu, naród polski budzi się z chocholego letargu, flagowe polonijne projekty milczą, jakby nie zauważały przeobrażeń w polskim społeczeństwie i jego diasporze. Słychać tylko dobiegający z czeluści piekieł stłumiony śmiech generała Kiszczaka, który cieszy się z wypowiedzi typu: nie wolno nam się angażować w politykę, bo zabrania nam tego status organizacji. Od 2015 roku, konserwatywna opcja Polonii czyni rozmaite ekwilibrystyczne operacje, aby stworzyć jakąś alternatywę dla zapełnienia olbrzymiej luki jaka powstała. Polonia jest pogrążona w olbrzymim chaosie. Potrzeba utworzenia konserwatywnej organizacji odwołujących się do wielkich i charyzmatycznych liderów Polonii Rozmarka i Mazewskiego oraz do dawnej linii polonijnych organizacji wspierania narodu polskiego, suwerenności i niepodległości Polski jest ciągle żywa, zwłaszcza w momencie tak wielkiego ataku na Polskę i dobre imię Polaków. Takie próby miały miejsce w Kalifornii i w Pensylwanii oraz w Chicago. Próby te spełzają jednak na niczym, a wyraźna nieumiejętność korzystania z nowoczesnej wiedzy na ten temat, przeplata się z wzajemnymi oskarżeniami o agenturalność. Kluczową kwestią jest absolutny brak umiejętności współpracy przy wypracowywaniu kompromisu. Często pieniactwo i żądza władzy zastępują rzeczowe argumenty. Wygłasza się zasłyszane nie wiadomo, gdzie plotki, które mają „załatwić konkurenta”. Wszędzie, aż nadto widoczna jest sytuacja, że przyczyny upadku tych projektów są zasadniczo dwie. Nieodpowiedni ludzie oraz brak umiejętności pozyskania środków na takie projekty.
Istotą działalności rodaków poza krajem powinna być aktywna i globalnie prowadzona polityka wewnętrzna w obrębie samej Polonii. Dotyczy to odbudowy jej słabnących struktur, wzmacnianie udziału w życiu politycznym kraju zamieszkania, jednak przy równoczesnym pielęgnowaniu i ochronie polskości tak, jak to miało miejsce w czasach świetności ruchu polonijnego. Dzisiejsza polityka biernego trwania prowadzi tylko do dalszego wygaszania struktur organizacyjnych, utraty resztek prestiżu i wizerunku, co skutkuje także niemożnością podjęcia aktywnej i asertywnej polityki wobec władz w Warszawie.
Aby prowadzić partnerską dyskusję z rządem RP(nie przeciw temu rządowi), nie można tego robić z perspektywy osób nieznanych lub bez dorobku w działalności polonijnej, reprezentujących jakąś kanapową grupkę. Niech, więc to będzie jakiś instytut albo think tank lub inna organizacja z kilkom uznanymi i rozpoznawalnymi w świecie polonijnym osobami. Inaczej Rząd RP nigdy nie będzie nas traktował poważnie.
Dla Polonii największym niebezpieczeństwem jest jej całkowita asymilacja (wynarodowienie), która zresztą od dawna postępuje w Europie i obu Amerykach. Wzmocniona jest oddziaływaniem polityki marksizmu kulturowego, dlatego obecnie głównym zadaniem powinno być stworzenie globalnego programu diaspory opartego na kodzie kulturowym definiującym polskość: Bóg, Honor, Ojczyzna, a stanowiącym warunek przetrwania narodu polskiego nie tylko poza krajem, ale przede wszystkim w samej Macierzy.
Ważnym elementem tego procesu musi być szkolenie liderów środowiska polonijnego w celu ich angażowania w życie polityczne i społeczne danego kraju zamieszkania, także by i na tej płaszczyźnie zabiegać o interesy RP. Paradoksem jest to, że po 1989 r. zaczęła się największa i postępująca pasywność Polonii zajętej sobą, skłóconej, pozbawionej zaplecza finansowego i mediów. To wszystko potęgowane rozgrywkami z udziałem tzw. działaczy polonijnych i polskiej dyplomacji ery ministrów Skubiszewskiego i Geremka. Dziś tylko zbieramy owoce tej krótkowzrocznej, pozbawionej wizji, nastawionej na efekciarstwo polityki nazywanej na wyrost dyplomacją III RP. Mimo tego smutnego bilansu, wiosną tego roku w Warszawie prominenci tej kolejnej, nadzwyczajnej w Polsce kasty, czyli byli Ambasadorowie m.in w USA, Belgii i RFN zebrali się, by w specjalnym oświadczeniu napiętnować demokratycznie wybrany polski rząd, za doprowadzenie do rzekomej całkowitej izolacji RP na arenie międzynarodowej i zniweczenie wyimaginowanych osiągnięć polskiej dyplomacji po 1989 r.
Tymczasem, gdyby nie szkodliwa działalność także sygnatariuszy wspomnianego apelu, dziś wystarczyłby jeden - zjednany dla spraw Polski - kongresmen, aby pytaniem o sprawdzenie kworum zablokować w USA przegłosowanie słynnej, antypolskiej ustawy S. 447.
Na to nakłada się jeszcze działalność tysięcy agentów wśród samej Polonii w okresie komunizmu jak i po 1989 roku, co doprowadziło do jej całkowitej dezintegracji, braku zaufania i patologicznej wręcz niezdolności do współpracy. Przykładem niech będzie zrobienie z Prezesa KPA Edwarda Moskala antysemity i w konsekwencji zdeklasowanie roli Kongresu Polonii Amerykańskiej, czego wyrazem było później zaprzestanie przyjmowania KPA na salonach w Waszyngtonie, liczenie się ze zdaniem KPA i zabieganie o głosy wyborcze Amerykanów polskiego pochodzenia.
W kształcenie umiejętności współpracy liderów też należy zainwestować zwłaszcza, jeżeli chcemy uczestniczyć w procesie budowania propolskiego lobbingu w strategicznych dla Polski krajach. Należy więc organizować poważne konferencje i debaty polityczne, zapraszając do udziału szerokie środowisko Polonii, lub wręcz powołanie w Chicago np. Instytutu Paderewskiego, który uporządkowałby amerykański świat polonijny i tchnął ducha w to nieco zaspane środowisko.
Aktywne obecnie w ruchu polonijnym pokolenie 50, 60 czy 70 latków winno się teraz zająć intensywnie szukaniem i kształceniem następców, którzy będą potrafili stawić czoła wyzwaniom globalizacji, digitalizacji i powszechnego zamętu ideowego. Niestety etosu lidera trudno będzie ich nauczyć skacząc sobie do oczu o podział senackich czy rządowych dotacji lub walcząc o wejściówki na imprezy w Konsulatach, Ambasadach czy krajowych parkietach, finansowane z kieszeni polskiego podatnika. Do tego sprowadzają się dziś bowiem relacje między diasporą i władzami w Warszawie, a eksplozja sympatii krajowej polityki dla Polonii wzrasta proporcjonalnie do terminu zbliżających się kolejnych wyborów parlamentarnych czy prezydenckich.
Pod znakiem zapytania pozostaje nadal kwestia „lustracja Polonii”, a także organizacji w Polsce współpracujących z nią, ale pod warunkiem przeprowadzenia jej przez profesjonalny pion IPN a nie samozwańczych szaleńców i osobników z syndromem manii prześladowczej. Powstaje tutaj kolejne pytanie: jak chcemy zlustrować tych, którzy penetrują i inwigilują organizacje polonijne w chwili obecnej, w ramach działalności służb krajów zamieszkania Polonii? Często są to przewerbowani agenci SB, co potwierdza przypadek Pana Mazura. W samej Polsce kwestia ta zupełnie wygasła.
Istotą dalszego rozwoju Polonii jest jej profesjonalizacja i samoorganizacja, czego efektem winno być rozwijanie wiedzy na temat fachowego zarządzania organizacjami oraz co najważniejsze rozwijanie umiejętności pozyskiwania finansów na działalność tj grantów i donacji w krajach zamieszkania, z Polski i co najważniejsze od społeczności polonijnej. Pamiętajmy, że aby otrzymywać granty zagraniczne, organizacja musi posiadać określony status prawny.
Zmiana pokoleniowa. Funkcjonowanie tzw. „leśnych dziadków” nie posiadających żadnych dokonań ani umiejętności we współpracy ze społecznością polską doprowadza tylko do wygaszania infrastruktury polonijnej. Warto więc zadawać pytania takim liderom: jakie konkretne dokonania i umiejętności posiada Pan/Pani do pełnienia funkcji kierowniczych w naszej organizacji? Aby dokonały się jakieś istotne zmiany wśród Polonii, powinna dokonać się również głęboka wymiana pokoleniowa. Czas, aby na emeryturę odeszli nie tylko Ci, którzy służyli wrogom Polski, ale także Ci z jednostkami chorobowymi, oraz Ci, którzy przez ostatnie 30 lat tylko trwali.
Media polonijne. Nie ma już praktycznie żadnej instytucji polonijnej ani mediów, które miały by żywotny pierwiastek kulturotwórczy. Czytając polonijne media ma się wrażenie, że są to przedruki artykułów z Polski, przecież nie o to w tym wszystkim chodzi, żeby sprzedać kiszkę, albo dowiedzieć się co takiego wymyślił Naczelnik państwa, aby wykoleić opozycję. Tutaj chodzi o postępującą asymilację Polonii, a kto nie wierzy w ten proces niech porówna sytuację sprzed wielu lat. Media polonijne muszą być dwujęzyczne, docierać do czytelnika danego kraju zamieszkania i nie mogą zajmować się tym czym zajmują się globalne media, czyli gadżetami, która Pani jest najpiękniejsza w danej klasie, bądź kto kogo zabił na południu Chicago. Nie naśladujmy mediów głównego nurtu, bo przepadniemy w hedonizmie. Jeśli chcemy przetrwać, musimy każdego dnia uświadamiać sobie, że na obczyźnie liczy się ciężka praca organiczna i ludzie, którzy ją wykonują.
Edukacja młodych pokoleń. Istotą tego problemu jest profesjonalizacja całego systemu szkół sobotnich w dużych ośrodkach polonijnych. No dobrze, ale co z ośrodkami, gdzie nie ma polskich szkół. Czas na odważne decyzje stworzenia globalnego projektu dla polskich dzieci z Kansas, Brazylii, Syberii i innych miejsc, gdzie nie ma zorganizowanego szkolnictwa polonijnego. Za to odpowiedzialne jest polskie państwo, a rodzice mogą tylko wspierać finansowo taki projekt.
Można by zapytać: po co to wszystko? Przecież mam duży dom w dobrej dzielnicy. Otóż nadeszły takie czasy, że musimy znów bronić naszej suwerenności i dobrego imienia. Musimy przestać cieszyć się gadżetami i zająć się konkretną działalnością, opartą na pracy organicznej i myśleniu o polskim interesie narodowym, aby nikt w przyszłości, naszym dzieciom w pracy, czy na uniwersytecie nie zadał pytania: Dlaczego Polacy byli antysemitami i pomagali Niemcom zabijać Żydów?
Zdjęcie: Waldemar Biniecki